109

2.5K 70 3
                                    

*LUCY

Bill regularnie przychodził do nas i karmił nas. Wszystkie przytułyśmy lekko, a przynajmniej tak nam się zdawało. Nasze brzuchy nie były już wiecznie wklęsłe, a żebra i inne kości nie odznaczały się na skórze.

Wydawało mi się, że codziennie prowadzi nas do łazienki, abyśmy mogły się wykąpać. Jakby bardziej dbał o to co się z nami dzieje.

Któregoś dnia nawet przyniósł każdej z nas prześcieradło, przez co dziewczyny już tak nie marzły.

Był też trochę zmęczony i zestresowany.

Podszedł do Sam ze szklanką mleka. Jego dłonie strasznie się trzęsły. Postawił kubek i poszedł po kolejny do drzwi.

Nalał do trzech szklanek i ruszył w kierunku Hanah. Gdy był obok Jess, jedna ze szklanek wyślizgnęła mu się i wylądowała na ziemi, tłucząc się na kawałki.

Brunet przeklął pod nosem. Zaniósł pozostałe dwa kubki do Clary i Hanah, po czym wyszedł z pokoju.

Jess ruszyła się i szybko zgarnęła ręką jeden z kawałków szkła. Schowała go pod zawinięte wokół siebie prześcieradło.

Zanim któraś z nas zdążyła się odezwać, chłopak znów był w pokoju. Miał ze sobą szmatę, którą zaczął zbierać rozlane mleko.

Wszystkie milczałyśmy patrząc jak brunet sprząta szkło i mleko z podłogi. Zdarzyło mu się syknąć kilka razy. Kiedy skończył podszedł do Jess z nową szklanką pełną mleka.

Podał jej, a gdy dziewczyna zaczęła pić, zebrał nasze kubki. Gdy stał nade mną, spojrzałam na jego trzęsącą się, lekko zakrwawioną dłoń.

Uniosłam wzrok na jego zmęczoną twarz i oczy. Były takie smutne. Jego usta drgnęły, jakby chciał mi powiedzieć. Starałam się wyczytać cokolwiek z jego twarzy, ale nie było mi to dane.

Odwrócił się i zabrał kubek od Jess.

-chodź, wykąpiesz się-powiedział i złapał ją za rękę, jakby chciał jej pomóc wstać.

Dziewczyna momentalnie pobladła. Na chwilę przestałam oddychać, zestresowana tym co kobieta mogła zrobić.

-słabo mi, chyba położę się spać-powiedziała ciężko oddychając.

Bill patrzył lekko zdziwiony na nią, ale ostatecznie tylko kiwnął głową i podszedł do Hanah. Odpiął jej kajdanki i wyprowadził ciemnoskórą z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

-co Ty wyprawiasz?-spytałam

-to może być nasza szansa-odpowiedziała dziewczyna

-wiesz co on zrobi, jak się dowie, że masz szkło, a my o tym wiedziałyśmy?-

-chyba nie może być gorzej niż jest-

-ona ma rację, nie będzie już gorzej-wtrąciła Sam.

-ale co zamierzacie zrobić? On jest silny i jest facetem, po za tym nie jest związany jak my-zaczęła Clara.

-nie wiem, ale coś wymyślimy-powiedziała Sam-musimy się stąd uwolnić-

-musimy się uwolnić-powtórzyła Jess.

-*-

Weszłam razem z Billem po schodach, do łazienki.

-wykąp się-powiedział, sam stając przed umywalką i oglądając swoje dłonie.

Podeszłam do niego. Spiął się, opuszczając ręce. Podniosłam jedną z nich uważnie jej się przyglądając. Były w niej małe odłamki szkła.

-trzeba to wyjąć-powiedziałam

-wiem Lucy, zajmę się tym później-

-gdzie masz apteczkę?-spytałam

Spojrzał na mnie nie pewnie, po czym wyszedł na chwilę z łazienki, zamykając drzwi. Słyszałam, że chodził nie daleko łazienki.

Po chwili wrócił z małą, czerwoną apteczką w ręku. Podał mi ją. Pociągnęłam go ze sobą w kierunku muszli toaletowej, a później zmusiłam go, aby na niej usiadł.

Klęknęłam przed nim i otworzyłam apteczkę. Od razu wyjęłam ze środka wodę utlenioną i kilka wacików. Po dokładniejszym przeszukaniu wyjęłam też pensetę.

Wzięłam jego jedną rękę i spojrzałam na pierwszy wbity kawałek szkła. Polałam ranę wodą utlenioną i spróbowałam wyjąć odłamek.

Zajęłam się każdym kawałkiem szkła, w jego obu dłoniach, wyjmując je i polewając rany. Gdy skończyłam spojrzałam z dumą na trzymaną, przeze mnie dłoń.

-i gotowe, zasługujesz na naklejkę ,,dzielny pacjent''-powiedziałam

Brunet uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. Patrzył na nasze dłonie, a ja nie chciałam go puszczać. Jego ręka była taka ciepła i przyjemna w dotyku.

Swoim kciukiem jeździłam po skórze jego ręki, a on zaczął ruszać palcami, jakby próbował czegoś sięgnąć. Stykał czubki naszych palcy, a ja lekko się przybliżyłam.

Wtedy jego ręka ruszyła się trochę dalej i dotknęła mojej twarzy. Kciukiem przejechał po moich ustach, lekko je rozchylając.

Gdy na niego spojrzałam, cofnął rękę. Wstałam, a on wciąż siedząc, wyglądał jak mały, przerażony chłopiec. Patrzył na mnie z dołu, swoimi dużymi, brązowymi oczami.

Wplątałam palce w jego brązowe, lekko kręcone włosy, a on przymknął oczy.

I wtedy uświadomiłam sobie, że choć to on jest porywaczem, to ja mam władzę nad nim.

Jesteście moje - Kontynuacja/ZakończenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz