Były to ostatnie wolne chwile przez rozpoczęciem kolejnego roku w Hogwarcie. Byłam zachwycona słonecznym porankiem, promienie słońca wkradały się przez lenne zasłony do mojego pokoju. Byłam zrelaksowana, gotowa na powrót do szkolnej rutyny wśród osób, na których mi zależało.
Wakacje minęły szybciej niż kropla deszczu spływająca po szybie. Nie były one satysfakcjonujące, lecz odprężające. Mogłam przemyśleć wiele kwestii, które powinnam była przemyśleć.
Usłyszałam wołanie -Veronica! - krzyczał męski głos nadchodzący z innego pokoju. Podniosłam się z łóżka, zaczęłam się ubierać. Gotowa zeszłam po starych, kręconych schodach. Na dole czekał na mnie Syriusz. Jak zwykle radosny, pogodny, z uśmiechem na twarzy. -Za chwilę przestaniemy się widywać tak często Ronnie. -powiedział. Obdarzyłam go ciepłym uśmiechem i mocno wtuliłam się w jego ramiona. Syriusz był dla mnie jak ojciec, którego nigdy nie miałam. Moi rodzice byli pochłonięci pracą, dobrze znali Syriusza i już w dniu mojego urodzenia przekazali mnie w jego odpowiedzialne ręce. Nigdy tak naprawdę ich nie poznałam. Wraz z Syriuszem wychowywał mnie Remus Lupin. Cudowny, wysoki mężczyzna, zawsze wesoły i pogodny. Czułam momentami, jakbym była wychowywana przez dwóch tatuśków, na szczęście w tej cudownej grupie była jeszcze Tonks. Czarownica o niezwykłym poczuciu humoru i empatii.
Po ckliwym pożegnaniu z najbliższymi, przeniosłam się na dworzec King's Cross. Miał być to mój piąty rok w Hogwarcie. Wchodząc do pociągu minęłam dobrze mi znanego Cedrika Diggory'ego, jak zwykle uśmiechniętego. Również posłałam mu delikatny uśmiech i poszłam dalej w poszukiwaniu mojego przedziału. Wyczekiwałam spotkania z Hermioną, Alice, Ronem, i Harrym. W końcu otworzyłam drzwi do przedziału. Rzucił się na mnie piegowaty rudzielec, którego chyba wszyscy dobrze znają. - Veronica wspaniale cię w końcu zobaczyć! Jak ja dawno nie widziałem tych zadziornych oczu. - zachichotał. - Odsuń się Ron bo ją, biedną jeszcze przydusisz. - powiedziała wyraźnie Hermiona z lekko rozbawioną miną. Alice roześmiała się na widok lekko zawstydzonego Rona i obdarzyła mnie głupawym uśmieszkiem. Harry przytulił mnie jako ostatni i przesunął się aby zrobić mi miejsce przy oknie. Naprawdę fantastycznie było ich w końcu zobaczyć.
Pociąg odjechał, a my w drodze wymienialiśmy się opowieściami z okresu wakacyjnego. Podróż mijała lekko i przyjemnie. Słuchając historii przyjaciół wpatrywałam się w okno. Nagle odwróciłam wzrok w stronę drzwi przedziału. Moim oczom ukazał się wysoki, jasnowłosy chłopak. Draco Malfoy. Ciężko byłoby go nie rozpoznać przy jego reputacji. Przeszedł on niezauważalnie dla moich towarzyszy. Nie chciałam nawet myśleć o Malfoyu. Byliśmy w jednym domu, od pierwszego roku czułam dziwną energię, gdy gdzieś się pojawiał. Nigdy właściwie nie rozmawialiśmy, ale słyszałam jaki był Draco Malfoy. Był okrutny i bezwzględny, nie miał granic aby kogoś poniżyć czy wyśmiać, było to dla niego naturalne. Przerażało mnie to. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
Nasza podróż dobiegła końca. Rozdzieliliśmy się przy wysiadaniu. Ja i Alice poszłyśmy za grupą Ślizgonów, reszta natomiast ruszyła za Gryfonami. Po wejściu do naszego dormitorium poczułam ulgę, jakby cały stres ze mnie zszedł. Pokój dzieliłam z Alice i niekoniecznie lubianą przez nas, Pansy Parkinson. Jej wzrok był nieprzyjemny, chłodny. Na szczęście ta wspólna chwila nie trwała długo. Odłożyłam tylko swoje bagaże i ruszyłam do wielkiej sali, gdzie już czekała na nas kolacja. Miło było znów poczuć tę atmosferę. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć elegancką zastawę oraz grono nauczycieli siedzących na końcu sali. Wszyscy zajęli swoje miejsca i uczta powitalna się rozpoczęła. Przed tym, gdy wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich dormitoriów, Profesor Dumbledore zabrał głos. - W tym roku dołączy do nas wyjątkowy uczeń. Część z was zapewne go kojarzy. To nie pierwszy raz, gdy pojawia się on w naszej szkole.
W drzwiach pojawił się dość wysoki, ciemnowłosy chłopak, jego poważna mimika i zimny wzrok były lekko przerażajace. Usiadł on przy stole Slytherinu, jak gdyby był ze wszystkim dokładnie obeznany. Wyglądał na pewnego siebie, ale nie takiego, który będzie się tym afiszował. Zaintrygowała mnie jego postawa. Wszyscy zamilkli, nawet Fred i George spoważnieli. Widocznie musiał być to ktoś naprawdę wyjątkowy.
__________________________
Dziękuje za przeczytanie pierwszego rozdziału mojego pierwszego dzieła !!!
Mam nadzieje, że wam się podoba i jeśli tak to dawajcie znać.
Kolejne rozdziały są już w obróbce
CZYTASZ
Pogłos w Pokoju Slytherinu
Short StoryWszystko toczyło się między tą dwójką, a może i nie? Tom wszedł do sypialni bez pytania, popchnął ją na wielkie, skrzypiące łóżko, Chciał dowiedzieć się prawdy. Kim tak naprawdę był dla niej Malfoy? Co wtedy robił Diggory? Dlaczego Tom był taki...