Minął już jakiś miesiąc odkąd Killua zaczął chodzić do tej klasy, a Freecss dalej żyje, pomimo tego, że tyle razy już próbował zabić Gona, ale z jakiegoś powodu, nigdy mu się to nie udawało. Tym bardziej, że cały czas koło niego kręcili się jacyś Kurapika i Leorio lub on komuś pomagał. Zaczęło go to dość irytować. Może przecenił swoje możliwości? Nie, na pewno nie, po prostu wcześniej nie brał tego na poważnie i robił to na odwal. Od teraz taki nie będzie.
Ostatnio, w ogóle nawet nie próbował go zabijać, ponieważ musiał ochłonąć, nawet z nim nie rozmawiał. Wręcz można było powiedzieć, że go ignorował.
Tak właściwie, to nie poznał go zbytnio.Obaj teraz siedzieli na lekcji, Killua postanowił, że teraz przeprosi Gona za to, że go ignorował oraz zaproponował wyjście.
Wziął głęboki wdech.
-Gon..- Wyszeptał do niego, a tamten od razu się do niego odwrócił.
-Przepraszam, że cię tak ignorowałem..- Próbował wyglądać jak najbardziej szczerze, co mu wychodziło. Z resztą, jeśli chodzi o udawanie emocji, to był w tym perfekcyjny.
-Może chcesz się dzisiaj gdzieś przejść po lekcjach? Oczywiście nie musisz, no i masz prawo być na mnie zdenerwowany.- Westchnąłem cicho, a zaraz ciężko.-Wybaczam.- Zaczął mówić Gon, który od razu się uśmiechnął. Zielono-włosy, wiedział, że nie zawsze ktoś chce z kimś rozmawiać i jeśli chodzi o takie rzeczy, to jest bardzo wyrozumiały.
-Chętnie! Od razu po szkole czy o konkretnej godzinie?- Dodał od razu po zadanym pytaniu, przez co na twarzy Killuy pojawił się mimowolny uśmiech, po czym odpowiedział mu, że od razu po lekcjach.
-Dobra.- Odpowiedział mu, jednak Gon, wiedział, że będzie musiał odwołać spotkanie z Kurapiką oraz Leorio.. Jednak, chciał się spotkać z Killuą, w końcu dawno ze sobą nie rozmawiali, musiał wykorzystać tą sytuację.-------Magiczny Time Skip po lekcjach-------
-Killua, poczekaj tu na mnie, ja zaraz przyjdę.- Killua, tylko przytaknął głową, a Gon pobiegł do Kurapiki i Leorio, w miejscu, gdzie się mieli spotkać. Oczywiście, biało-włosy, poszedł za nim, ale tak by Gon nie mógł go ani zobaczyć, ani nic w tym stylu.
Gdy Killua doszedł na miejsce, zobaczył, gadającego Gona z Leorio oraz Kurapiką.
-Wybaczcie mi, ale nie mogę się dzisiaj z wami spotkać.- Ukłonił się w geście przeprosinowym.
-To jest dla mnie naprawdę ważne, czy możemy spotkać się innym razem?- Gon ich o to spytał, a tamtą dwójka rzuciła sobie wymowne spojrzenia i powiedzieli obaj, że skoro tak, to mogą się spotkać.
Killui, po usłyszeniu tego, upadła delikatnie szczęka. Aż tak bardzo, chciał z nim iść, że aż musiał iść do tamtej dwójki żeby ich przepraszać i pytać o to, czy mogą się spotkać innym razem? Poczuł dziwne uczucie.. jakby.. szczęście? Ale nie takie fałszywe jak zawsze, ale takie szczere.. pierwszy raz od dawna tak się czuł.
Pokręcił głową, próbując się pozbyć tych uczuć.
-Przestań, Killua, przecież to twój cel, a nie przyjaciel.- Wymamrotał pod nosem. Właśnie cel.. Gon to ktoś, kogo ma zabić, a nie ktoś przy kim będzie czuć się szczęśliwym oraz kimś kogo Killua miał lubić. Przecież, po co zabójcy przyjaciele? Zawsze mu wpajali przecież, że przyjaciele tylko zawadzają oraz że zabójcy nie są potrzebni przyjaciele. A nawet jeśli jakiś będzie go mieć to, że w końcu będzie chciał go zabić, żeby sprawdzić czy da radę to zrobić.
Zamknął na chwilę oczy, po czym pobiegł tam, gdzie miał czekać na Gona. Wiedział, że jeśli nie zabije go jak najszybciej, to później nie będzie mógł tego zrobić. Musiał to zrobić dzisiaj, po prostu musiał i tyle.
Dobrze, że zawsze miał przy sobie nóż. W końcu, zawsze zdąży się okazja, by spróbować zabić Freecsa.
-Ile jeszcze mam na niego czekać?- Rozejrzał się. Krótko po tym, gdy to powiedział, Gon, podbiegł do niego, wykrzykując przy tym jego imię.
-W końcu jesteś.- Spojrzał na niego.
-Nawet nie przepraszaj. Po prostu chodź.- Zaczął iść, a Gon obok niego.
-A co ci dzisiaj tak śpieszno, Killua?- Zaśmiał się.
-Szczerze? Nie mam pojęcia.- Odpowiedział mu, drapiąc się za karkiem. Oczywiście, że wiedział, czemu tak mu spieszno, ale czy miał powiedzieć:
"no cóż, to dlatego, że chcę cię zabić"? Przecież wtedy by uciekł i trzymał się od niego z daleka, przez co nie miałby szans, na zabicie go. A tego by nie chciał. Z resztą, jaki morderca tego chciał? Bo raczej żaden.Po jakimś czasie, chodzenia, Gon wpadł na pomysł, żeby iść coś zjeść.
-Killuaa, jestem głodny! Chodźmy coś zjeść!- Wykrzyknął dość głodny do Killuy, na co ten mu tylko odpowiedział:
-Okej.- Po czym od razu poszli.
-Jestem zdziwiony, że chcesz ze mną w ogóle trzymać.- Killua, zaczął jakąś rozmowę.
-Huh, czemu bym miał nie chcieć?- Gon spojrzał na niego trochę, a nawet bardzo zdezorientowany.
-Bo jestem Zoldyckiem?- Zielono-włosy, wyglądał, jakby w ogóle nie wiedział o co chodzi, przez co Killua sam się zdziwił. W końcu wszyscy wiedzieli kim są Zoldyckowie.
-Bo jestem płatnym zabójcą?- Dodał, żeby rozjaśnić sprawę chłopakowi. Nikt nie zgadnie co się stało… Gon, wcale, nie wyglądał na speszonego ani na wystraszonego, tylko się do niego uśmiechnął i powiedział:
-I co z tego? Jak dla mnie jesteś moim przyjacielem.- Killua spojrzał na Gona, a później w dół… Czy on właśnie się zapytał co z tego, że jest zabójcą oraz nazwał go przyjacielem..?
-Ja mówię to na poważnie..- Wrócił wzrokiem na niego.
-Wiem o tym.- Odpowiedział mu. Czy on właśnie zaakceptował to, że jest zabójcą? I kolejne pytanie, czemu akurat on musiał to zrobić, a nie ktoś inny? Przełknął ślinę, czując się źle z tym, że akurat teraz ktoś musiał zaakceptować to kim jest.
Włożył ręce do kieszeni od spodni, więcej się już przy tym nie odzywając. Znowu poczuł to samo szczęście, to szczerze szczęście, które chciałby czuć codziennie, ale to nie było dla niego.
-Ja muszę go dzisiaj zabić.. MUSZĘ- Pomyślał, wchodząc przy tym do jakiejś restauracji. Musiał mieć idealną okazję, by to zrobić.
