21

354 31 14
                                    

październik, 1994

Pójście na przyjęcie Ślizgonów- tylko o tym marze ( wyczujcie ironię) . Tak naprawdę idę tam ze względu na Draco. Obiecałam mu to. Najbardziej boje się reakcji Gryfonów. Co jeśli będą mnie teraz traktować jako zdrajce?

- Napewno chcesz iść? - Z przemyśleń wyrwał mnie jego głos.

- Tak, nie może być tak źle, prawda?

- Gdyby ktoś by ci coś powiedział, lub chciał coś zrobić, wołaj mnie. I tak będę cały czas przy tobie, ale wołaj.

- Malfoy, znów wracasz do bycia moim bohaterem?

- Zawsze nim byłem.- Przekręciłam oczami.

- Przecież nie może być tak źle, oprócz tego, że będzie tam Pansy i Milcenta.

- Nimi się nie przejmuj. Jeśli Nott będzie próbował cię gdzieś zaprosić, lub chociażby będzie próbował zagadać, odrazu szukaj mnie. Nigdy nie wchodź z nim w dyskusje.

- Niby dlaczego? Jesteś o niego zazdrosny?

- Co? Ja zazdrosny? Chyba ty!

- Twierdzisz, że jestem o ciebie zazdrosna?

- Dobra to źle zabrzmiało, nie miałem innej wymówki, a teraz, gotowa na imprezę u węży?

- Nie jestem pewna.

- No chodź już.- Pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do salonu Ślizgonów. Były tam same starsze roczniki.

- O Malfoy, jesteście już. Super chodźcie, wszyscy na was już czekają.- Powiedział już dobrze znany mi czarnoskóry kolega. Draco chwycił mnie za rękę i niepewnie udałam się za nim.

- Jest i on! Oo i przyprowadził dziewczynę!

- Zamknij się Crabb.-  Powiedział blondyn i razem ze mną usiadł na jednej z kanap.

- Właśnie gramy w butelkę, chcecie dołączyć?

- W sumie dlaczego nie? - Draco odpowiedział za nas obu, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.

- Dobra to ja zaczynam.- Parkinson rzuciła się na butelkę i porządnie nią zakręciła. Na moje nieszczęście wypadło na mnie.

- Oo Gryfonka, jak miło, więc prawda czy wyzwanie?

- W sumie na początek może być prawda.

- Jak się czujesz z tym, że cała rodzina była w Slytherinie, a ty jako jedyna trafiłaś do Gryffindoru? Podziel się z nami swoimi uczuciami odnośnie tego.- Posłała mi zwyciężyli uśmiech, a mnie zamurowało, kompletnie nie spodziewałam się takiego pytania.

- Parkinson, bez takich, Emily nie musisz odpowiadać.

- Spokojnie Draco, to tylko gra. Sama nie wiem, dlaczego jestem w Gryffindorze, ale przecież nic nie dzieje się bez przyczyny, co nie? najwyraźniej tak musiało być. rodzice nie mają mi tego za złe, że akurat tak się stało. Mi tez to nie przeszkadza.- zakręciłam butelką i wypadło na jakiegoś Ślizgona którego nie znałam, więc  wyzwanie  dała mu reszta.

Nie obchodziła mnie za bardzo ta gra, nikogo prawie tu nie znałam, oprócz osób z mojego roku. Kiedy zakręcono butelka już chyba po raz dziesiąty, w koni wypadło na kogoś, kogo dobrze znałam- Draco.

- Ooo Draco, prawda czy wyzwanie?

- Prawda.

- Musisz odpowiedzieć szczerze, która dziewczyna siedząca przy tym właśnie stole ( było ich około 10 razem ze mną) jest według ciebie Naj atrakcyjniejsza i najchętniej byś ją pocałował?- Wszystkie jego fanki, automatycznie na niego spojrzały z wielkimi iskrami nadziei w oczach. Starałam się to zignorować.

- Emily oczywiście.- Zarumieniłam się, reszta tych dziewczyn odetchnęła z zawiedzeniem, a Draco jakby nagle nabrał pewności siebie i szepnął mi do ucha.

- Do twarzy ci w czerwonym, Lily.- Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Teraz moja skóra przypomniała kolorem buraka. Dosłownie.

Gra robiła się już nudna, kiedy butelka wypadała na Pansy.

- Prawda czy wyzwanie?- Zapytał jakiś starszy chłopak.

- Wyzwanie oczywiście.- Kiedy ten chłopak zaczął już mówić, coś co wymyślił dla Parkinosna, Milcenta wyrwała się i zaczęła mówić.

- Tooo Pansy moje wyzwanie dla ciebie, jest takie żebyś pocałowała Dra- nie dokończyła, ponieważ Malfoy złapał mnie za rękę i odrazu wstał.

- Wiecie co? My już się zbieramy, musimy jeszcze iść w jedno miejsce. - Ruszyliśmy do wyjścia, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.

- Gdzie chcesz iść?

- Na wieże astronomiczną, tam robiło się już nudno.- nic nie odpowiedziałam tylko udałam się z nim we wcześniej wymienione miejsce.

Kiedy byliśmy już na miejscu, stanęliśmy przy barierkach i podziwialiśmy krajobraz, który był przed nami. W pewnym momencie, Draco dał mi znak, żebym odwróciła się w jego stronę. Oboje patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale położyłam mu swoją dłoń na policzek. On natychmiast ją zdjął.

- Co ty robisz?- Spytał już lekko podenerwowany.

- Przepraszam, po prostu miałeś coś na policzku i chciałam ci to zdjąć.- Powiedziałam lekko zmieszana.

- Nie masz za co przepraszać.- Delikatnie złapał za moją rękę i pokierował ją na swój policzek, a swoją położył na moim policzku, na co posłałam mu pytające spojrzenie.

- Potrzebuje twojego dotyku, Lily.- I tak staliśmy wpatrując się głęboko w swoje oczy, trzymając ręce na swoich policzkach. Nie wiem ile to trwało, jednak czas się teraz nie liczył. Liczyliśmy się teraz tylko my. Tu i teraz. Byliśmy tylko my.

Zrozumiałam wtedy, że poczułam coś, coś większego niż przyjaźń.

Nie chciałam nikomu o tym mówić, wolałam wmawiać sobie, że to tylko moja wyobraźnia, w której teraz przewijały się myśli, co by było, gdybym właśnie pocałowała Dracona Malfoya?


sorki ze taki krótki

ale ten rozdział dedykuje kvczynskaa lovee uuu❤️

Maybe? Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz