-13-

1.4K 57 6
                                    

Kocham świeta bozego narodzenia, ale co mnie przeraza to coroczne imprezy Ministrwa Magii. Zazwyczaj robia ja w jakims luksusownym hotelu. Zawsze biora ze soba swoje dzieci. Znioslabym gdyby Ron i Ginny na niej byli. Ale moj tata ktory pracuje w biurze bezpieczenstwa uwaza ze inpreza to swiateczna tradycja. Zazwyczaj spedzam czas z Karoliną. Niesmiala dziewczyna z Hufflepuffu jej ciocia tez pracuje w ministerstwie. W tym roku dowiedzialm sie ze jest chora na grype. Wiec jak przyjechalam nie wiedzialm jak wytrzymam bo oczywiscie Cedric sie uparl i nie pojechal. Siedzialam w rogu duzego pokoju ktory byl bardzo ladnie ozdobiony. Czulam ten klimat swiat. Muzyka jest glosna, zbyt glosna. Nie mozna nigdzie uciec od tych rozmow i glosnej muzyki.

Dwie godziny i kilka drinkow pozniej pokoj jest ladniejszy a ja mam zawroty glowy.

- Juz ostatni serio- mowie przy stole z napojami siedzial ze man Marcel ten ktory siedzial ze mna jak Hermiona zabrala mnie na mugolski koncert. Ma okolo osiemnascie lat i pewnie mi pozwala pic i ze mna tu siedzi tylko ze jestem jedynym zrodlem ciekawej rozmowy na tej nudnej imprezie.

- Wiki?- slysze glos za soba.

Odwracam sie. Malfoy idze w moim kirunku z rekami w kieszeniach. Widac ze ma zly humor jak zawsze. Jest ubrany elegancko i wyglada bardzo przystojnie.

- Malfoy- usmiechnelam sie.- Co ty tu robisz? Sledzisz mnie?

- Nie martw sie Wiki. Nie podobasz mi sie az tak- Zerkam na chlopaka od ponczu.

- Slyszysz Marcel? Podobam mu sie- Draco patzry na moj kieliszek.

- Tylko zartuje. W kazdym razie milo cie widziec. Wesolych swiat. Fajnie spedzasz swieta? Ja tez. Okej-wzdycham. - Chcesz pojsc nad jezioro? Podobno fajne sa widoki. Maciek...

- Mam na imie Marcel...

- Zna bardzo dobrze te miejsce.- mrugam do chlopaka od ponczu. Jednak powiedzial ze nie moge isc tam sama bo jeszcze tam wpadne.- To moze chcesz mi towarzyszyc?

- Nie zbyt- znow spoglada na moj kieliszek- Gdzie sa twoi rodzice?

- Czemu pytasz?- Biore jeszcze jednego drinka.- Chcesz zebym miala klopoty? Gdzie zniknela twoja dobroc?- Nie odpowiada.- Dobrze pojde nad jezioro sama.- Kieruje sie do drzwi.

Kiedy jestem w polowie drogi slysze za soba kroki.

- Och Malfoy- Powiedzialam z zachwytem.- Moj rycerz- mowie sarkastycznie. - Chcesz mi pomoc zebym nie utonela?

- Nie. - odpowiada chlodno.- Po prostu tez chcialem tu isc.- Jego wzrok caly czas jest na mnie.

Musialam otworzyc drzwi glowne. Bylo bardzo ciezko. Wkoncu je otworzyalm. Usiadlam na skraju gory widzialm caly Londyn ktory odbija sie w jeziorze. Slyszalam kolendy ktore spiewaja w kosciele. Ludzie sa jak mrowki. Nigdy nie bylam w Londynie. Jego zdziwiona mina zacheca do kontynuowania.

- Tylko w Kings Cross kiedy wyjezdzamy do Hogwartu. No i tutaj ale nigdy nie chodizlam po Londynie.

Oparalm sie o drzewo za nim kontuowalam. Byłam w Irlandii i Wyspie Achill. Moj tata jest Irlandczykiem wiec bardziej pasuje nam jezdzic tam.

Draco opowiada mi o swouch wlasnych podrozach na przylad do Moskwy, Tokio. Jego rodizna ma tyle znajomosci ze byl w wielu dalekich miejscach. Ale co mnie zdziwilo to ze opowiada o tym z zaangazowaniem. Jak wiele kultur go interesuje. Nigdy nie slyszalam zeby mowil o rzeczach ktore sprawiaja ze jest szczesliwy.

- Przez to wydaje ci sie ze jestes maly- mowi wolno. - Gdzies tam jest swiat ktorego nie widzielismy, ludzie ktorzy sa tak skomplikowani jak my. To sprawia ze zdajesz sobie jak egoistyczni jestesmy.

- Egoistyczni? - Zaczepiam go, a on patrzy na mnie ze zloscia. - Nigdy! - zaczelam sie smiac przez co on troche sie relaksuje. - Mysle ze to nasza wina - Mowie. - Jestesmy zbyt przyzwyczajeni do tych wspanialych rzeczy. Mozesz kupic swoja wlasna gwiazde racja? A wiesz ile ludzi ma swoje wlasne gwiazdy ze przestalo byc to wyjatkowe. Gwiazdy nie sa juz tak niesamowite.

- Moglbym ci kupic gwiazde a ty bys tego nie docenila? - przewraca oczami.

- Docenilabym ale wiedzialabym ze wiele ludzi ja ma. Nie byloby to tak rzeczywiscie wyjatkowe.

- Masz wysokie standardy. - usmiecha sie. - Zastanawiam sie dlaczego jestes singielka.- Uderzylam go w ramie a on sie skrzywil.

- Wszyscy powinni miec jakies standardy - Nie zbyt byl przekonany. -  Przynajmniej nie mam absolutnej wizji milosci jaka maja wszczycy - patrze na niego. - Zebys tylko uslyszala co dziewczyny w dormitoriach mowia. Oddalyby swoje zycie za to zeby przezyc historie jak z Blekitnej Laguny.

- Jaka absolutna wizje milosci?

- Nie wiesz? - odwracam sie. - Wtajemnicze cie. - mowi.- Ten swiat jest popieprzony. Jest mnostwo takich historii o idealnej dziewczynie swietoszcze ktora zakochuje sie w przeciwienstwie. Niegrzecznym, zlym chlopcu ktory nie nawidzi nikogo ale jakims cudem zakochuje sie w niej do nieprzytomnosci jest jedyna osoba ktora slucha. Bla bla brzmi realistycznie prawda? - Patrze na buta. - Teraz chca tego dziewczyny. Chca uwagi, chca zeby sie w nich zakochal do nieprzytomnosci nawet jak ta osoba bedzie zla, arogancka i nie bedzie nikogo do okola szanowac.  Czy one maja do siebie jakis szacunek?- Pochyla sie nade mna a jego oczy sue blyszcza.

- Po co ten szum z aroganckimi chlopakami?

- Wlasnie- pryskam smiechem i wylaalm moj napoj. Zli chlopcy powinni lubiec zle dziewczyny. Dobrzy chlopcy powinni lubiec dobre dziewczyny. Nie powinny lubiec tylko zlych chlopcow, nuda.  

Draco wpatruje sie w miasto ktore odbija sie w jeziorze.

- Nie jest to takie proste...

- Co masz na mysli?

- Nie wszystko jest czarne lub biale - mowi- Myslisz ze jesteamy zli albo dobrzy?- wzdycha. - Nie wydaje mi sie ze jest troche twgo i tego we wszystkim. Niekonczonce prawdy, powody i znaczenia wiesz?

Patrze na niego. Jego policzki sa czerwone. Gdy mowi jego oddech tworzy chmurki. On naprawde jest idealnie bialy i mysle ze ma racje osoba wygladajaca tak alnielsko nie jest cala zla.

- Oh tak to bylo to..

- Ta- przerywa- Mysle ze musze cie odprowadzic nie chce zeby twoi rodzice sie martwili czy cos.

Kiwam glowa i sie potykam. Chlopak mnie zlapal za talie bylismy dosc blisko.

- Poradze sobie Malfoy- Schodzilismy po gorce w niezrecznej ciszy. Nagle widze moja mame ktora biegnie w moim kierunku.

- WIKTORIA gdzie ty bylas? Martwilismy sie.- odsuwam ja od siebie robiac sie czerwona.

- Wszyatko okej mama przeatan... Przepraszam- Popatrzylam sie na Draco jednak znikna w tlumie...

Gdy wstalam rano popatrzylam na moje lozko zobaczylam paczke. Odpakowalam ja. Byl to lancuszek w ksztalcie gwiazdy. Przyjrzalam sie i zobaczylam moje inicjaly W.D... -usmiechnelam sie.

Mam swoja gwiazde..

Mam nadzieje ze wam sie podoba✨❤



Draco Malfoy | Może zaczniemy od początku?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz