12

431 39 4
                                    

sierpień, 1994

Wakacje minęły naprawdę szybko. Za nim się obejrzałam, stałam na peronie 9 i 3/4 czekając na Cedrika i Natalie. Każdy na mnie patrzył co było naprawdę krępujące i już sama nie wiedziałam o co chodzi, dopóki nie przypomniałam sobie o sytuacji ze spotkania Pansy w moim domu. Wredna żmija pewnie wszystkim wygadała.

Podeszła do nas rodzina Malfoyów, teraz praktycznie już każdy na nas patrzył. Tom nie wraca w tym roku do Hogwartu. Ma szkolenia i egzaminy do dostania się do szkoły magi w Irlandii. To było jego wybór, jednak ja bym Hogwartu nigdy nie zastąpiła.

Pożegnałam się z wszystkimi i ruszyłam do dwójki bardzo dobrze znanych mi już osób i mocno ich przytuliłam. Mam im dużo do powiedzenia.

Kiedy opowiedziałam im dokładnie wszystko co się wtedy wydarzyło, do naszego przedziału wszedł nie kto inny jak Malfoy, ten Malfoy.

- Emily, musimy pogadać, szybko.- posłałam mu pytające spojrzenie i wyszłam z nim na korytarz pociągu.

- Dobra, więc o czym chciałeś pogadać?

- Pansy wszystkim wygadała, no wiesz o czym i teraz każdy myśli, że jesteśmy razem. Jedyny plus z tego jest taki, że te wszystkie dziewczynki w końcu dały mi spokój.

- Wredna żmija, można było się domyśleć, że to wygada. Teraz nie mamy innego wyjścia niż udawanie.- byłam naprawdę wkurzona i coraz bardziej nie nawiedziłam Pansy

- Udawanie związku?

- Tak, miałam u ciebie dług, za te wszystkie korepetycje i w końcu jesteśmy przyjaciółmi, więc mogę chociaż spróbować ci pomóc.

- Jesteś pewna, że tego chcesz?

- Tak, Draco, przyjaźnimy się, a czego się nie robi dla przyjaciół? - on szeroko się uśmiechnął, co odwzajemniłam.

- To zaczynamy od teraz?- pokiwałam lekko głowa i popatrzyłam w jego szare oczy, z których można było wyczytać troskę. Jego oczy dla niektórych mogły wydawać się zwyczajne, ale dla mnie takie nie były. Było w nich coś takiego, czego brakowało innym, aż chciało się na nie patrzeć. On położył mi swoją rękę na policzek i nadal patrzyliśmy centralnie w swoje oczy. Dla osoby, która nie wiedziała o naszym planie, to naprawdę wyglądało, jakbyśmy byli w sobie zakochani i jedyne co się liczy to tylko my tu i teraz. Jednak to bolało, że były to tylko udawane uczucia. Boje się, że przez ten czas, poczuje coś, czego nie chciałabym poczuć i wtedy jak to skończymy, ja będę miała złamane serce. Kątem oka zobaczyłam Milcente i Pansy, które bacznie się nam przyglądały, a ja rzuciłam się na szyje Draco, sama byłam w szoku, że to zrobiłam, ale on oczywiście to odwzajemnił. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. W nich nic nie mogło mi się stać. W końcu stanęłam na palcach, blondyn był o wiele wyższy ode mnie i szepnęłam mu do ucha ciche.

- Patrzą na nas.- on chwycił mnie delikatnie za rękę i poprowadził gdzieś.

- Chodź.- weszliśmy do pustego przedziału, zasłoniliśmy okna i usiedliśmy na fotelach, jednak te zasłony były prześwitujące. Odbijał się od nich nasz cień, ale także cień osób, które stały przed. Także zobaczyłam tam dwie najgorsze osoby jakie znałam. One nas podglądały.

- Patrz. - pokazałam palcem na szybę, przed która stały te dwie uparte ślizgonki.

- Wiem, jak dadzą nam spokój.- Stanęliśmy w idealnym miejscu, gdzie wszystko było widać staliśmy na przeciwko siebie, nic się nie wydarzyło, a pewnie z ich perspektywy, to wyglądało, jakbyśmy się całowali. Po tej oto sytuacji, Draco oprowadził mnie do mojego przedziału. Zaplanowaliśmy, że żeby to wyglądało bardziej realnie, musimy wejść dziś razem na wielka salę, również trzymając się za rękę.

Wróciłam do przyjaciół i wszystko im opowiedziałam, łącznie z naszym udawanym związkiem. Ufam im, więc wiem, że nikomu nic nie powiedzą. Narazie nie chcę, żeby Fred i Gorge wiedzieli, co prawda również się z nimi przyjaźnie, jednak oni mogliby powiedzieć o wszystkim Ronowi, a z tego nie wynikło by nic dobrego.

Za nim się obejrzałam, byliśmy już prawie przy wejściu do Hogwartu, kiedy poczułam czyjaś rękę na moim ramieniu, był to Malfoy.

- Okej, jesteś pewna, że napewno chcesz mi pomóc, jeśli nie, to zawsze możemy się wycofać, a po tej sytuacji która mamy zaplanowaną, za bardzo wycofać się, nie damy rady.

- Tak, Draco mówiłam ci już, że chce ci pomóc.- Chwyciłam go za rękę i pociągłam w kierunku Wielkiej Sali, gdzie chyba już wszyscy czekali na kolacje.

- Zrobimy wielkie wejście.- na te słowa się zaśmiałam, co on również odwzajemnił.

Kiedy byliśmy już przed sala, przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej i w ten o to sposób weszliśmy do środka wszystkie pary oczów były zwrócone na nas, ale ja się tym nie przejmowałam, między naszymi stolikami się rozdzieliliśmy i wróciliśmy do naszych przyjaciół.

- Czyli oficjalnie możemy nazywać cię Lily Malfoy?

- Uhhh, zamknij się Ced, wiesz jak to wyglada.- wszyscy się zaśmialiśmy i wróciliśmy do jedzenia naszych posiłków.

ogólnie trochę cringowy ten rozdział ale musiałam zrobić taki wstęp ale od następnego wszystko już będzie gittt pozdrawiam

Maybe? Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz