eleven

1.5K 166 92
                                    

Miesiąc minął, jak z bicza strzelił, głównie na ciężkiej nauce, bardzo powolnym realizowaniu projektu semestralnego i udawaniu miłego, żeby przeżyć z Wooyoungiem bez kłótni.

Przez ten czas ich relacja była dziwna... bardzo dziwna. Jung momentami doprowadzał San'a do niemal białej gorączki, ale wybuch niepohamowanego gniewu byłby nieodpowiedni, zwłaszcza jeśli chcą mieć pokojową relację.

Było już Halloween, a co za tym idzie — coroczne imprezy ze znajomymi. Tak właśnie spędzić chcieli je zarówno San, jak i Wooyoung, ale nie wiedzieli, jak bardzo ten wieczór namiesza w ich jak dotąd w miarę poukładanych życiach.

📚

— Co robisz dzisiaj wieczorem, pimpek? — odparł Hyunjin, jednocześnie przeciskając się między stolikami małej akademickiej stołówki. Wraz z Hongjoongiem i Sanem postanowili wybrać się na śniadanie, na którym pojawiali się rzadko ze względu na wykłady, które często odbywały się wcześnie, a jeśli już zaczynały się później, to każdy z nich wolał odespać poprzednie dni.

— Zapewne wpierdolę się na jakąś randomową imprezę — odparł Hongjoong, zasiadając przy pierwszym wolnym stoliku.

— A ty Sannie?

— Śpię — burknął bez zastanowienia, siadając obok swojego przyjaciela i jego współlokatora.

— To zmienię wasze plany, gdyż zapraszam Was na moją imprezę — dumny Hyunjin klasnął w dłonie, po czym chwycił niezdarnie swoją ociekającą dziwnym sosem tortillę z sobotniego bufetu — Widocznie kucharki nie mają dziś ochoty być w pracy. Czy to jest w ogóle jadalne?

San jedynie westchnął, odsuwając od siebie tackę z nieprzyjemnie wyglądającym jedzeniem, co po chwili zawahania uczynił również Kim.

— A jeszcze wczoraj mówiłeś, że nie robisz imprezy — parsknął czerwonowłosy, wstając od stołu wraz z dwójką pozostałych chłopaków, ruszając w stronę wyjścia.

— Tak, ale stwierdziłem, że w sumie co mi szkodzi. Lepsze własne niż wylądowanie na imprezie tej dwójki, co ciągle pożerają sobie nawzajem twarze — skrzywił się, w tym samym momencie wciskając przycisk piętra w windzie — Mam nadzieję, że oboje się zjawicie. W sumie Hong, nie masz wyboru, robię ją w naszym pokoju.

— Z dala od mojego łóżka i kolekcji kostek — Hongjoong wskazał na czarnowłosego palcem, przypatrując mu się tym swoim dziwnym wzrokiem mówiącym „Niech tylko zniknie jedna kostka, a utnę Ci rękę".

— Spokojnie. Mam wszystko pod kontrolą. Pamiętaj o przebraniu, San! — krzyknął zza zamykający się drzwi, gdy czarnowłosy wysiadł z windy.

Pokręcił jedynie głową, nie mając wcale ochoty na imprezę. Wszedł do swojego pokoju, gdzie na łóżku leżał spokojnie Wooyoung, zamknął drzwi i uczynił to samo co mlodszy.

— Wyglądasz, jakbyś chciał kogoś zamordować — mruknął pod nosem brunet.

— Chciałbym zamordować siebie — jęknął w odpowiedzi — Współlokator mojego przyjaciela robi dzisiaj imprezę halloweenową i zostałem zaproszony.

— Co w tym złego?

— Nie mam ochoty iść — powiedział krótko i zwięźle.

— Nie przesadzaj, ja idę dzisiaj na jakąś imprezę do kumpla mojego przyjaciela, którego nigdy zapewne na oczy nie wiedziałem. Bywało gorzej - oderwał wzrok z nad laptopa, spoglądając na San'a — Co Ci szkodzi chwila rozrywki?

— W sumie masz rację.

— Idź i się rozerwij, może ci się spodoba — i żeby nie było, że kłamał... Sanowi podobało się aż za bardzo.

DEFINITION OF LOVE | woosan[2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz