Rozdział 4

172 16 2
                                    

Słowa Mingyu mogły tak naprawdę nawet nie być szczere, ale sprawiły, że w moim dotychczas szarym życiu, pojawił się promyk nadziei. Wiedziałem, że przesadził z tym byciem numerem jeden, ale czy to było istotne? Potrzebowałem zmiany, nawet nie chodziło już o baseball. Chciałem zmienić się jako człowiek. Przestać się nad sobą użalać i znaleźć w sobie siłę, która pozwoli mi być pewnym siebie.

Lubiłem biegać i wiedziałem, że komplement Mingyu mówiący o tym, że jestem szybki był szczery, ale moja szybkość, a wytrzymałość były dwoma różnymi rzeczami. Zrobiłem tylko kilka kółek z parku, wmawiając sobie, że to jedynie forma zabicia czasu. Nie poczułem żadnej nagłej zmiany po pokonaniu tego dystansu, ale nawet nie nastawiałem się na cokolwiek. Moja ciężka praca nigdy nie dogoniłaby talentu Mingyu. Nawet, gdyby zrobił sobie miesięczną przerwę w treningu, a ja harowałbym bez przerwy, nigdy nie zmniejszyłbym dzielącego nas dystansu i przepaści między naszymi umiejętnościami.

Czułem też, że źle oceniłem Mingyu. To było oczywiste, że zapamiętałem go źle. Byłem wtedy w końcu naprawdę rozemocjonowany przegraną, deadballem, różnicą między nami, więc w moich oczach był tym czarnym charakterem, jakkolwiek głupie by to nie było. Uważałem siebie za niewinnego protagonistę goniącego za marzeniami, na którego drodze staje czarny charakter z przeciwnej drużyny. Nie dość, że nie dorastałem mu do pięt, to jeszcze zostałem ośmieszony podczas najważniejszego dla mnie meczu. Tak właśnie widziałem Mingyu. Moja nienawiść była jednak zwykłym uprzedzeniem i zazdrością. Po poznaniu go bliżej, musiałem przyznać, że nie jest złą osobą.

Nie miałem żadnych planów na ten dzień, więc, kiedy tylko wyszedłem spod prysznica po skończonym bieganiu, rzuciłem się od razu na kanapę. Chciałem znaleźć informacje o drużynie, przeciw której będzie grał teraz Mingyu, ale po wpisaniu jego imienia w przeglądarkę pojawiły mi się najnowsze artykuły. Nie miałem ochoty czytać tych historyjek, tym bardziej wiedząc, że w większości to zwykłe bzdury, które mają na celu zrobić wokół niego szum, ale mój wzrok przykuło zdjęcie w nagłówku. Nim zdążyłem pomyśleć, mój palec sam nacisnął link, przechodząc do strony z artykułem.

„Znany miotacz Kim Mingyu ponownie poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa. Wygląda jednak na to, że przejście do kolejnej rundy nie jest dla niego jedyną nagrodą. Zaraz po meczu spotkał się na osobności z tajemniczą fanką.

Czy tajemnicza fanka, jest kobietą, z którą obecnie spotyka się Kim Mingyu? Pytany wcześniej o związek miotacz, nie zaprzeczył jednoznacznie, co może sugerować, że plotki mogą być prawdą".

Prychnąłem cicho z irytacji, wychodząc prędko z tego artykułu. Zdjęcie zrobione było z ukrycia i nosiłem wtedy czapkę, ale żeby wziąć mnie za kobietę? To był absurd. Nie zamierzałem w ogóle zagłębiać się w szczegóły, a już na pewno nie miałem zamiaru przeglądać komentarzy. Po prostu odszukałem informacji o drużynie, z którą miał się teraz zmierzyć, starając się jak najszybciej zapomnieć o tym, co w ogóle przeczytałem.

***

— Nie mogę uwierzyć, że wyciągnąłeś mnie na dodatkowy trening — powiedział Seungcheol, wchodząc do bullpenu. — Twierdziłeś, że baseball cię nudzi — zauważył. Mingyu poklepał go po ramieniu, odwracając się lekko, by mnie odsłonić. Stałem z tyłu i pewnie nawet nie zauważył mnie w pierwszej chwili.

— Baseball wciąż mnie nudzi, ale tylko podczas oficjalnych meczów. Teraz nie jestem sławnym miotaczem Kim Mingyu. Jestem zwykłym Mingyu — powiedział, rzucając w kierunku Seungcheola ochraniacze. — Jeon Wonwoo, Cheol będzie łapał twoje piłki — oznajmił.

— Co? Mingyu, dlaczego wymyślasz jakieś zabawy bez mojej wiedzy? — spytał zaskoczony. Sam uważałem, że to zbyt wiele. No i nie czułem się pewnie z moimi narzutami. Nie chciałem ośmieszać się przed większą ilością osób.

A diamond shaped heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz