Zły I Samotny Speedy

177 10 2
                                    

Kiedy usłyszałam ostatnie zdanie, to strasznie pobladłam. Tego nikt się nie spodziewał. Wiedziałam, że ten Mistrz jest ważny, ale dlaczego mnie nawiedza?
- Ale, ten Fizo w moich smach ma 30 lat, a pochodzi ze średniowiecza. Powinien teraz umrzeć...
- Wiem. Każdy tak uważa. Ale niestety jest inna historia. Starego wroga, który stał się bliskim przyjacielem innych Mistrzów.
Po tym Wang wstał i podszedł do szuflady, gdzie trzymał Księgę Pumy. Czekałem z dziadkiem na kolejną historie. Speedy wyleciał z drugiego pokoju i spytałam go.
- Znałeś Fizo? Jeżeli tak, to dlaczego o nim nie powiedziałeś?
- Bo się go bałem. Myślałem, że jest taki sam jak Mischa. Albo gorszy- wyznał szczerze.
-Czy można być gorszym od potwora, który zabijał niewinnych ludzi? Wątpię w to. I to bardzo- powiedziałam poważnie.
- Ale skoro ten Fizo jest Mistrzem to znaczy, że jest teraz dobrym mężczyzną - stwierdził dziadek.
-Albo się porządnie kryje, by znowu zaatakować, kiedy odzyskamy świątynie- dodałam posępnie.
- Albo Mistrzowie mu wszystko wybaczyli i przyjęli z otwartymi ramionami. Jeśli obiecał, że pomoże przyszłej Granatowej Pumie- dorzucił Weyzz wylatując z drugiego pokoju.
- Znałem go, kiedy byłem z Mischa. To świetny wojownik i manipulator. Nikt nie wie jak zyskał śmiertelność. - wyznał z minimalnym strachem Speedy.
Spojrzałam na niego smutna. Tyle musiał się nacierpiec od dwóch braci, których cignrla władza. To niewybaczalne. Nigdy mi tego nie zrobię, obiecuję.
- Wszystkie wasze teorie mogą być prawdziwe. Ale nigdy się nie przyznał, dlaczego się zmienił. Nikt oprócz jednego kwami.... Razem z bratem posiadali Miraculum. Mischa posiadało twoje, Mayu, a Fizo posiadał słabsze, ale pomocne. Miraculum Koguta.
Mówiąc to Wang położył skrzynkę z Miraculum i Księgę Pumy.
- Orriko się go bał tak samo jak ja Mische. Nie wiem, co było dalej- wyznał cicho Speedy.
Spojrzałam na niego współczująco i pogłaskałam po główce chowając trochę do kieszeni bluzy.
- Z tego co mi wiadomo, Orriko na początku bal się Fizo, ale później jak sprzeciwił się bratu razem z innymi wojownikami, zaczęli się lepiej dogadywać. Co było potem... Wie tylko Orriko. - wyjaśnił Wang.
- To co zrobimy? Przywołamy go czy co? - spytał dziadek zdziwiony.
Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzałam na moich przyjaciół. Prze to, że stałam się Granatowa, to mogę dłużej przywoływać kwami. Tylko mam granatowe oczy, ale to jest wyjątek. Wang wyciągnął Miraculum Koguta i postawił go przede mną.
- Czyń honory, Mayu.
Wyciągnęłam prawa dłoń, której zaczynało się wydobywać granatowe światło. Oczy mi zapiekły i stały się innego koloru. Po paru sekundach wyszedł Orriko przeciągając się jakby był z długiego snu.
- To komu mam teraz pomagać? - spytał z uśmiechem.
- A niech mnie - wysapal dziadek zaskoczony.
Uśmiechnęłam się pod nosem i Speedy do niego poleciał.
- Nikomu na razie nie musisz służyć lub pomagać w walkach. Chcemy porozmawiać z tobą o kimś. - rzekł smutno.
- O kim? - spytał zaciekawiony Orriko.
- O Fizo - odparł Weyzz.
Orriko trochę się zląkł, ale dzielnie się trzymał.
- Mai zaczął się śnić, kiedy zaczęła medytować i weszła w stan Granatowej Pumy. Pokazuje jej różne pokoje. Wczoraj w nocy mówiła jego imię i Mischy. - wyjaśnił Wang.
- W moich smach chodził po Zakonie. Wyglądał na 30 lat, a nie powinien mieć tyle lat, skoro jest bratem bliźniakiem Mi....
- Czy możesz nam powiedzieć, dlaczego jest nieśmiertelny i dlaczego zaczyna dręczyć Maye - przerwał mi niegrzecznie Speedy.
Spojrzałam na dziadka i Wanga. Co mu jest? Orriko się na chwilę zamyślił, ale po dość krótkiej chwili odpowiedział.
- Wiem, co się stało. Ale wolę, byście zobaczyli całą historię. Od początku. Dokładnie od momentu, kiedy dostali....
- Nie waz się tego pokazywać - rzekł ostrzegawczo Speedy.
- Speedy- powiedziałam zaskoczona.
- Orriko tylko chce, byśmy zrozumieli sytuację. - powiedział spokojnie dziadek.
- Ale ja tego nie chce. To, co robił było okropne. Sam przecież widziałeś. Wojny, terror, krew niewinnych. - wyliczało moje kwami drżącym głosem. - Fizo nie był lepszy.
Biedaczek. Tyle było w nim emocji, strachu... Sama miałam łzy w oczach.
- Ale Speedy. Maya i reszta ma prawo wiedzieć, co....
- Powiedziałem NIE!!!!!
Krzyknął. Pierwszy raz w moim życiu krzyknął. Już wiem, dlaczego tego nie robił. Otóż kiedy to zrobił, z mojej rękawiczki wyleciał potężna granatowa energia, która odrzuciła mnie z impetem na ścianę. Upadłam z dużym wydechem na podłogę i starał się uspokoić oddech trzymając się jednocześnie za głowę. 2 kwami podleciało do mnie i razem z dziadkiem pomogło mi wstać. Tylko Speedy patrzył się na mnie ze, strachem i łzami w oczach.
- Maya, ja ciebie strasznie przepraszam. Ja nie powinienem tego robić... Na serio... Nigdy nie powinienem.... Przepraszam.
Po tym wyleciał z dużym płaczem na dwór. Podbieglam do okna i je otworzyłam krzycząc.
- Speedy, to nie twoja wina. Wracaj, proszę.
Odwróciłam się do przyjaciół nie wiedząc, co powiedzieć.
-Wang, muszę go znaleźć, zanim zrobi to Ćma- powiedziałam poważnie podchodząc do drzwi.
- Mayu, on musi być teraz sam. Musi się uspokoić, bo przypomniał sobie, co Mischa mu robił. - rzekł dziadek.
- Dziadku, ja wiem, co on czuję. Strach, nienawiść... To wszystko przeżywałam. Nie wiem, co ten drań mu robił, ale widzę, że strasznie cierpi. Nigdy nie zrobię mu krzywdy. Zasługuje na lepsze życie....
- Które mu dajesz- zakończył za mnie Wang z uśmiechem - Słyszę, co dla niego robisz. Wycieczki do muzeum, filmy i seriale historyczne, wspolne spędzanie czasu....On wcześniej tego nie miał.
- Ten tyran trzymal go w metalowej magicznej klatce, by z nikim nie rozmawiał i mu nie przeszkadzać. Kiedy się sprzeciwił, to zamykał go w metalowej skrzyni na 7 dni. Teraz boi się ciemności i boi się ciasnych pomieszczeń. Jedynym jego najbliższym przyjacielem jesteś w tej chwili ty i Orriko. - wyjaśnił Weyzz wskazując na Miraculum Koguta.
Słuchałam tego zaskoczona. Ten tyran nigdy na niego nie zasługiwał. Jakby on teraz żył, w tych czasach, to pokazałabym mu, na co stać wściekłą kobietę.
- Ten drań nie zasługiwał na nic. Na sławę, przyjaciół, nawet na wsparcie rodziny. Ja taka nie jestem. Kiedy go dostałam, wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Ze to dobry przyjaciel. Oboje siebie wspieramy i wiemy, że możemy sobie ufać. Jak prawdziwa rodzina. Nie chcę patrzeć jak cierpi. Chcę tylko i wyłącznie znaleźć przyjaciela, który cierpi z powodu przeszłości. A przeszłość, najlepiej zostawić za sobą. - dodałam patrząc z uśmiechem na dziadka, który odwzajemnił uśmiech. - Dlatego proszę, Mistrzu Fu, byś pomógł mi znaleźć mojego najlepszego przyjaciela.
Wang bez słowa podarował mi Miraculum Koguta.
- Nie używaj tego Miraculum, bo osłabnie moc Pumy. Jesteś dobra osoba, Mayu. Takiej osoby jak ty potrzebuje każda osoba, a już zwłaszcza nasz drogi Speedy. Idźcie szukać naszego przyjaciela. Nie może być teraz samotny. - rzekł Mistrz, kiedy nakładałam magiczna biżuterię.
- Obiecuję, że szybko go znajdziemy - powiedziałam otwierając drzwi. - Chodź, Orriko. Poszukajmy naszego przyjaciela.
Zamknęłam drzwi i zbiegłam szybko na dół wybiegając z impetem na zewnątrz. Zaczęłam się rozglądać po ulicy, gdzie były pustki. Zaraz będzie 17, więc wszyscy są w domach lub coś innego robią. Orriko wzleciał trochę w powietrze i zaczął się rozglądać.
- Bardzo się to miasto zmieniło. Jest duże, jak go znajdziemy? - spytał zestresowany.
Zaczęłam się rozglądać przestraszona pocierając nerwowo ręka czoło.
- Gdybym mogła się zmienić, to zrobiłabym od razu. Ale nie mogę. Paryż jest duży, a on ma dużo ulubionych miejsc. Muzeum, teatr, most zakochanych, wieża Eiffla...
- To od czego zaczniemy? Gdzie lubi bardziej spędzać czas?
Pomyslalam chwilę. On najbardziej lubi historie, bo wiele przegapił.
- Muzeum. - rzekłam poważnie.
Pobiegłam szybko w tamtą stronę, a Orriko poleciał za mną. Błagam, niech on tam będzie, bo nie wiem, co bez niego zrobię.
Wnieglam na plac bardzo zdyszana. Weszłam do muezum i kupiłam bilet. Zaczęłam chodzić wśród eksponatów i zaczęłam cicho wołać jego imię. Po pół godzinie go nie znalazłam i usiadłam załamana na ławeczce.
- Maya, nie załamuj się. Jest wiele miejsc, gdzie mógł się ukryć. Gdzie mógł dalej polecieć? - szepnął zmartwiony Orriko.
Zastanowiłam się dalej. Teatr albo wieża. Lub most zakochanych.... Sama już nie wiem.
- Orriko, sami nie damy rady go znaleźć. Potrzebujemy pomocy bohaterów i przyjaciół, którzy obiecali nie mówić mojej tożsamości. - rzekłam poważnie - Spokojnie. Mogę im ufać.
Akurat zauważyłam Alix i Marca, którzy muszą napisać jakiś projekt. Był też Kim, który się nudził. Podeszłam do nich pewnym krokiem.
- Mam do was misję. Jako przyjaciółka i jako Granatowa Puma.
Spojrzeli na mnie zaskoczeni i zarazem zaciekawieni. Powiedziałam im w skrócie, co się stało. Zrozumieli sytuację i rozdzielili się na trzy miejsca, które zostały.
- Pora na bohaterów.
Mówiąc to wyciągnęłam telefon i napisałam w grupowej wiadomości bohaterów, co się stało. Czarny Kot pleciala na wieże, a Biedronka dołączy do mnie.
- Mayu, jak go nie znajdziemy? - spytało smutno kwami.
- Musimy go znaleźć. To nasz przyjaciel i członek rodziny. Nie pozwolę, by stała mu się jakakolwiek krzywda. Jeżeli Mischa by teraz żył, to skopalabym mu tyłek za to, jak traktował mojego najlepszego przyjaciela. - rzekłam wściekła wychodząc z muzeum.
- Mówisz jak Fizo. To, co mówili o tobie w przeszłości, było prawdą. Odważna, miła , uczynna. Zrobi wszystko dla swoich przyjaciół. Nic dziwnego, że inni Mistrzowie wybrali ciebie na żonę Fizo.
- Co? - spytałam zaskoczona patrząc na niego.
Biedronka też to usłyszała i patrzyła się na nas zdziwiona.
- Maya ma być żoną byłego tyrana? Dlaczego? - spytała zaskoczona.
- Ponieważ to była dla niego nagroda za to, że stanął po dobrej stronie. Karą była dla niego nieśmiertelność. Dlatego pokazuje Mai, co będzie się działo, kiedy przybędzie do Zakonu dokończyć ćwiczenia. Nic wam nie mówili? - spytał zainteresowany.
- Nie. Ale teraz to nie jest takie ważne. Ważne jest znalezienie mojego najlepszego....
W tym momenencie poczułam silny uścisk na prawej dłoni. Syknekam z bólu i kucnęłam, trzymając się za nadgarstek. Poczułam ból, nienawiść, strach... To, co on teraz czuje....
- Mayu...
- On.... Się boi.... Strasznie.... Boi się, że jak znowu zobaczy to jak traktował go Mischa, to się od niego oddale.... On się boi, że zacznę go nienawidzieć...- wychrypialam ze strachem.
- Maya zaczyna czuć uczucia kwami przez Miraculum. To się nazywa Krew Miraculum. Czują to tylko osoby, której kochają swojego kwami i zrobią dla niego wszystko. - wyjaśniło kwami Koguta. - To się zdarza bardzo żadko. I tylko w wyjątkowych sytuacjach jak to.
Usiadłam na ławce zaczynając myśleć, co dalej zrobić. Miraculum piekło, przyjaciele szukają Speedy'ego, a ja nie wiem co zrobić. Mistrz nauczył mnie, by w takich przypadkach zagubieniaiec pozytywne myśli i myśleć o tym, co kwami zrobiłoby w takim momencie. Zamknęłam oczy i starałam się wszystko wyciszyć. Skupiłam się na moim przyjacielu i tym, co czuje. Strach pomieszany z nienawiścią do siebie samego i do niego. Strach, że go nie zrozumiem. Strach, bo zrobił mi krzywdę. Ja mu wybaczam. Ja taka nie będę i nigdy go nie skrzywdzę. Poczułam po chwili zapach starej książki, jagód i moich perfum. Wyostrzyłam zmysły i zobaczyłam wyraźnie, że jest u nas na łóżku i patrzy się na rysunek że średniowiecza. Obok były jagody i moja bluzka, która tak lubi. Jego najbardziej ulubione i bezpieczne miejsce. Otworzyłam zadowolona oczy. Był już późny wieczór, czyli długo medytowałam. Przyjaciele stali wokół mnie zdziwieni.
- Medytowalas równe 2 godziny. Co tak długo? - spytała Alix.
- Dom. On się czuję bezpiecznie w domu- rzekłam z dużym uśmiechem na ustach ignorując pytanie przyjaciółki.
Stanęłam na równe nogi wielce szczęśliwa.
- Dziękuję, staraliście mi się pomóc. Na serio to doceniam. Mogę zawsze na was liczyć. Teraz wybaczcie, ale przyjaciel nas potrzebuje. Ruszajmy, Orriko.
Zapiał radośnie i poleciał szybko za mną. Biegłam ile sił w nogach starając się odgonić źle myśli o małżeństwie. Słyszałam ,że bohaterowie za mną biegną. Chyba też chcą mu pomóc. Wbieglismy na moją klatkę schodową, otworzyłam drzwi kluczem. Pokazałam, by byli cicho i weszliśmy. Poczuliśmy zapach jagód i moich perfum. Bohaterowie zostali w kuchni, a my cicho weszliśmy do pokoju. Siedział smutny na łóżku i cicho płakał. Zamknęłam porządnie drzwi, a Orriko podleciał do swojego najlepszego przyjaciela.
- Speedy.... Martwiliśmy się o ciebie.... - rzekł spokojnie.
- Niepotrzebnie. I tak po tym wszystkim znowu wrócę do innych kwami. Po tym, co zrobiłem i przeżyłem. - powiedział smutny jedząc jagode.
Usiadłam na krześle koło biurka i dalej milczałam. Niech Orriko teraz mówi.
- Dlaczego tak uważasz? - spytał spokojnie.
- Bo skrywalem przed Mayą straszne wiadomości. Jak mnie traktował, poniżał, straszył... Nie wspomnę o tym małżeństwie i kosmitach...
- O kosmitach nie wie, ale się później dowie od ciebie - przerwał mi Orriko.
- To po tym na pewno mnie porzuci lub odrabie sobie rękę, by się mnie pozbyć. - rzekł wybuchając silnym płaczem.
Sama miałam łzy w oczach i dużą gule w gardle. Jak może tak o mnie myśleć? I mówić?
- Speedy. Maya poprosiła swoich najlepszych przyjaciół i bohaterów, by pomogli jej ciebie poszukać. Odchodziła wręcz od zmysłów. Poczuła coś, co zdarza się bardzo żadko. Krew Miraculum. Medytowała i wyczuła, gdzie jesteś i co robisz. Maya nie traktuje ciebie jak przyjaciela tylko rodzinę.
- To prawda- rzekłam wreszcie.
Wstałam i podeszłam do nich kucając na przeciwko niego.
- Speedy.... To, co robił te drań było niewybaczalne. Gdyby żył w tych czasach, to cosbym mu chętnie wyrwała... Ale tego nigdy nie zrobię. Kiedy poznałam ciebie, to wiedziałam, że się dogadamy. Mogę zawsze na tobie polegać, wspieramy siebie i dorczymy jak prawdziwa rodzina. Jesteś dla mnie wszystkim, Speedy. Pomimo tego, ze czasami siebie nawzajemy denerwujemy, to robimy to w przyjazny sposób.... Wybaczam Ci te wszystkie kłamstwa, sekrety....to, co zrobiłeś u Mistrza było niechcący i ci to również wybaczam. Wiesz, dlaczego?
Speedy pokręcił główką patrząc na mnie zainteresowany.
- Bo cie kocham. Szczerze, z całego serca kocham. Obiecuję Ci, że ja Maya Green nigdy nie postąpię jak Mischa i Fizo. Jestem dla ciebie jak rodzina, a tak siebie w rodzinach nie traktujemy.
-Mayu... - rzekł szczęśliwy Speedy podlatując do mnie i przytulając - Też cie kocham. Nigdy cię nie zawiodę i więcej tak nie postąpię. Obiecuję. Słowo Kwami Granatowej Pumy.
- Ja za to obiecuję, że na pokazie pokaże tylko te fragmenty, jak dostali Miraculum, jak walczyli i jak pokonali Mische- obiecał Orriko.
Usłyszeliśmy za drzwiami cichy płacz. To bohaterowie płakali. Usłyszałam, że Czarny Kot mówi.
- Dlaczego ja i Plagg nie mamy tak dobrego kontaktu?
- A ja myślałam, że mam dobry kontakt z Tikki. Myliłam się - wylkala Biedronka.
Zachichtalam i podeszłam do drzwi, by je otworzyć. Płakali jak bobry.
- Dziękuję za pomoc. Naprawdę. Doceniam to. Teraz będę szła z Kwami do Mistrza, który nam coś ważnego pokaże. - rzekłam poważnie.
- Dobrze. Obiecujemy, że będziemy lepiej traktować nasze kwami. Pielęgnuj ta przyjaźń, Mayu. Ona jest najważniejsza.
Po tym wyskoczyli przez okno. Dobra, pora iść do Mistrza. Już mieliśmy się zbierać, ale usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam.
- Teraz jesteście gotowi ma mały pokaz?- spytał Mistrz wchodząc do środka.
- Tak, jesteśmy- odparłam razem z dwoma kwami.

PRZEPRASZAM. WIEM, ŻE MIAŁO BYĆ WCZORAJ, ALE PRACOWAŁAM NAD NOWYM PROJEKTEM
STWORZYŁAM NOWY PROFIL Nowak97, NA KTÓRYM PISZE OPOWIADANIE Z "TEORII WIELKIEGO PODRYWU". JEŻELI SĄ TU JACYŚ FANI, SERDECZNIE ZAPRASZAM

Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz