- W tej chwili masz zejść z mojego łóżka - spojrzał na niego z wrogim spojrzeniem.
Próbował być opanowany w tej jakże dla niego nieprzyjemnej sytuacji, jednak czuł, że za chwilę nie wytrzyma. Miał wrażenie, że Jun nie brał tego na poważnie, co oczywiście denerwowało drugiego Chińczyka.
Spojrzał kolejny raz na kasztanowłosego, oczekując jakiejś jego reakcji.
Starszy spojrzał na niego jak na dziwaka. Nie za bardzo zrozumiał co przed chwilą chłopak do niego powiedział. Oczywiście wiedział, że kazał mu zejść z łóżka. Nie jest głupi. Jednak nie rozumiał dlaczego. - Przecież nie będę spał na kanapie, jestem tutaj gościem. Co ty sobie myślisz? - zapytał kpiąco, po czym ułożył się wygodniej na pościeli, opierając głowę o ręce i, zakładając nogę na nogę.
Minghao już nie wytrzymał. - Jak za chwilę nie wstaniesz, to w ciągu dwóch sekund staniesz się trupem! - chciał być stanowczy, musiał mu pokazać kto tu rządzi, jednak nie był dobry w tego typu rzeczach o czym świadczyła niewzruszona mina Junhuia.
- Wiesz, przez tą nagłą przeprowadzkę nie zdążyłem nawet nic zjeść. Mógłbyś poczłapać do kuchni i przygotować coś dobrego dla swojego gościa?
On, Xu Minghao, dobrze wiedział, że nie wytrzyma pod jednym dachem z taką zmorą jaką był Wen Junhui.
Nie mógł na niego dłużej patrzeć, pokazał mu krótkie "masz coś z głową" i wyszedł ze swojego dawnego pokoju, który był teraz własnością Juna. Ale tylko przez chwilę.
Hao musiał ochłonąć. To dla niego było naprawdę za dużo jak na jeden dzień. Bez zastanowienia zmierzył w kierunku łazienki, żeby wziąć długi prysznic, nie myśląc chociaż jeszcze przez ten jeden moment o szkodniku, zamieszkującym jego sypialnię.
Wchodząc zamknął za sobą drzwi, po czym spojrzał w lustro. W odbiciu znajdował się chłopak, który miał minę jakby chciał już zakończyć swój żywot. Jego twarz była blada, oczy podkrążone, a włosy od jakiegoś już czasu w nieładzie.
Westchnął zrezygnowany.
Zaczął się rozbierać, żeby zaraz znaleźć się w kabinie prysznicowej.
🔗
Naprawdę nie wyobrażał sobie trzech miesięcy z tym "chłopakiem", jeśli można go w ogóle zaliczyć do ludzi. Po tej krótkiej wymianie słów widać było, że Wen w ogóle się nie zmienił. Xu miał skrytą nadzieję, że ten czas szybko mu zleci i potem wszystko wróci do normy.
Niestety jego spokój został przerwany przez obecność nieproszonego gościa, który wszedł sobie bez żadnego ostrzeżenia do łazienki, w której znajdował się cały czas brązowowłosy.
- Możesz się pospieszyć? Twój gość jest głodny~
- Pojebało Cię?! Wyjdź stąd!
- Oj, princessa znowu się wkurzyła - zaśmiał się pod nosem, opierając dłoń o framugę.
- Ty jesteś nienormalny! - Minghao czuł się bardzo zawstydzony. Nie dość, że ten idiota wszedł sobie bez pozwolenia, to jeszcze gapił się centralnie na niego przez co Xu próbował się w jakiś sposób zakryć rękoma.
- Już się tak nie zakrywaj. Z tego co zdążyłem zauważyć, to mam większego - wyszedł, zostawiając osłupiałego chłopaka samego.
🔗
Jasne promienie słońca, wychodzące z okna obudziły chłopaka, który...
Spał na kanapie.
Rozejrzał się po salonie z zamiarem znalezienia telefonu. Okazało się, że leżał na podłodze, obok kanapy. Od razu po niego sięgnął. Była godzina 13.16. Opadł z powrotem na swoje "łóżko" i westchnął.
CZYTASZ
ᴀʀʀᴇꜱᴛᴇᴅ ➴ 𝚓𝚞𝚗𝚑𝚊𝚘
Fanfiction(Jest to moja pierwsza książka, więc nie jest ona najlepsza. Ale mimo wszystko serdecznie zapraszam) ◀ 𝑰 𝒘𝒂𝒔 𝒚𝒐𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒏𝒅 𝒊𝒎𝒎𝒂𝒕𝒖𝒓𝒆, 𝒃𝒖𝒕 𝑰'𝒎 𝒔𝒕𝒊𝒍𝒍 𝒖𝒏𝒔𝒖𝒓𝒆 𝒘𝒉𝒂𝒕 𝒊𝒕 𝒊𝒔 ▶ Hao nigdy nie przypuszczał, że jego życie...