W poprzednim rozdziale
-- E-ej, c-co ty do cholery w-wyrabiasz! -- chciałam zacząć się szarpać, zamiast tego poczułam jak jakaś siła ciągnie mnie w dół, czułam że spadam.
Nawet nie zauważyłam, a siedziałam już wygodnie na ławce. Szybki jest.
-- Dzięki Tobio. -- uśmiechnęłam się do Czarno-włosego na co dostałam jedno z jego lodowatych spojrzeń.
-- Jeśli zobaczę że gdzieś się wybierasz, lub chodzisz to zatłuke cię na miejscu! -- odszedł w stronę całej grupki chłopaków która zaczynała swój trening.
Rozdział 4
Zostałam sama na ławce, więc miałam okazję zobaczyć grę Karasuno! Chętnie powytykam im trochę błędów..NYAHAHAHA!
Siedząc wygodnie przyglądałam się chłopakom którzy właśnie mieli zacząć za chwilę ćwiczyć. Czekałam jedynie na wystawienia Tobio i Ataki Hinaty!
Na początku nie mogłam się skupić w ogóle na ćwiczeniach które robili, zesztywniałam w miejscu...moja kondycja którą trenowałam dobre dwa lata...znikneła! Jak Drużyna zaczęła atakować trudno było mi chociażby zobaczyć i obmyśleć tor lotu piłki co przedtem wychodziło mi bezbłędnie!
Nie mogę siedzieć w miejscu! Powinnam chociaż się lekko rozciągnąć, możę uda mi się namówić chłopaków żeby mnie wpuścili! Chociaż na minutkę!
Wstałam z ławki skacząc kilka razy żeby ustalić czy moja kostka jakoś się trzyma, nie czuje nic, to dobry znak! Poszłam trochę dalej od ćwiczących uczniów i zaczęłam od rozciągania rąk, z ryzykiem chciałam spróbować rozciągnąć mięśnie od pasa do stóp.
Usiadłam na parkiecie żeby chwilkę pomasować kontuzjowaną kostkę, przypatrzałam się bandażowi owiniętemu wokół mojej nogi, ten widok dla siatkarza był najgorszym jaki by mógł sobie wyobrazić. Po kilku minutach które trwały dla mnie godzinami, byłam już w 100% rozciągnięta.
-- Uff -- wetchnęłam z zmęczenia które wzrosło przez jedynie rozgrzewkę którą zrobiłam, czuję jakbym miała zaraz mordom o parkiet wykołkować.
Czas zacząć moją misję, Na początku...zapytać Kapitana o jedną piłkę. Podeszłam zdeterminowana do Daichiego, stał obok czarno-włosej dziewczyny która jak podajże jest menadżerką klubu.
-- Emm, Kapitanie.-- Od razu po wypowiedzeniu jego imienia zwrócił się ku mojej twarzy.
-- Coś się stało Harumi, czegoś nie jesteś pewna, lub coś jest nie tak? -- Uwielbiam jak ktoś dopiero poznany troszczy się o nową osobę, ale teraz to nie jest ważne.
-- Czy mogłabym wziąć jedną piłkę z kantorka? -- Szepnęłam do Kapitana aby nikt inny nie zauważył że proszę o to.
Jak przed tem Kageyama wspomniał...
_______________________________________
Wspomnienie z początku rozdziału--Jeśli zobaczę że gdzieś się wybierasz, lub chodzisz to zatłuke cię na miejscu!
------------------------------------------------------ Brr-- poczułam te słowa, one przeszywały mnie na wylot. Aż czuje zimno jego tonu na karku. Jak on zawsze coś powie to czuję jakby śmierć już na mnie za rogiem czekałam. Starszne.
-- Wiesz...-- zaczął -- Dzisiaj stało się coś bardzo dziwnego..-- Em takiej rozmowy się nie spodziewałam.
-- Co masz na myśli kapitanie? -- pochyliłam się bliżej czarno-włosego.
CZYTASZ
Jak zakochałam się w Samolubnym Królu.
Romance~~ Cisza panującą w jej aurze która odpychała wszystkich ludzi dookoła, a przyciągnęła jednego chłopaka którego najmniej chciała poznać. ~~ Nadpobudliwość którą on posiadał, a ona nie chciała jej nigdy ujrzeć. •Dwa inne oblicza dzielące tę samą pasj...