12

120 7 0
                                    

Wracając z baru Raquel nie odezwała się do mnie już ani słowem. Jestem ciekawa jakie procesy myślowe zachodzą w jej głowie. Moja gadka na temat domniemanego kapusia wyraźnie ją zmartwiła. Kogo podejrzewa? Chyba spokojnie mogę wykluczyć swoją osobę. Teraz zostaje mi tylko znalezienie kozła ofiarnego, na którym Raquel spokojnie będzie mogła skupić wszystkie swe podejrzenia. Nawet mam już wprost idealnego kandydata- mianowicie osobę, która od początku daje mi w kość. Jak wcześniej dałam mu do zrozumienia - chciał wojny, to będzie ją miał. Na jego nieszczęście ja zawsze dotrzymuje słowa... no prawie zawsze.

Nawiązałam kontakt wzrokowy z Juanem, który stał przy taśmie i szeroko się do mnie uśmiechał. Mam nadzieję że już sobie odpuścił podrywy.

- Witam drogie Panie!- zagadnął wesoło.

- Cześć- odparła niemrawo Raquel i szła dalej. Ja skinęłam lekko głową, mając nadzieję na szybkie ominięcie mężczyzny i zajęcie się swoją robotą.

- Hej Ana, poczekaj chwilę!- Juan złapał mnie za łokieć.

Zaklęłam pod nosem, a następnie odwróciłam się do niego z moim wyuczonym, sztucznym uśmiechem.
- Tak?- spytałam, patrząc w jego głębokie niebieskie oczy.

- Ja...- zaczął, łapiąc się jedną ręką za głowę. Mmm widzę że go oniesmielam. Podoba mi się to.
- Chciałabyś może pójść ze mną w wolnym czasie na jeszcze jedną kawusię?

- Bardzo dobry pomysł! Napiszę do ciebie jak będę miała chwilę wolnego, dobra?- odpowiedziałam, kładąc mu rękę na ramieniu.- A teraz lecę!- Juan uśmiechnął się i uniósł rękę machając mi.

Przekładajac moją wymijającą odpowiedź z kobiecego na polski: "Beznadziejny pomysł nudziarzu, nie zobaczymy się nigdy więcej"

Odchyliłam płachte od namiotu i weszłam do środka.

- Pani inspektor, tu są teczki osób, które zostały wytypowane przez komendę jako podejrzane o bycie Profesorem- powiedziała młoda policjantka, podając mi dokumenty.

- Dzięki, sprawdzę to- odpowiedziałam i idąc w stronę biurka otworzyłam plik kartek. To jasne, że nie będzie tam tożsamości Sergia, ale w żołądku poczułam mały ścisk.

Szybko przejrzałam nazwiska. Waller, Hunter, Bernardono, Luciana...
Nagle poczułam lekkie szturchnięcie.

- Ana, mamy nowy trop.- zajęta szukaniem niejakiego Sergia Martiny, usłyszałam stłumiony głos Angela.

- Może chociaż spojrzysz?- zapytał zirytowany

- Tak, tak- mruknęłam. Uff, nie mam co wątpić w umiejętności Sergia, świetnie idzie mu robienie z policji debili. A moja praca robi się coś za spokojna i za prosta.

Zerknęłam znudzona na ekran monitora. Było na nim wyświetlone zdjęcie blondynki, o łagodnych rysach twarzy.

Wróciłam do czytania dokumentów. Po chwili dotarło do mnie co właśnie zobaczyłam. Przecież to... ja. Tym razem rzuciłam się w stronę monitora.

O szlag, w tym momencie poczułam się osaczona. Patrzyłam w swoje zadziorne, niebieskie oczy. Co prawda wiedziałam, iż skoro znają tożsamość Berlina, to mnie też w końcu połączą z tą sprawą. Wdech, wydech, kamienna twarz i gramy dalej.

- Jest to niejaka Julia de Fonollosa, żona naszego Andresa.- usłyszałam za sobą głos Raquel. "Niesamowite" pomyślałam i odsunęłam się trochę od ekranu komputera,próbując zapanowac nad mimiką twarzy.

- Zaraz wydrukuję jej dokumenty. Z tego co przeglądałam to ma podobne przewinienia co jej mąż, tylko notatka od więziennego psychiatry jest nieco bardziej niepokojąca.- powiedziała włączając drukarkę do pradu.

Dom Z Papieru- Trochę inna historiaWhere stories live. Discover now