Rozdział 24

989 37 7
                                    


Od bitwy w Malfoy Manor minęły już dwa miesiące. Hermiona zupełnie tak jak to było planowane rozpoczęła swój staż w Ministerstwie. Pijąc poranną kawę przed kolejnym dniem w nowej pracy, przeglądała proroka codziennego.

PAN DRACO MALFOY PO ŚMIERCI RODZICÓW W OSTATNICH MIESIĄCACH POSTANOWIŁ PRZEKAZAĆ ICH GŁÓWNY DOM MALFOY MANOR W RĘCE DEPARTAMENTU POMOCY CZARODZIEJOM. BUDYNEK NAJPRAWDOPODOBNIEJ ZOSTANIE PRZEZNACZONY DLA MŁODYCH CZARODZIEJÓW, KTÓRZY NIE BĘDĄ MIELI SIĘ GDZIE PODZIAĆ PRZED PÓJŚCIEM DO SZKOŁY. SIEROT, DZIECI WYKLĘTYCH ZE SWOICH DOMÓW PRZEZ ICH CZARODZIEJSKIE MOCE. -KAŻDE DZIECKO ZNAJDZIE TUMIEJSCE DLA SIEBIE.- ZAPEWNIA PAN MALFOY, ZAPEWNIAJĄC TAKŻE, IŻ SFINANSUJE WSZYSTKIE POTRZEBNE PRACE DO POWSTANIA TEGO SPECJALNEGO W CZARODZIEJSKIM ŚWIECIE MIEJSCA.

Obok artykułu widniało zdjęcie Draco z delikatnym uśmiechem. Hermiona przez kilka minut wpatrywała się w to zdjęcie, a jej oczy zaszkliły się.

Po bitwie już nigdy nie porozmawiała z Draco, postanowiła, że nie może być z kimś kto nie potrafi działać z nią jak równy z równym. Blondyn starał się o kontakt pisał listy, wysyłał kwiaty. Dopisywała mu także w głowie milion innych grzechów, ale nie potrafiła jednak uciec przed prawdą. Nawet Ron w pewnym momencie przemógł się do Draco.

-Hermiona ja nie chcę się wtrącać i w sumie to cieszę się, że tak postanowiłaś, ale no wiesz mimo wszystko on nie miał złych intencji.- odparł Ron, kilka tygodni temu kiedy spotkali się całą trójką.

-Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę jak bronisz Malfoya Ron.- Hermiona starała się brzmieć jak gdyby nigdy nic.

Wspominała tą rozmowę kiedy nagle z zadumy wybił ją dzwonek do drzwi.

Kiedy je otworzyła pierwsze co dostrzegła to wielki bukiet białych róż zajęło jej chwile, żeby zobaczyć kto trzyma te kwiatki.

-Hermiona!!-krzyknął optymistycznie Blaise Zabini pakując się do środka jej domu.

-Blaise, spieszę się do pracy.-powiedziała lekko się uśmiechając. Mimo, że nie była z Draco, Zabini zadbał o to by pozostali w stałym kontakcie.

-Ach, urocza jak zwykle. Spokojnie nerwusie nie zajmę ci wiele twojego cennego czasu.-podał jej bukiet dodając.- To dla ciebie. - Hermiona zabrała kwiaty lekko dziękując, postawiła je w wazonie, który stał na szafce, po czym zawinęła dokumenty porozkładane na stole.

-Już zostałaś Ministrem Magii czy dać ci jeszcze tydzień?- na słowa Zabiniego, Hermiona tylko przewróciła oczami.- Draco nieźle by się wkurzył jakbyś została ministrem wcześniej niż mu wybaczyła.- powiedział pół żartem, pół serio.

-Blaise, my...- zaczęła Hermiona, ale Blaise przerwał jej.

-Dobra, dobra tym razem nie jestem tutaj po to, żeby rozmawiać o Malfoyu.- odparł- Jestem tu bo chciałem ci to dać osobiście.-mówiąc to wyciągnął w jej stronę kopertę.- Hermiona z zaciekawieniem wzięła ją do rąk i zaczęła otwierać, po chwili gdy zobaczyła śnieżnobiały kartonik już wiedziała co się święci.

-No kto by pomyślał? Blaise Zabini żonaty, na merlina chyba świat się kończy.- powiedziała z uśmiechem Hermiona, naprawdę ciesząc się ze szczęścia przyjaciela.

-Już jak się ze mnie ponabijasz to obowiązkowo widzę cię na weselu, gryfonico.- było widać, że Zabini był naprawdę rozpromieniony.

**********************************************************************************

Był piątek, jutro miał odbyć się ślub Zabiniego i Astorii. Hermiona była niesamowicie podekscytowana, dużo pomagała Astorii w przygotowaniach i wiedziała, że ślub będzie naprawdę cudowny. Przed wyjściem z pracy musiała jeszcze zajść do Kingsleya, ponieważ chciał z nią porozmawiać o czymś bardzo pilnym. Delikatnie zapukała do jego gabinetu po czym drzwi same otworzyły się. W wielkim bogatym gabinecie ministra magiii przy biurku siedział Kingsley Schacklebolt.

Światło 2: Nie daj mi zniknąć | Dramione (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz