Bycie policjantem nie jest takie łatwe. Prawie każde dziecko marzy, by być właśnie tym fajnym gościem, któremu wszystko wolno. Nie. Naprawdę, to tak nie wygląda.
Niestety Xu Minghao był jednym z tych naiwnych dzieciaków. A teraz co? Siedzi na tyłku przed monitorem przez parenaście godzin dziennie i wypełnia papierkową robotę. Dlaczego? Ponieważ jego szef sądzi, że nie jest dosyć doświadczony i musi się jeszcze dużo nauczyć. No, ale jak Hao sam mówi, siedząc niczego się nie nauczy.
Dla brązowowłosego życie było jakimś wielkim żartem. Nie po to uczył się tyle lat, zarywał tyle nocy, żeby teraz siedzieć przy biurku i dostawać co chwilę nowy plik kartek, które ma za zadanie wypełnić lub sprawdzić na kolejny dzień.
Dzisiaj nie było inaczej.
Przyszedł na wyznaczoną godzinę, którą była szósta rano. Tak, nie dosyć, że mieszkał parenaście kilometrów od komisariatu, to jeszcze musiał wstawać, jak on to mówił, o nieludzkiej godzinie, żeby zdążyć na czas.
Nadal zaspany wziął do ręki gorącą kawę, którą przed chwilą sobie nalał i wyszedł powolnym krokiem ze stołówki, kierując się na swoje stanowisko.
Jedynym dla niego plusem tejże pracy było to, że jego stanowisko było w osobnym miejscu, odizolowanym od reszty. Był naprawdę ucieszony, ponieważ nie lubił pracować w hałasie. Nie żeby było tu bardzo głośno, po prostu najcichszy szmer, kaszlnięcie, doprowadzało Minghao do szału.
Już miał zamiar wejść do środka pomieszczenia, kiedy nagle został zaczepiony przez swojego przyjaciela - Mingyu. Chińczyk był od niego nieco niższy, ale nie tylko wzrost ich różnił.
- Hej - starszy przywitał się krótko z uśmiechem.
Mingyu. Zawsze uśmiechnięty, przyjazny, zabawny chłopak. Był też bardzo przystojny z czym brązowowłosy się nie kłócił. Właśnie te wszystkie jego zalety były przeciwieństwem Hao. Uśmiech już dawno zniknął z jego twarzy, przyjaźnił się tylko z Kimem, nie znał się na żartach, a jego samoocena bardzo spadła w momencie, kiedy zrozumiał, że został przydzielony do papierkowej roboty, a nie do poważnych zadań.
Wracając do przystojności czarnowłosego. Zdaniem Xu niejedna dziewczyna zakochałaby się w nim od pierwszego wejrzenia, miał nawet przeczucie, że niejeden chłopak zwątpiłby w swoją orientację przy nim. Ale Xu Minghao nie. Jeszcze nigdy się nie zakochał i nie poczuł tych motyli w brzuchu. Nawet mu to pasowało, jednak czasami chciałby się do kogoś przytulić i zapomnieć, chociaż na chwile o swoich problemach i pracy.
- Chciałem się ciebie o coś zapytać - oznajmił nadal z promieniującym uśmiechem.
- Okej, jasne - chłopak chciał, żeby ta rozmowa szybko się zakończyła, ponieważ nie lubił być zagadywanym przed pracą do tego mając świadomość co znajduje się na jego biurku. Nie chciał być niemiły, kawa była nadal gorąca, więc mógł jeszcze chwilę postać.
- Czy chciałbyś może wyjść dzisiaj ze mną wieczorem na jedzenie lub gdzieś indziej? Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać.
Brązowowłosy zdziwił się na to pytanie do tego Mingyu wyglądał teraz na lekko zdenerwowanego. A może już od początku tej rozmowy się denerwował, a Hao nic nie zauważył? Co do podjęcia decyzji miał mieszane uczucia. - Czy to coś ważnego?
- Tak, dla mnie jak najbardziej.
Młodszy zaczął się zastanawiać nad odpowiedzią. W najbliższym czasie, to by nie wypaliło z powodu pracy, a co dopiero dzisiaj. Nie to co on. Mingyu pracuje tutaj dużo dłużej od niego i zapracował już na swoje "przywileje", jak to mówią, dlatego nie byłoby dla niego problemem zrobienia sobie wolnego lub wcześniejszego wyjścia z pracy. Nie, żeby miał mu to za złe. Zapracował, to mu się należało. Chińczyk pracował tu dopiero 3 miesiące.
CZYTASZ
ᴀʀʀᴇꜱᴛᴇᴅ ➴ 𝚓𝚞𝚗𝚑𝚊𝚘
Fanfiction(Jest to moja pierwsza książka, więc nie jest ona najlepsza. Ale mimo wszystko serdecznie zapraszam) ◀ 𝑰 𝒘𝒂𝒔 𝒚𝒐𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒏𝒅 𝒊𝒎𝒎𝒂𝒕𝒖𝒓𝒆, 𝒃𝒖𝒕 𝑰'𝒎 𝒔𝒕𝒊𝒍𝒍 𝒖𝒏𝒔𝒖𝒓𝒆 𝒘𝒉𝒂𝒕 𝒊𝒕 𝒊𝒔 ▶ Hao nigdy nie przypuszczał, że jego życie...