lipiec, 1994
Minęły jakieś dwa dni wakacji, a ja już za każdym tęsknie. Rodzice wyjeżdżają sobie dziś na wakacje z Malfoyami, o czym tez dopiero wczoraj się dowiedziałam, to oznaczało, że będę musiała spędzać czas z chłopakami sam na sam. Pewnie oni będą spędzać świetnie czas, a ja będę sobie czytać książki i oglądać filmy, zapowiada się świetnie.
Niedługo odbywają się tez mistrzostwa świata w Quidithu, na które zamierzam wybrać się z Natalie. Niestety, Ced nie da rady, bo chciał spędzić ten czas z tatą. Ostatnio pisał mi, że przez Hogwart i ostatnie wakacje, strasznie pogorszył im się kontakt, co oboje próbują naprawić. Amos jest naprawdę cudownym i dobrym człowiekiem, udało mi się go już lepiej poznać, kiedy byłam na drugim roku, a on odwiedzał syna, który postanowił nas sobie przestawić. Aktualnie schodzę do kuchni napić się soku i widzę jak w korytarzu stoi cała rodzina Malfoyów, co oznaczało, że zaraz wyjeżdżają.
- Dzień dobry.- przywitałam się ze wszystkimi, a Narcyza podeszła do mnie i mocno przytuliła. Odkąd rodzice zaczęli mieć z Malfoyami o wiele lepszy kontakt, ona robiła to bardzo często.
- Cześć Emily, zaraz wyjeżdżamy i właśnie miałam cię wołać, żebyś się pożegnała, pamiętaj ty jesteś tu najodpowiedzialniejsza i ty decydujesz. Nie zgadzaj się na pomysły Toma, bo one nigdy dobrze się nie kończą. Jeśli coś by się wydarzyło to pisz listy, a teraz musimy już iść.- po ich słowach, każdy pożegnał się z każdym i po chwili wszyscy zniknęli w kominku, a ja odrazu udałam się na górę do swojego pokoju.
Minął drugi dzień od wyjazdu rodziców. Właśnie robiłam śniadanie dla każdego (czyli po prostu tosty)
- Chodźcie, bo zrobiłam śniadanie. - krzyknęłam dość głośno, więc napewno usłyszeli. Jako pierwszy po schodach zszedł Draco, którego włosy były w ogóle nie ułożone, ale wyglądało to naprawdę ładnie, do tego miał na sobie za duża koszulkę i krótkie spodenki. Chyba pierwszy raz widziałam go ubranego nie zbyt oficjalnie i uroczyście.
- Kuchareczka Smith, pachnie pięknie, mam nadzieje, że nie dosypałaś tam czegoś.- cicho się zaśmiał, miał naprawdę uroczy śmiech, aż trochę się zarumieniłam i musiałam się odwrócić, żeby nic nie zauważył.
- Wiesz Malfoy, gdybym chciała to już dawno bym to zrobiła.- zaśmialiśmy się jeszcze bardziej, kiedy do kuchni wszedł mój brat.
- Gdybyś chciała co? Dobra nie wnikam w wasze romansiki, a Emi, dziś przyjdzie do nas kilka Ślizgonów, chce cie uprze..
- Tak wiem, to impreza dla Ślizgonów, a Gryfonce nie wypada na takim czymś w ogóle być, będę u siebie.
- W zasadzie miałem namyśli, że możesz być
- Dzięki za zaproszenie, ale chyba podziękuje.- udałam się do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam czytać pisać kolejne listy do przyjaciół. Po jakiś 2 godzinach, kiedy wysłałam 3 listy- Do Nati, Cedrika i bliźniaków, stwierdziłam, że idę się przejść do parku. Kiedyś to było moje ulubione miejsce do spędzania czasu, ale jakoś o nim zapomniałam, a teraz to chyba idealna pora, żeby się tam wybrać. Zabrałam jakąś mugolską książkę i udałam się do wyjścia ale przed tym krzyknęłam, że wrócę za jakieś dwie godziny
Nawet nie zdałam sobie sprawy, kiedy zaczęło się ściemniać i robić coraz chłodniej, ale stwierdziłam, że to najwyższa pora wrócić do domu.
Kiedy już pod nim byłam i otwarłam drzwi, moim oczą ukazało się chyba 20 ślizgonów, a wśród nich Parkinson. Co ta idiotka do cholery robi w moim domu? Nie zdążyłam nawet ściągnąć butów, bo kiedy tylko weszłam, wszystkie oczy zwróciły się w moja stronę, a mój brat do mnie podszedł, a reszta w coś grała, najprawdopodobniej w butelkę
CZYTASZ
Maybe? Draco Malfoy
FanfictionTo wszystko dzięki tobie, byłaś tu cały czas, przyniosłaś mi szczęście, Lily jesteś moim małym, wielkim szczęściem. ✨✨