(Jest to moja pierwsza książka, więc nie jest ona najlepsza. Ale mimo wszystko serdecznie zapraszam)
◀ 𝑰 𝒘𝒂𝒔 𝒚𝒐𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒏𝒅 𝒊𝒎𝒎𝒂𝒕𝒖𝒓𝒆, 𝒃𝒖𝒕 𝑰'𝒎 𝒔𝒕𝒊𝒍𝒍 𝒖𝒏𝒔𝒖𝒓𝒆 𝒘𝒉𝒂𝒕 𝒊𝒕 𝒊𝒔 ▶
Hao nigdy nie przypuszczał, że jego życie...
- Chciałem ci powiedzieć, że nie musisz się martwić psami. Nic im nie powiedziałem - oznajmił, patrząc na chłopaka.
Stali w jednej z uliczek. Nikt nie powinien ich zobaczyć, ponieważ było już dosyć ciemno, a oni sami byli w kapturach.
- To nie zmienia faktu, że nas olałeś. Wiesz ile nas kosztowało, żeby cię znaleźć? - powiedział z irytacją.
- Wiem... I dlatego są dwa powody, dla których tutaj przyszedłem - zrobił krótką przerwę, by wziąć głęboki oddech. - Zrobiłem źle, ponieważ nie pobiegłem wtedy z wami. Zdradziłem was. Soonyoung, ja już do was nie wrócę. Kończę z tym. Ale proszę cię o jedno - spojrzał na niego ze zmartwieniem. - Znajdź z chłopakami inne miejsce, tu was już za dobrze znają. Będę się martwił, jeśli tu nadal będziecie.
Hoshi spojrzał na niego niezadowolony. - Heh, to chyba pierwszy raz jak wypowiedziałeś moje imię - zaśmiał się krótko, ale zaraz po tym od razu się ogarnął. To nie był czas na żartowanie. - Szczerze, to mi przykro, że nas zostawiasz - westchnął. - Ale z drugiej strony rozumiem - na jego twarzy zagościł lekki, choć nie do końca szczery uśmiech. - O niego tutaj chodzi, prawda? - zapytał, dobrze znając odpowiedź.
Jun na to tylko kiwnął głową.
- Będzie mi ciebie brakować - poklepał chłopaka po ramieniu i chciał już odejść, gdy nagle Chińczyk krzyknął.
- Czekaj! To nie wszystko! - złapał go za rękę. - Naprawdę jestem ci wdzięczny za to, co dla mnie robiłeś. Nie myśl sobie, że dla mnie to nic nie znaczyło...
Hoshi stał zdziwiony.
- Czy... mogę... cię przytulić? Wiem, że to dziwnie brzmi, al-
Nie zdążył dokończyć, ponieważ Kwon bez odpowiedzi chwycił Juna w mocnym uścisku.
Junhui został sparaliżowany w tamtej chwili, ale był szczęśliwy, czym świadczył szczery uśmiech na jego twarzy. Nie chciał nic mówić. Wiedział, że czarnowłosy też chcę, żeby ta chwila pozostała w ciszy.
Dopiero po pewnym czasie jeden z nich się odezwał.
- Wiem. Ja to wszystko wiem. Nie przejmuj się mną. Powinieneś już sam o sobie decydować. Nie jestem na ciebie zły. Chciałem cię tylko przeprosić za to, co wtedy powiedziałem. Nie jesteś zdrajcą. Nigdy nim nie byłeś. Byłem na siebie zły, że tak cię nazwałem - postanowił w końcu go puścić i spojrzeć mu po tym wyznaniu w oczy. - Junhui, obiecaj mi tylko coś - objął jego twarz dłońmi. - Nie rób nic głupiego.
Wen dobrze wiedział o co mu chodziło, mówiąc "coś głupiego". Nie miał nawet takiego zamiaru. - Przecież ci obiecałem - uśmiechnął się mizernie. - Nie ufasz mi?
- Oczywiście, że ci ufam. Wolę, jednak się upewnić - po tych słowach puścił chłopaka. - Przejdziemy się jeszcze?
🔗
Niebo było już praktycznie czarne. Jedynie lampy przy drodze jak i neony z pobliskich barów czy też sklepów dawały jakiekolwiek światło.
Szli już tak przez dobre 20 minut, wspominając różne sytuację. Nie zwracali uwagi na ludzi, którzy przechodzili obok ze skrzywionymi minami. Może reagowali tak na nich przez to, że każdy miał po butelce alkoholu i jeszcze do tego mieli założone kaptury.
- O albo to jak uciekałeś od tej babci, co groziła ci paralizatorem.
Junhui mało co się nie zaksztusił przy braniu kolejnego łyka ze szklanej butelki.
- Hah, piękne czasy - Soonyoung spojrzał w gwieździste niebo, rzucając już pustą butelkę gdzieś w bok. Obiął swój kark dłońmi i zaczął się nad czymś zastanawiać.
Jun dopił resztkę alkoholu i zrobił to samo co wcześniej Hoshi.
- Tak w sumie, to co masz zamiar teraz ze sobą zrobić?
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno muszę iść do mieszkania Minghao, bo zostały tam moje rzeczy - westchnął, nie będąc bardzo zadowolonym z tego zamiaru. No, ale musiał odzyskać swoje rzeczy, a nikt za niego tego nie zrobi.
- Chyba wiem jak to się skończy.
- Chyba nie wiesz. Pewnie myślisz, że po tym jak postanowiłem od was odejść pójdę do Minghao. To prawda, skończyłem z tym ze wzgledu na niego, ale nie dlatego, by iść do chłopaka i się z nim pogodzić. Za dużo wydarzyło się ostatnimi czasy. Dzięki niemu zrozumiałem, że powinienem się zmienić, a chłopak naprawdę żałuje za swoje zachowanie.
- Przeprosił cię? - spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- I to nieraz - westchnął.
- Czyli mu nie wybaczyłeś?
- Nic nie powiedziałem, ale jak znowu to zrobi... Powiem mu to w końcu.
- Jak myślisz jaka będzie jego reakcja?
- Pewnie mnie wyśmieje i na tym się skończy.
🔗
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Polubione przez min9yu_k, chwenotchew i 356 innych. xuminghao_o ♡