Kamyk...

84 8 2
                                    

Wcześniej mówiłem o tej jednej osobie w życiu.

Moim był ten anioł, dzięki któremu coś zrozumiałem. Zapewne miał taki cel tu, w moim życiu. U każdego jest inaczej.

Od wielu lat w mojej duszy mieszka głównie ciemność i nicość, rozkładająca mnie na kawałeczki. Nie byłem już właścicielem mojej egzystencji.
Nie miało to większej przyczyny. Tak już jest i przyjąłem to do sobie i zaakceptowałem, poddając się całkowicie.

Problem w tym, że gdy to uczucie zaczęło narastać, ja traciłem odwagę na ten kolejny krok, który zadawał się być nieuchronny.
I właśnie w tym momencie mojego życia pojawił się on.

Nawet nie wiedział, że swoją obecnością wyprowadził mnie do jasności.
Może zabrzmi to egoistycznie i samolubnie, bo nie przejmuję się osobami obecnymi w moim życiu.

Tak, to prawda. Wiem, że będzie to dla nich bolesny moment, ale myślę, że gdy poznają tę historię, choć trochę zrozumieją, że jest to dla mnie wybawienie.

I nie wiem, co będzie po drugiej stronie, ale wiecie, co?
Nie boję się. Ja dotknąłem nieba tu, na ziemi, więc co może mnie tam czekać?

P.S. Kamyczki się skończyły...

Rocks |larry|✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz