IX

12K 450 61
                                    

Uwaga! W rozdziale mogą pojawić się błędy!

Piątek, 8 październik

Samotność- subiektywny, emocjonalny stan odczuwania izolacji społecznej i poczucia odcięcia od innych. Pojawia się i zanika, gdy zmienia się sytuacja życiowa. W przypadku samotności chronicznej jest doświadczana bez względu na okoliczności. Tak bynajmniej twierdzi Google.

Większość z nas wcale nie próbuje się izolować. Ludzie sami wykruszają się z naszego życia, traktując je jak autobus do którego mogą wsiąść i wysiąść kiedy tylko chcą. Nasi bliscy nawet nie próbują o tym z nami rozmawiać, po prostu ściszają swój głos do mininum, twierdząc, że rozmowa nie ma sensu, ale kiedy już się coś stanie, udają zatroskanych i wypytują o szczegóły o których mówiliśmy im tysiąc razy, ale po prostu nie chcieli ich wcześniej słyszeć.

Nie zamykamy się sami w sobie. To świat nas zamyka na nowe możliwości, bo każdy w około twierdzi, że jesteśmy zbyt słabi aby cokolwiek wziąć na swoje barki. A my? Poddajemy się i nie szukamy sposobu żeby ktokolwiek w nas uwierzył. Wystarczyłaby jedna osoba, która byłaby po naszej stronie, a nabralibyśmy troszeczkę pewności siebie. Skoro jedna iskra jest w stanie wywołać pożar, to ta jedna osoba jest w stanie obudzić w nas tą całą siłę, którą w sobie mamy.

Na każdym etapie życia, ktoś zawsze zostawiał mnie w tyle zupełnie jakbym była balastem. Na początku to było dla mnie zadziwiające jak ludzie wywalają z życia ważne dla siebie osoby. Po pewnym czasie zdziwienie zmieniło się w przyzwyczajenie, a jeszcze później stało się to nawykiem. Zaczęłam traktować ludzi jak oni mnie, co nie do końca im się to podobało. Prowadziłam wiele wojen z ludźmi, ale jeszcze większa bitwa toczyła się we mnie. Nie dopuszczałam do siebie uczuć przez co w jakimś momencie byłam uschniętą różą z kolcami, która mimo braku sił i tak dalej się broniła.

Dzisiejszy dzień w szkole cholernie mi się dłużył. Elias brał udział w jakiejś olimpiadzie, a Kate i Liam odsypiali po wczorajszej imprezie (na którą nie poszłam) co spowodowało, że byłam w tym przytułku sama. Zawsze myślałam, że lubiłam samotność, ale siedzenie samej na stołówce było niezręczne, a wychodzenie na papierosa niewygodne, co pokazało mi jak bardzo zżyta z tymi ludźmi byłam.

-Przysięgam, że nienawidzę życia. - szepnęłam sama do siebie, wychodząc z budynku równo z dzwonkiem. Całe szczęście był początek weekendu co w jakimś stopniu poprawiało mi humor. - A ten co tu robi? - zapytałam samą siebie, ustając na najwyższym schodku. Wywróciłam na te wszystkie laski, które właśnie śliniły się na jego widok.

Brunet opierał się o swoje maserati. Wyglądał obłędnie w czarnych dresach adidasa, białej bluzie i ciemnej skórzanej kurtce. Na nosie miał przyciemnione okulary, a na stopach czarne nike. Bardzo możliwe, że gdybym go nie znała, właśnie sama pożerałabym go wzrokiem.

Poprawiłam swój plecak na ramieniu i skierowałam się schodami w dół, mając nadzieję, że chłopak mnie nie zauważy. Nadal nurtowało mnie pytanie co tu robił, ale to chyba nie był mój interes. Spojrzałam na tłum dziewczyn, które przyglądały się brunetowi.

-Valentina! - usłyszałam jego zachrypnięty głos. Westchnęłam cicho i powoli odwróciłam się w jego stronę. - Chodź, jedziemy na ognisko.

-Muszę iść do domu. - rzuciłam, wysyłając w jego stronę sztuczny uśmiech.

-W takim razie zahaczymy o twój dom. - odpowiedział, otwierając zapraszająco drzwi od strony pasażera. Niechętnie weszłam do jego samochodu, spotykając się z zazdrosnymi spojrzeniami fanek Victora.

Cisza jaka panowała podczas jazdy nie była w żaden sposób krępująca. Mijaliśmy kolejne uliczki, a w radiu leciała jakaś piosenka, którą odziwo znałam. Kiedy zajechaliśmy pod mój dom, na parkingu stał mercedes mojej cioci.

Książę mafii - Początek WszystkiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz