02. Ile można kogoś nazywać idiotą?

87 4 2
                                    

W poprzednim rozdziale

-- Co ty tutaj robisz?

-- Idę na lekcje? To raczej normalne, przypomnę ci idiotko że jesteśmy w szkole, a po drugie co cię to obchodzi?!-- wykrzywił twarz w irytacji

--Nic, POPROSTU  poznaliśmy się w złych okolicznościach, więc pomyślałam że fajnie by było zacząć wszystko od początku.-- założyłam ręce pod piersiami.

-- A czy ja powiedziałem że chce się z tobą zakolegować, czy coś tam?!

-- Bądź chociaż kulturalny dla koleżanki z klasy, okej? -- ziewnęłam śpiąca pokazując kciukiem w stronę klasy.

-- Że co?!

Rozdział 2

-- To co słyszysz, od dzisiaj jestem twoją koleżanką z klasy. -- weszłam pierwsza w głąb pomieszczenia nie patrząc się za czarno-włosym .

-- Dlaczego mam takiego pecha? Na początku ten rudy idiota, a teraz jego przyjaciółeczka, no świetnie! -- chłopak złapał się za głowę ruszając w stronę sali.

Usiadłam pod oknem żeby mieć widoki na szkolne boisko, przed moją ławką stanął "Chłopak Król" jak to ujął Hinata.

-- To moja ławka, wynocha. -- pokazał kciukiem do tyłu.

-- Ale mi się takk nieeeee chce. -- uderzyłam głową o blat biurka.

-- E-ej?! -- chłopak szybko kucnął przed ławką żeby następnie dotknąć moją głowę palcem wskazującym.

-- Nie tykaj.-- podniosłam twarz uderzając niebieskookiego w dłoń.

-- Ty jesteś jakąś idiotką! Uderzyłaś głową  tak nagle, kto normalny by się nie wystraszył?! -- gwałtownie wstał kładąc torbę w ławce o jedno miejsce z przodu.

-- Ode chciało się już walczenia ze mną o ławkę? -- podniosłam brew do góry z niedowierzaniem.

-- A żebyś wiedziała, nie mam ochoty użerać się z tobą co najmniej na...20 lat. -- usiadł na swoim krześle .

-- To dobrze, miałam wielką nadzieję że to powiesz. -- położyłam powoli głowę na blat aby przymknąć na chwilę powieki.

-- Zauważyłem że jesteś starszym leniem.

-- Skąd te myśli? -- podniosłam wzrok ku górze żeby moje śpiące ślepia spotkały się z plecami chłopaka.

-- Można było to wywnioskować z twojego zachowania i mówienia. -- kiedy zajrzałam na niebieskookiego miał zamknięte gałki oczne.

-- Zmęczony? -- w sumie wyglądał jakby grał od wczesnego rana, a jest 13:27. Niebywałe.

-- MmmMmmm, troszkę? -- Król przetarł rękawem swoją twarz która wyglądała co najmniej jakbym zaraz miał tutaj paść na zawał.

-- Ejj, Królu...

-- Mam imię.-- nie pokazywał w ogóle złości że go tak nazwałam ani nie powiedział że jestem idiotką.

-- Mam na imię Tobio Kageyama, idiotko.

Wykrakałam.

-- Ouu, ja jestem Sāto Harumi. -- zasalutowałam do Kageyamy, po tym geście chłopakowi zrzedła miną.

-- Nie prosiłem ciebie o przedstawienie. -- powiedział niewzruszony .

-- A kto powiedział że będę czekała na twoje pozwolenie Kró-- Tobio gwałtownie spojrzał na mnie przerażającym wzrokiem co wy wierciło we mnie ogromne dziury-- K-kageyama.

 Jak zakochałam się w Samolubnym Królu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz