9

1.4K 35 9
                                    

Roxana
Wstałam po 8, Colin nadal spał, przecieram leniwie oczy ,i jak huragan wracają do mnie wczorajsze wspomnienia , dzisiaj się dowiem co dalej.. wiem jedno. Nie pozwolę by zabrali mi Colina. Ten chłopiec jest niczemu winny, nie ma już nikogo prócz mnie i Domenica,bardzo go polubiłam i wiem że on mnie też daży uczuciem i zaufaniem. Idę zrobić poranną toaletę, przez okno widzę że pogoda dzisiaj będzie ładna, więc stawiam na sukienkę, włosy wiąże w kok ,jeszcze delikatny makijaż i koniec. Schodzę na dół i przystaje, co tu się dzieje ? Pełno smutnych panów chodzą po domu, widzę jak z marynarek wystaje im broń, czy nam coś grozi ? Zauważam Borysa który pije kawę w kuchni i pisze jakieś papiery, więc idę w jego stronę.
-Dzień dobry, co się dzieje ? Czemu tutaj jest tyle osób?
-Cześć Roxana, zaraz przyjdzie tu Domenico i wszystko ci powie, nie martw się jesteście bezpieczni.
Mówi to i się uśmiecha, dopija kawę i wychodzi na taras .
Zabieram się w takim razie za zrobienie śniadania oraz kawy .. kawa oj tak tego potrzebuje dzisiaj.
Po skończeniu przygotowań idę obudzić i ubrać Colina, schodzimy na dół, nakładam mu jedzenie oraz kako.
- Roxana.... co dziś będziemy robić? Obiecałaś mi lody i ... i .... i coś jeszcze .
Mówi do mnie z pełną buzia ,a na sam widok mam uśmiech na twarzy.
-Pójdziemy na lody może też do kina ?
-Taaaaaak lody.
- Dobrze Ty mój lodowy potworku, zjedz szybko śniadanko i leć się bawić A ja posprzątam.
Po 15 minutach Colin poszedł na ogród wraz z 5 ochroniazami . Coś musi być nie tak, nigdy tyle ludzi z nim nie chodziło,kątem oka widzę że zbliża się do mnie Borys .

- Roxana, Domenico czeka na Ciebie w gabinecie
Przecież miał przyjść tutaj A nie ja mam latać..
- Pewnie już idę.
Uśmiecham się i kieruje w stronę gabinetu. Wchodzę bez pukania ,widzę że Domenico siedzi za biurkiem pogrążony w tonie papierów,widać zmęczenie na jego twarzy. Podejrzewam że nie zmruzyl oka tej nocy, podchodzę powoli do niego i siadam na przeciwko.

-Chciałeś mnie widzieć?
- Tak, musimy omówić kilka spraw. Jako ze mój brat nie żyje, wszystko muszę ogarnąć sam. Colin jak wiesz nie ma żadnej rodziny, prócz Ciebie i mnie.

- Co z nim teraz będzie? Chce byś wiedział że nie oddam go. On też nie chce bym go zostawiła, bardzo się tego boi ...
Mówię pewnie i czekam na jego dalsze słowa, widzę że rytmicznie zaciska szczęki, jest wkurwiony i lepiej mu nie pyskowac.

-Dasz mi dokończyć czy chcesz coś jeszcze powiedzieć? Nie dasz mi dojść do słowa to zaraz inaczej zajmę twoje usteczka.

Mówi to I uśmiecha się cwaniacko, A mnie przechodzi prąd po ciele.

-Przepraszam , kontynuuj.
Mówię i zagryzam dolna warge, widzę jak to działa na niego.

- Nie wiem czy wiesz, czy Nicolas zdążył ci to powiedzieć... Ale jest sporządzone pismo, w razie wypadku , śmierci lub porwania ,przejmujesz pełną opiekę nad Colinem. Jesteś od teraz jego opiekunem prawnym. Prócz tego, wszystko co było Nicolasa jest twoje , by zapełnić wam godne życie.

Kończy mówić, i wpatruje się we mnie czekając na jaka kolwiek reakcje . A ja ? Zamiast coś odpowiedzieć siedzę z oczami jak orbity i otwarta buzia. Czy Nicolas wiedział że się coś stanie ? Bardzo się cieszę bo zależy mi na małym i nie chce go oddawać.

-Domenico ... Jestem w szoku , bardzo się cieszę że Colin zostaje ze mną. Zależy mi na nim i nie chce go nikomu oddawać. A co do reszty nie potrzebuje tego wszystkiego , znajdę pracę zapewne małemu wszystko czego trzeba .
Kończę swoją wypowiedź i widzę że Domenicowi się to nie spodobało, wstaje ze swojego miejsca i od razu podchodzi do mnie . Kładzie ręce na moich policzkach i wpatruje się intensywnie w moje oczy. Zapomniałam jak się oddycha .

- Ja Cię nie pytam o zgodę mała , ja ci mówię jak jest i będzie. A teraz zajmiemy się mniej stresującymi rzeczami.

Kończy mówić i przejeżdża kciukiem po mojej warcze,delikatnie ją rozchyla i wkłada palec w moje usta ,zaczynam go ssać i lizać, jego wzrok przeszywa mnie na wylot, jego każdy dotyk pali moją skórę.

-Wstań, rozbierz się,i klekaj.

Mówi takim władczym tonem że nie zamierzam się sprzeciwiać. Spełniam jego polecenie, A on wplatuje rękę w moje włosy i ciężko oddycha, czeka na mój następny ruch zniecierpliwiony.
Kucam i wpatruje się w jego oczy. Oblizuje warge i podgryzam swoje usta,widzę że na ten widok głośno wdycha powietrze. Rizpinam jego spodnie i ściągam do kostek z bokserkami robię to samo. Widzę że jest gotowy, i to bardzo. Oblizuje główkę i zjezdzam językiem w dół, biorę czubek do ust i zaczynam ssac. Górą dół, góra dół, czuje że jest mu dobrze co raz mocniej zaciska palce na moich włosach i nadaje własnego rytmu, wpycha mi go do końca gardła A ja ledwo mogę oddychać, po kilku ruchach czuje na języku gorzkawa ciecz, jego członek zaczyna pulsowac A z jego gardła dochodzą co raz glosniejsze jeki. Po kilku sekundach dochodzi z głośnym warknieciem. Polykam wszystko i oblizuje go od góry do dołu . Podnosi mnie za ręce i brzuchem kładzie na blat biurka. Zdejmuje mi majtki i podwija sukienkę do góry, moje piersi przykleily się do blatu jak magnez ,jest zimny A ja mam dreszcze na całym ciele,to przyjemny chłód, czuje jak pociera palcami moją cipke A ja już w tym momencie bym mogła dojść, Boże jak.on na mnie działa to niesamowite. Wchodzi we mnie palcami i mocno pieprzy ,druga ręka chwycil moją pierś i rytmicznie ja ugniata podszczypujac sutek, zaczyna całować mój kark i wyznacza mokrą ścieżkę co raz nizej. Oblizuje moje drugie wejście A ja się spinam.

-Spokojnie mała, na to przyjdzie czas.

Schodzi językiem do mojej łechtaczki A ja ledwo utrzymuje się na nogach, w pomieszczeniu słychać tylko moje ciche jeki.
Podnosi się z kolan i momentalnie we mnie wchodzi, bardzo powoli i spokojnie , ale to nie trwa długo. Po chwili zaczyna mnie pieprzyć, gryzie moje ramie i całuje, jedna ręka wplatal w moje włosy A druga uderza w mój posladek. Czuje że jestem blisko dłużej nie dam rady.

- Domenico
Mówię ledwo i głośno szczytuje, mam w nosie czy nas ktoś słyszy czy nie, w tym momencie nie myślę logicznie . I zaraz za mną on też dochodzi .

- Roxana.

Mówi to i wykonuje ostatnie pchniecia. Nogi mam jak z waty, policzki zaczerwienione, i urwany oddech. Powoli wstaje z blatu poprawiam włosy oraz zakładam majtki. Domenico już się ubrał i siada spowrotem za biurkiem.

- Aha o mało bym nie zapomniał. Spakuj wszystkie swoje rzeczy oraz Colina, od dzisiaj mieszkacie u mnie, A Ty oficjalnie od dzisiaj jesteś moją dziewczyną.

Mówi to patrząc mi prosto w oczy, szukam chodz cień szansy że żartuje, Ale nic z tego , on nie żartuje...

- Że co kurwa ?!

Ona I On I  ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz