Kolejny dzień rozpoczęła lekcja eliksirów. Byłam wykończona, nie miałam siły zebrać się w sobie. W środku czułam złość i rozczarowanie.
Wyszłam na śniadanie odbywające się w Wielkiej Sali. Usiadłam obok Alice, wyglądała na podekscytowaną i tak było, zaczęła opowiadać mi o jej relacji z Fredem Weasley'em. Miło było słyszeć, że chociaż jej się układa, czułam, że była zakochana.
Jadłam tosta i odwróciłam na chwilę wzrok od Alice. Kilka miejsc dalej siedział Malfoy, obrzydzał mnie jego widok. Jak ktoś tak perfekcyjny na zewnątrz, mógł być tak podły i odrażający w środku. Wokół niego siedziało grono dziewczyn, które ewidentnie miały do niego uczucia, a z których on nic sobie nie robił. Jedyne na czym mu zależało to aby je ewentualnie wykorzystać i zostawić, tak jak mnie. Ogromnie chciałam się jakoś na nim odegrać, ale z drugiej strony miałam nadzieje na jakiekolwiek wyjaśnienia z jego strony oraz złagodzenie sytuacji.
Wraz z Alice opuściłyśmy Wielką Salę i udałyśmy się na zajęcia. Wchodząc do pracowni wszyscy byli w dobrych humorach. Mogłam usłyszeć śmiechy innych uczniów, dziś wyjątkowo lekcja odbywała się w towarzystwie krukonów, to pewnie wzbudziło takie zamieszanie. Alice przyjaźniła się z Luną, dlatego ja byłam zdana na poszukiwanie innego, wolnego miejsca. Przechodziłam aż do końca sali i zauważyłam wolne miejsce obok Malfoya. Nie chciałam z nim siadać, moja złość nadal nie minęła. Za nim siedział ciemnooki, intrygujący chłopak - Blaise Zabini. Stwierdziłam, że będzie to świetna okazja, aby porozmawiać z kimś innym niż zwykle.
- Zajęte Zabini? - zapytałam pewnym głosem.
- Dla takiej damy jak tym Black, nigdy. - odpowiedział i przesunął swoje rzeczy aby ustąpić mi miejsce.
Ja i Zabini kiedyś trochę rozmawialiśmy, lecz nasz kontakt z czasem się urwał. Mimo tego już po pierwszych słowach poczułam pozytywną energię bijącą od niego. Wyłożyłam książki i zajęłam swoje miejsce. Czułam jego wzrok na sobie co jakiś czas. Nie zdziwiło mnie to. Może moja noc i poranek nie były najlepsze, więc aby jakoś poprawić swój humor postanowiłam porządnie się odstawić, aby wyglądać jakbym była w doskonałym nastroju. Założyłam spódniczkę krótszą niż zwykle, spięłam włosy w wysoki kucyk i pomalowałam usta czerwoną pomadką, która w moim mniemaniu była bardzo atrakcyjna.
- Zjawiskowo wyglądasz Black, jeszcze chyba nigdy nie widziałem takiej wersji ciebie. - powiedział lekko speszony, a na jego twarzy widniał uśmieszek.
Odwróciłam głowę w jego stronę i odwzajemniłam uśmiech. Miło było usłyszeć takie słowa. Zauważyłam, że po tym wyznaniu głowa Malfoya lekko przechyliła się w naszą stronę, a jego pięści zaczęły się zaciskać. Czyżby coś mu nie pasowało?
Przez resztę lekcji śmiałam się z Zabiniego i jego idiotycznych żartów na temat Snape'a. Naprawdę poprawiło mi to humor. Wyszłam z sali cała roześmiana, czułam się bajecznie. Reszta zajęć przeminęła mi szybko i w miarę lekko.
Dzień już się kończył, a ja po tych wszystkich przyjemnych atrakcjach znowu przypomniałam sobie o Malfoyu. Zaczęłam ponownie analizować jego zachowanie. Cała sprawa z nim była pogmatwana i nieprzyjemna dla moich myśli.
Wyszłam na dziedziniec i zaczęłam obserwować otoczenie. Wrzesień był ciepły i pogodny. Przyglądałam się zmieniającym kolor liściom oraz małym ptaszkom latającym w powietrzu. Próbowałam odwozić swoją uwagę od wysokiego, szarookiego blondyna. Nagle zauważyłam kilka niewielkich fajerwerków unoszących się nad moją głową, nie mógł być to nikt inni niż Weasley'owie. Obróciłam głowę i zobaczyłam dwóch, beztroskich rudzielców.
- Jak ci się podobają Ronnie? - zapytał George biegnąc w moją stronę. Zaraz za nim biegł Fred.
- To był imponujący widok, nie da się ukryć. - zaśmiałam się i odgarnęłam włosy.
CZYTASZ
Pogłos w Pokoju Slytherinu
Short StoryWszystko toczyło się między tą dwójką, a może i nie? Tom wszedł do sypialni bez pytania, popchnął ją na wielkie, skrzypiące łóżko, Chciał dowiedzieć się prawdy. Kim tak naprawdę był dla niej Malfoy? Co wtedy robił Diggory? Dlaczego Tom był taki...