our infinity

5.1K 232 77
                                    

(to chyba najdłuższy rozdział, jaki w życiu napisałam, dlatego na sam koniec miejcie i się cieszcie)

Dochodziła piąta rano, gdy Jeongguk ściągał z siebie niedbale zarzuconą na ciało kołdrę i kierował się przez cały pokój na duży balkon, przed wyjściem ubierając spodnie leżące obok walizki i nalewając sobie do szklanki resztkę stojącej na stoliku whisky. Włożył rękę do kieszeni dresów i skierował się do drzwi tarasowych, chcąc zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.

Po otwarciu drzwi, w jego twarz buchnęło chłodne, ale przyjemne powietrze, przez co się mimowolnie uśmiechnął. Usiadł na jednym z dwóch krzeseł i zapatrzył się na wschodzące słońce, powoli pojawiające się nad madryckim Plaza de Canovas. Upił jeszcze kilka łyków alkoholu, nie mogąc nadziwić się pięknem krajobrazu, jaki się przed nim rozpościerał. Jeszcze kilka miesięcy temu taki widok nie zrobiłby na nim najmniejszego wrażenia. Pewnie rozpakowałby walizki w pokoju, udał się na kilka spotkań biznesowych, jeżeli takie akurat by miał, albo poszedłby z Soyeon na zakupy, bo akurat taki kaprys miałaby jego była narzeczona.

Nie widziałby tego piękna, które miał tak naprawdę na wyciągnięcie ręki, a to tylko dlatego, że nikt nie nauczył go tego doceniać.

Uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie wszystko, co miało miejsce w jego życiu przez ostatnie kilka miesięcy (a robił to naprawdę często). Jak jedno spotkanie z pewnym blondynem zmieniło jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, jak nauczył się czerpać z życia garściami, nie biorąc pod uwagę stanu własnego konta ani szanowanych znajomości. Jak każdy dzień stał się dla niego nową przygodą, zagadką, w której rozwiązaniu pomagał mu Taehyung.

Zanim się spostrzegł, w progu hotelowego tarasu stanął jego ukochany, przecierający zaspane oczy i otulający się szczelnie cienką narzutą łóżkową. Czarnowłosy ziewnął przeciągle, po czym spojrzał na bogacza z dezaprobatą.

- No wiesz ty co, żeby tak oglądać wschód słońca beze mnie? Jesteś okrutny - wymruczał, nie ruszając się nawet o milimetr z miejsca, bo chciał, żeby Jeongguk sam go do siebie przywołał. Przy okazji zaczął nawijać na palce przydługi kosmyk włosów, do reszty topiąc tym gestem serce swojego męża.

- Przepraszam, ale spałeś tak słodko, że nie miałem najmniejszej ochoty cię budzić. No, ale skoro teraz już tutaj jesteś - wyciągnął w jego kierunku ręce, chcąc zachęcić go do podejścia w swoją stronę - chodź tutaj do mnie.

Sam ziewnął szybko w ramię, a nim się spostrzegł, na jego kolanach siedział już starszy Jeon, nadal okrywający nagie ciało białym materiałem. Przejechał palcem po szyi bruneta, zaraz przykładając w to miejsce usta i składając na niej szybkiego buziaka.

- O czym tak myślisz? - przeczesał palcami jego hebanowe włosy, żeby już po chwili ułożyć rękę na niemal niewyczuwalnie zarośniętym policzku, muskając go delikatnie opuszkami. Jeongguk momentalnie na ten gest przymknął oczy, rozpływając się pod dotykiem swojego skarba.

- A o wszystkim. I o tym, że cię bardzo kocham.

- Też cię bardzo kocham.

- Jak bardzo? - zaczął się z nim przekomarzać młodszy, dłońmi sunąc od jego bioder aż do ramion.

- Tak bardzo, że mógłbym przez resztę życia być w celibacie, bylebym tylko mógł być z tobą - powiedział z całkowitą powagą, co dosyć rozbawiło dwudziestodwulatka. Jego śmiech odbił się echem od ścian wysokiego budynku, przez co Taehyung musiał zatkać mu usta, byleby tylko nie ściągnął tym głośnym rechotem na swoje tarasy reszty gości.

- To naprawdę poważna przysięga, bo przecież ty tak uwielbiasz, gdy kocham cię mocno, aż do utraty tchu, mam rację? - zadał mu pytanie, choć doskonale znał na nie odpowiedzieć, a dodatkowo Jeona zdradzały czerwone jak pomidory policzki.

my one night husband |taekook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz