*LUCY
Bill regularnie przychodził do nas i karmił nas. Wszystkie przytułyśmy lekko, a przynajmniej tak nam się zdawało. Nasze brzuchy nie były już wiecznie wklęsłe, a żebra i inne kości nie odznaczały się na skórze.
Wydawało mi się, że codziennie prowadzi nas do łazienki, abyśmy mogły się wykąpać. Jakby bardziej dbał o to co się z nami dzieje.
Któregoś dnia nawet przyniósł każdej z nas prześcieradło, przez co dziewczyny już tak nie marzły.
Był też trochę zmęczony i zestresowany.
Podszedł do Sam ze szklanką mleka. Jego dłonie strasznie się trzęsły. Postawił kubek i poszedł po kolejny do drzwi.
Nalał do trzech szklanek i ruszył w kierunku Hanah. Gdy był obok Jess, jedna ze szklanek wyślizgnęła mu się i wylądowała na ziemi, tłucząc się na kawałki.
Brunet przeklął pod nosem. Zaniósł pozostałe dwa kubki do Clary i Hanah, po czym wyszedł z pokoju.
Jess ruszyła się i szybko zgarnęła ręką jeden z kawałków szkła. Schowała go pod zawinięte wokół siebie prześcieradło.
Zanim któraś z nas zdążyła się odezwać, chłopak znów był w pokoju. Miał ze sobą szmatę, którą zaczął zbierać rozlane mleko.
Wszystkie milczałyśmy patrząc jak brunet sprząta szkło i mleko z podłogi. Zdarzyło mu się syknąć kilka razy. Kiedy skończył podszedł do Jess z nową szklanką pełną mleka.
Podał jej, a gdy dziewczyna zaczęła pić, zebrał nasze kubki. Gdy stał nade mną, spojrzałam na jego trzęsącą się, lekko zakrwawioną dłoń.
Uniosłam wzrok na jego zmęczoną twarz i oczy. Były takie smutne. Jego usta drgnęły, jakby chciał mi powiedzieć. Starałam się wyczytać cokolwiek z jego twarzy, ale nie było mi to dane.
Odwrócił się i zabrał kubek od Jess.
-chodź, wykąpiesz się-powiedział i złapał ją za rękę, jakby chciał jej pomóc wstać.
Dziewczyna momentalnie pobladła. Na chwilę przestałam oddychać, zestresowana tym co kobieta mogła zrobić.
-słabo mi, chyba położę się spać-powiedziała ciężko oddychając.
Bill patrzył lekko zdziwiony na nią, ale ostatecznie tylko kiwnął głową i podszedł do Hanah. Odpiął jej kajdanki i wyprowadził ciemnoskórą z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
-co Ty wyprawiasz?-spytałam
-to może być nasza szansa-odpowiedziała dziewczyna
-wiesz co on zrobi, jak się dowie, że masz szkło, a my o tym wiedziałyśmy?-
-chyba nie może być gorzej niż jest-
-ona ma rację, nie będzie już gorzej-wtrąciła Sam.
-ale co zamierzacie zrobić? On jest silny i jest facetem, po za tym nie jest związany jak my-zaczęła Clara.
-nie wiem, ale coś wymyślimy-powiedziała Sam-musimy się stąd uwolnić-
-musimy się uwolnić-powtórzyła Jess.
-*-
Weszłam razem z Billem po schodach, do łazienki.
-wykąp się-powiedział, sam stając przed umywalką i oglądając swoje dłonie.
Podeszłam do niego. Spiął się, opuszczając ręce. Podniosłam jedną z nich uważnie jej się przyglądając. Były w niej małe odłamki szkła.
-trzeba to wyjąć-powiedziałam
-wiem Lucy, zajmę się tym później-
-gdzie masz apteczkę?-spytałam
Spojrzał na mnie nie pewnie, po czym wyszedł na chwilę z łazienki, zamykając drzwi. Słyszałam, że chodził nie daleko łazienki.
Po chwili wrócił z małą, czerwoną apteczką w ręku. Podał mi ją. Pociągnęłam go ze sobą w kierunku muszli toaletowej, a później zmusiłam go, aby na niej usiadł.
Klęknęłam przed nim i otworzyłam apteczkę. Od razu wyjęłam ze środka wodę utlenioną i kilka wacików. Po dokładniejszym przeszukaniu wyjęłam też pensetę.
Wzięłam jego jedną rękę i spojrzałam na pierwszy wbity kawałek szkła. Polałam ranę wodą utlenioną i spróbowałam wyjąć odłamek.
Zajęłam się każdym kawałkiem szkła, w jego obu dłoniach, wyjmując je i polewając rany. Gdy skończyłam spojrzałam z dumą na trzymaną, przeze mnie dłoń.
-i gotowe, zasługujesz na naklejkę ,,dzielny pacjent''-powiedziałam
Brunet uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. Patrzył na nasze dłonie, a ja nie chciałam go puszczać. Jego ręka była taka ciepła i przyjemna w dotyku.
Swoim kciukiem jeździłam po skórze jego ręki, a on zaczął ruszać palcami, jakby próbował czegoś sięgnąć. Stykał czubki naszych palcy, a ja lekko się przybliżyłam.
Wtedy jego ręka ruszyła się trochę dalej i dotknęła mojej twarzy. Kciukiem przejechał po moich ustach, lekko je rozchylając.
Gdy na niego spojrzałam, cofnął rękę. Wstałam, a on wciąż siedząc, wyglądał jak mały, przerażony chłopiec. Patrzył na mnie z dołu, swoimi dużymi, brązowymi oczami.
Wplątałam palce w jego brązowe, lekko kręcone włosy, a on przymknął oczy.
I wtedy uświadomiłam sobie, że choć to on jest porywaczem, to ja mam władzę nad nim.
CZYTASZ
Jesteście moje - Kontynuacja/Zakończenie
RomancePonieważ nie mogę dostać się do starego konta ( @dziubeczek02 ), założyłam nowe, na którym kończę to opowiadanie. Jest to tylko zakończenie książki. Początek znajduje się na starym profilu. Książka opowiada o młodym mężczyźnie, który w swoim otoczen...