-Na pewno tutaj tego nie zrobię.- Pomyślał. Nie wiedział dlaczego, ale zawsze myślał sobie: jeszcze nie teraz, to nie jest odpowiednie miejsce do tego lub innego rzeczy tego typu. Jakby, coś odpychało go przed zabiciem go. Podszedł do wolnego stolika i usiadł przy nim, a Gon usiadł naprzeciwko niego.
-Ty masz pieniądze, prawda?- Odezwał się Killua, po czym spojrzał na Gona.
-Tak, mam.- Odpowiedział mu.
-Zapłacisz za mnie też?- Zaczął błagać chłopaka by zapłacił za niego.
-No dobra.- Odpowiedział Killui z uśmiechem, na co ten tylko odetchnął z ulgą.
Wziął do ręki menu i zaczął patrzeć co chce. Chciał wziąć sobie coś taniego, żeby Gon nie musiał aż tyle wydawać.
-Jak wyjdziemy stąd, na pewno go zabije.- W dosłownie każdej sytuacji sobie to powtarzał w myślach, ale nigdy nie mógł tego zrobić, przez co zawsze odkładał wszystko na bok. Co się z nim ostatnio w ogóle dzieje?
-A tak w ogóle to co u ciebie słychać?- Killua, ponownie zaczął rozmowę, ponieważ ta cisza zaczęła go niemiłosiernie drażnić. Gdyby się teraz on nie odezwał, to Killue by chyba szlag trafił, jak nie coś gorszego.
Gon, zawahał się chwilę, jednak odpowiedział na to pytanie:
-Moja ciocia ostatnio wylądowała w szpitalu bo miała wypadek, ale to nic.- Uśmiechnął się, który miał w sobie pewien ból. -I teraz praktycznie siedzę sam w domu.- Killua, spojrzał na niego dość zmartwiony.
-Huh? A co z twoimi rodzicami!?- Zapytał go od razu po tym, jak usłyszał, że teraz Gon przebywał sam w domu.
-Ging podróżuję po świecie.- Zaczął Gon.
-A mamy nawet nie poznał. Ale nie martw się, wszystko jest w porządku. Kurapika i Leorio do mnie przychodzą co dwa dni, więc wszystko jest w porządku.- Dokończył.
Czemu? Czemu zazwyczaj jest tak, że osoba, która czuje ból, zawsze chce pomagać innym zamiast poszukać pomoc dla siebie? I dlaczego? Dlaczego się o niego martwił?
Wstał z krzesła.
-Zaraz wrócę.- Poszedł do łazienki, a gdy do niej wszedł od razu zaczął się porządnie bić po twarzy.
-Przestań się martwić! Musisz przestać! Killua, musisz się ogarnąć!- Nie zważał nawet na to czy są tam ludzie. Podszedł umywalki i ochlapał się kilkanaście razy wodą po twarzy, po czym położył na niej ręce. Czemu coraz trudniej przychodziło mu zabijanie? A przynajmniej jego, ponieważ jeszcze nie wiedział, czy innych by nie był w stanie. Jednak wiedział jedno, jak na razie nie zamierzał wychodzić z tej ubikacji.//
Okej, okej, to już koniec tego rozdziału, haha, bardzo możliwe, że dzisiaj lub jutro pojawi się kolejny rozdział.Mam do was pytanie- wolelibyście, żeby skończyło się to szczęśliwie, czy smutno?
Lub jeśli bym miała robić alternatywne zakończenie zakończenie, to byłoby one smutne czy wesołe?
CZYTASZ
"Czy po tym wszystkim mogę cię zabić?"||KilluGon||ZAWIESZONE
CasualeTakie krótkie informacje: Akcja fanficka, oprócz postaci, nie ma nic wspólnego z anime! Postacie, chodzą do szkoły i nie mają żadnych mocy. Jednak Zoldyckowie nadal są płatnymi zabójcami w tym ff, Killua, dostał od kogoś zlecenie, by zabić Gona