Pov. Hawks
Idziemy już od 20 minut. Musimy dostać się na wybrzeże bo przypływa statek z zaopatrzeniem broni dla ligi.
Ehh... czemu musimy mieć tak nudną misję. Niby łapcio mówił że to przez mój uraz, ale ja się czuję już naprawdę dobrze!
Czuję słony powiew na twarzy.
- Jesteśmy- mówi Dabi
Przy molu stoi wielki statek, na pokładzie biegają ludzie.
Nagle jeden z nich uaktywnia swój quirk i dziwne bańki pokrywają wszelką dostępną powierzchnię. Kurwa a miało być tak spokojnie.
- Cholera, ja lecę go jakoś odciągnąć od statku a ty go podpalisz- nie czekając na odpowiedź wzbiłem się w niebo.
Uwielbiam latać, tylko wtedy czuję się wolny. Niezależnie od sytuacji kocham podmuch wiatru na twarzy, odgłos łopotału skrzydeł i widok na wszystko z góry. Chcę kiedyś pokazać to osobie którą pokocham, żeby przeżywała to razem ze mną.
Rozmarzyłem się. Teraz nie czas na romantyzm.
Zniżam lot tak że znajduję się tuż nad sabotażystą. Gwałtownie opadam i chwytam go pod ramiona. Już wiem jak działa jego moc, rozstawia bańki a kiedy ktoś w nie wejdzie zastyga w bezruchu. Nie może jednak kontrolować miejsca w którym się pojawiają, z tego co widzę pojawiają się w promieniu około stu metrów od niego.
Nagle poczułem w nodze przeszywający ból.
Cholera
Miał przy sobie nóż, cholercia mogłem działać mniej pochopnie.
Patrzę na Dabiego, jest gotowy, wypuszczam osobnika z nożem z rąk. Nie spodziewał się że go zrzucę i nie zdążył się mnie złapać.
Kilkanaście metrów niezłej błysnął błękitny ogień. Sabotażysta nie żyje. Opadam tuż obok płomyczka, a raczej próbuję ale noga się pode mną ugina. Jedynym co powstrzymywało mnie od runięcia jak długi na ziemie były oplatające mnie ramiona.
- Ugh... dzięki- mówię lekko się krzywiąc- możesz już mnie puścić dam radę iś...
Nie dokończyłem bo mój partner nagle zmienił ułożenie rąk i po chwili uniósł mnie w powietrze.
- CO TY ROBISZ?! PUSZCZAJ MNIE!
- Skoro tego właśnie sobie panienka życzy...- mówiąc to puścił mnie jedną ręką. Odruchowo złapałem go tekami za kark żeby nie runąć na ziemię.-No widzę że jednak nie spieszno ci do wylotu z gniazda, ptaszynko.
Mówiąc to uśmiechnął się zadziornie, sztucznie. Chciałbym zobaczyć jego prawdziwy uśmiech, taki szcze- NIE, STOP TAKIM MYŚLOM!
- „panienka"? Zresztą nie ważne, pewnie czujesz się teraz jak jakiś rycerz na białym koniu, wiesz uratowałeś taką ślicznotkę jak ja- mówiąc to puściłem mu oczko, niech ma- Dobra skończmy te żarty. Postaw mnie.
- Nie
- Ale... mmnhnmmnnhbjmh- zanim zacząłem w ogóle moją tyradę mój partner zatkał mi usta dłonią.
- Nie mam ochoty cię już słuchać- stwierdził.
Gorączkowo poszukiwałem opcji uwolnienia się z łapy zasłaniającej moje usta. Jedyne co wymyśliłem to... polizać rękę Dabiego. Nie myśląc już więcej przejechałem językiem po dłoni czarnowłosego, ale on nie odetkał mojej twarzy.
- Hmmm, czyli tak się bawimy- szepnął. Zaraz potem podniósł moją rękę do swoich ust.
Przeraziłem się, co on robi?!
Zębami zerwał rękawiczkę i... polizał mnie po palcach. Próbowałem wyrwać kończynę z jego uścisku ale trzymał ją mocno. Swoim językiem otaczał moje kostki. Kiedy skończył cała dłoń ociekała śliną.
Dlaczego on to zrobił? I dlaczego ja... nie czuję obrzydzenia? Chcę jeszcze raz poczuć to ciepło jego ust. Cholera co jest ze mną dzisiaj nie tak?! Nóż był zatruty i jakoś dziwniejsze mnie wpłynął?
Nagle stałem się bardzo śpiący. Ułożyłem głowę w zagłębieniu szyi starszego, po czym zasnąłem.
<Time skip>
Czułem ciepło. Lekko uchyliłem powieki. Pierwsze co zobaczyłem to piękne, turkusowe oczy wpatrujące się we mnie... ZARAZ, COOOO?!
- Obudziliśmy się już?
- Nic ci do tego- mówiąc to chciałem unieść się z posłania ale coś mi przeszkodziło.
- Nie wstawaj, znając twoje szczęście zaraz coś sobie zrobisz- stwierdził Dabi przytrzymując mnie w pozycji leżącej.
Od kiedy on się tak martwi o mój stan zdrowia czy w sumie o cokolwiek? Nie ważne ale gdzie ja teraz jestem. Czarnowłosy chyba wyczytał pytanie w moich oczach bo w odpowiedzi pokazał mi mapę z zaznaczonym pounktem.
- Jesteśmy w naszej bazie na obrzeżach miasta. Przyniosłem cię tu bo na nożu była, na szczęście niewielka ale jednak ilość trucizny.
Dopiero teraz zauważyłem jedną istotną sprawę, leżałem w samych bokserkach!
- Po co mnie rozebrałeś?
- Żeby popatrzeć na twoje piekne ciało.
Spojrzałem na niego jak na ostatniego zboczeńca.
- Nie śmieszne- skomentowałem.
- A co zrobisz jeśli nie żartowałem?- mówiąc to przysunął się do mnie blisko, bardzo blisko- Już nie jesteś taki pewny siebie, co ptaszynko?
To co powiedział ledwo do mnie dotarło, było mi gorąco i jakoś dziwnie przyjemnie. Ugh... dziwnie się czuję. Chyba nigdy nje doświadczyłem czegoś tak wspaniałego. Czułem jego zapach otulający mnie ze wszystkich stron. Jakiego szamponu używa ze pachnie tak obezwładniająco?
Nagle chłód ogranął moje rozpalone ciało, poczułem że mój partner odsunął się trochę i patrzy na moją twarz. Podczas tego krótkiego kontaktu straciłem całe swoje racjonalne myślenie.
- Hej, wszystko ok?
Wiedziałem o rumieńcach na swoich policzkach o zamglonym spojrzeniu i uchylonych ustach ale nie byłem w stanie nic z tym zrobić. Dabi chyba pobiegł po cos na gorączkę. Pewnie uznał że to przez truciznę która nadal znajdowała się w moim ciele, może to był prawdziwy powód a może nie, nie wiem ale brakuje mi tego poczucia bezpieczeństwa i bliskości drugiej osoby.
Po chwili wrócił Dabi z jakimś pudełkiem. Ja piórkam czy on ma strzykawkę?! Patrzyłem przerażony w stronę narzędzia tortur. Odsunąłem się jak najdalej od czarnowłosego który usiadł na krawędzi łóżka i przelewał jakąś ciesz do zbiorniczka. Skulony i osłonięty skrzydłami lypalem na niego spomiędzy piór. On chce mnie zabić. Kurwa kurwa kurwa kurwa KURWA! Chyba dopiero teraz zwrócił uwagę mną mnie i wyczuł strach promieniujący wręcz zza tarczy z czerwonych, utwardzonych moją wolą elementów.
- Hawks, czy ty boisz się zastrzyków?
~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~+~
Przepraszam za tak długą nieobecność. Głupio mi trochę z powodu takiego zostawienia tej książki ale kompletnie nie miałam pomysłu co mogłoby dziać się dalej (pierwszy raz cokolwiek pisze więc nie wpadłam na pomysł że mogłabym rozplanować fabułę przed rozpoczęciem publikacji -_-) ale cóż moja przyjaciółka zmotywowała mnie do tego żebym szybciej skończyła rozdział.
Możecie bić, pozwalam \____/ <———————————koszyk na ciosy
Tak więc nie obiecuję że takie przerwy się nie powtórzą ale będę starała się im zapobiegać ^*^
Do zobaczenia w następnym~
CZYTASZ
Burning Memories - Hotwings
Fanfiction-Daabiś, przeegrraałeśś... -Losuj. Zobaczymy kim będzie nasz szczęściarz. Czarnowłosy mężczyzna podchodzi do pudełka. Wsuwa dłoń do ciemnego otworu zionącego w kartonie. Ręka powraca z karteczką. Tuż po zobaczeniu zawartości złoczyńca zamiast świst...