Dean miał problem: możliwe, że rzucił się do tych całych zalotów nie przemyślawszy wszystkiego w odpowiedni sposób.
Nie żałował zalotów jako takich - och, za cholerę, UWIELBIAŁ być partnerem Casa, szczególnie dlatego, iż znaczyło to, że mógł poprosić go o okazanie mu uwagi, gdy tylko miał na to ochotę - jednak w ciągu paru tygodni, jakie nadeszły po tym, jak smok odwzajemnił jego uczucia, stało się oczywiste, iż mógł się między pojawić problem pewnej niekompatybilności.
Dokładnie mówiąc, Dean uświadomił sobie, że Cas był smokiem. Bardzo dużym smokiem.
Prawdę powiedziawszy, miał prawie trzydzieści stóp wzrostu oraz ogon o trzy stopy dłuższy, niż wzrost.
Pięć dni wcześniej minęły cztery miesiące, od kiedy Dean postanowił adorować swego przyjaciela; tamten dzień oznaczał też najdłuższą seksualną posuchę, jakiej książę kiedykolwiek doświadczył od czasu, kiedy skończył trzynaście lat i odkrył działanie swego fiuta. Było rozsądne z jego strony odczuwać pewien niepokój z uwagi smutnego braku zaspokojenia, jakiemu stawiał czoła - własna ręka służyła mu całkiem nieźle, ale mężczyzna chciałby też od czasu do czasu poczuć coś innego.
Sęk w tym, że kochał Casa - smok był najlepszym, co od dawna go w życiu spotkało - i nie zamierzał zdradzać go tylko po to, by mieć orgazm, ale nie było sensu tego ukrywać: zaczynał się obawiać o swoje życie za każdym razem, kiedy tylko myślał o seksie z tamtym.
Dean nie miał problemów z wielkimi chujami - od czasu do czasu nawet je lubił - ale jeśli wierzyć proporcjom, Cas krył w sobie trzystopowego zaganiacza i tak, książę może i był pozbawiony uprzedzeń i elastyczny, kiedy chodziło o seks, ale gdyby pozwolił smokowi dopełnić tego, czego od niego chciał, to zwyczajnie czekała go ŚMIERĆ.
- Jesteś dziś roztargniony - w jego milczące rozważania wdarł się zaciekawiony pomruk Castiela. - Czy coś się stało?
- Co? Nie, wszystko jest w porządku - odparł Dean, patrząc mu przelotnie w oczy, po czym odwrócił wzrok: był prawie pewien, że smok nie mógł czytać mu w myślach, ale zważywszy na swoje myśli wolał tego nie ryzykować.
Leniuchowali przez większość poranka - od kiedy książę zdołał się wymknąć z zamku, aby spędzić trochę czasu z Casem - i Dean wykorzystał swój nowy status partnera, by przyjrzeć się położonym najgłębiej komnatom smoczego gniazda: choć książę już wielokrotnie wszedł tam przez główne wejście - i przy paru okazjach rzucił okiem na skarby z bocznych komnat - to jeszcze nie miał okazji zbadać niewielkiego labiryntu, który smok wykopał pod górą.
Cas wyjaśnił mu, że większość jego krewniaków, gdy tylko znaleźli idealną górę na gniazdo, spędzali kilka miesięcy, rzeźbiąc ją do perfekcji i pamiętając o tym, że mieli tam spędzić - przynajmniej teoretycznie - całe swoje życie. Zważywszy na fakt, że niektóre smoki urodziły się podobno wiele tysiącleci wcześniej, Dean rozumiał, czemu tak bardzo troszczyły się o budowanie domu.
Książę jeszcze nie zapamiętał rozkładu gniazda Castiela, ale jak dotąd z zaskoczeniem odkrył tam pomieszczenie przeznaczone wyłącznie na ozdobną broń - i zarazem z zadowoleniem i zawstydzeniem dojrzał swój srebrny sztylet na samym szczycie najwyższej góry ostrzy - mniejszą salkę pełną książek historycznych z różnych krajów i napisanych w równie wielu różnych językach - Cas twierdził, że zatrzymał je tylko po to, aby wiedzieć, gdzie ewentualnie szukać dodatkowych skarbów do zbioru - oraz, zdaniem Deana, najlepszą część gniazda: olbrzymią salę z równie olbrzymim gorącym źródłem, po którym obiecywał sobie wiele radości, gdy tylko zaczął z niego korzystać.
- Tak jakby odpłynąłem - dodał, dopilnowując, by nie błądzić wzrokiem po ciele Castiela: opierał się plecami o brzuch przyjaciela, który leżał na boku, a jego ciało tworzyło wielki łuk; musiałby tylko nieznacznie przechylić głowę, by zerknąć między jego tylne nogi. Wiedział, że nie było tam nic do zobaczenia, jako że smoki nie obnosiły się zazwyczaj z częściami intymnymi na wierzchu, ale i tak wciąż wracał myślami do tego, jak mieli sobie poradzić z problemem, którym była różnica w rozmiarach.
CZYTASZ
Książę i smok
FanficO nietypowej przyjaźni pewnego księcia Deana oraz nadwornego smoka słów kilka.