Rozdział 1

1.4K 27 3
                                    




Hermiona  Granger miała rozpocząć staż w Ministerstwie Magii, w ołówkowej sukience z włosami związanymi w koka, pakowała do torebki ostatnie rzeczy, kiedy do jej pokoju wleciała sowa z małą paczuszką. Dziewczyna zdziwiła się, po ostatniej przesyłce nadanej dwa dni wcześniej miała już naprawdę dosyć niespodzianek.  Brązowowłosa gryfonka
rozpakowała pakunek w którym znajdował się liścik, a wraz z nim pojedyncza moneta.

Delikatnie rozwinęła karteczkę:

Wąż krwawi.

Przeczytała wiadomość marszcząc brwi. Zaraz po wojnie zakon ustalił specjalne znaki i sygnały na komunikacje z członkami w obliczu nowych zagrożeń. Ten sygnał oznaczał pilne spotkanie całego stowarzyszenia. Hermiona spojrzała na monetę, po czym pospiesznie podeszła do jednej z szuflad, aby wyjąć lupę, którą czytała kolejne znaki na monecie.

Grimmuald Place  517

Jak tylko dostaniesz wiadomość

Hermiona westchnęła głęboko. To miał być jej pierwszy dzień nowych wielkich zmian, a tymczasem na jej drodze pojawiały się kolejne problemy.  Liczyła, że szybko upora się z tym spotkaniem, pewnie chodzi o jakąś rutynową pomoc. Skoro Shacklebolt także był w zakonie feniksa uznała, że nie musi informować go o jej spóźnieniu.

Od razu jednak spaliła otrzymaną wiadomość, a monetę schowała do torebki.

Przezorny , zawsze ubezpieczony pomyślała.

Schowała do szuflady lupę, którą wyjęła wcześniej, a jej wzrok mimowolnie powędrował na spód szafki, gdzie na śnieżnobiałym papierze z delikatnymi zdobieniami uśmiechały się do niej po chwili całujące się postaci Astorii Greengrass i Draco Malfoya.  Dziewczyna wzięła pergamin po raz kolejny do ręki.

Z wielką radością,  mamy zaszczyt zaprosić pannę

Hermionę Granger

na uroczystość naszych zaślubin, która odbędzie się w dniu 20 grudnia 1999 roku oraz na uroczystości weselne, które odbędą się w dworze Państwa Malfoyów.

Hemiona prychnęła jednym ruchem wrzucając zaproszenie do szafki.

Była na niego wściekła, jakim prawem ta oślizgła fretka myślała, że ona faktycznie przyjdzie na to wesele? Zabawne.

Sfrustrowana przeniosła się różdżką pod wskazany adres.

Chwilę później stała przed kamienicą w której kiedyś spędzała tak dużo czasu. Popatrzyła chwilę na budynek przypominając sobie wszystkie chwile, które tu przeżyła- święta, szukanie horkruksów, wspólny czas z Harrym i Ronem. Machnięciem różdżki sprawiła, że budynek zaczął się rozjeżdżać, w tym momencie obok gryfonki stanął delikatnie wyższy od niej młodzieniec.

Hermiona spojrzała na niego nie potrafiąc opanować zdziwienia. Po chwili jednak biorąc głęboki oddech zdobyła się na pokerową twarz.

-Malfoy.- powiedziała zimnym głosem, odwracając głowę w stronę budynku.

-Granger.- powiedział chłopak beznamiętnie, nawet na nią nie spoglądając.

Weszli razem do środka nic więcej do siebie nie mówiąc. Kiedy przekroczyli próg domu Hermionę uderzyła ponowna żywość tego miejsca. Wszystko było posprzątane, uporządkowane zupełnie tak jakby ktoś zamieszkiwał ten dom już od jakiegoś czasu.

Dziewczyna prowadziła ich dwójkę za głosami, które dało się usłyszeć, kiedy otworzyła drzwi od kuchni zobaczyła już grupę siedzącą przy stole, zdziwiła się jednak widząc skład ludzi w pokoju.

Oprócz Harrego i Rodziny Weasleyów w pokoju był także Blaise Zabini; Luna Lovegood; Profesor McGonnagal oraz Kingsley.

-Dobrze, że jesteście to narazie wszyscy. Możemy zaczynać.- powiedziała McGonnagal, pozwalając ręką ministrowi magii, aby rozpocząć.

Hermiona szybko usiadła na miejscu obok Rona. Chłopak od razu odwrócił się do niej plecami.

Po roku zastanawiania się co powinna zrobić Hermiona zaraz po ukończeniu ostatniego roku w Hogwarcie, upewniła się, że jej uczucie do chłopaka jest czysto platoniczne i to co ich łączy w tamtym momencie to ogromny błąd. Zerwała z nim od razu po powrocie. Mijały już prawie trzy miesiące, a przyjaciel nadal nie dawał gryfonce szansy na odbudowanie ich przyjaźni. Czuła się z tym źle, ale nie mogła nic na to poradzić, nie czuła tego samego. Nie da się w końcu wybrać w kim się zakochujemy.

-Przez ostatnie tygodnie obserwujemy dziwne zjawiska na świecie, które mają bardzo duży związek z czarną magią, ale to nie jest to czym chcemy was zainteresować. Mamy podejrzenia, że te ataki wiążą się z jakąś nową siłą, która mogła rozpocząć się od Sami Wiecie Kogo.

-Co chcesz, żebyśmy zrobili? - przerwał Kingsleyowi Harry.

-Nic i właśnie dlatego tu jesteście. Część z was miała kluczowy udział w zniszczeniu Czarnego Pana i obawiamy się, że któreś z was może być kolejnym celem tego czegoś, dlatego chcielibyśmy żebyście narazie zostali tutaj.- skończył jakby spodziewając się w tym momencie protestów, które oczywiście zaczęły się pojawiać.

-Przecież nie pokonamy tego po prostu tu siedząc!- powiedziała zdenerwowana Hermiona.

-Nawet nie wiesz co to, a już chcesz walczyć. Gryfoni...- znudzonym głosem dodał Malfoy.

-Co oni właściwie tu robią?! To śmierciożercy!-oburzył się Ron wskazując ręką na ślizgonów.

-Dosyć!- zabrała głos McGonnagal. - Panu Panie Weasley przypominam, że istnieje coś takiego jak przebaczenie, a Pan Malfoy osobiście przyłożył się do zwycięstwa Harrego nad Czarnym Panem.

W pokoju zapanowała cisza nikt nic nie mówił więc obecna dyrektorka Hogwartu kontynuowała zadowolona.

-Narazie najważniejsze jest wasze bezpieczeństwo. To wszystko to przygotowanie do walki. Sami wiemy jak bitwa osłabiła nas, ilu ludzi straciliśmy. W ciągu następnych tygodni kolejni ochotnicy będą do was dołączać, a do tego czasu musicie nauczyć się żyć razem. Pokażcie, że naprawdę jesteście już dorośli.- kończyła swoją przemowę profesorka.

-Może chociaż przekażecie nam informacje, abyśmy mogli pracować nad tą sprawą? -nie poddawał się Harry.

-Harry nie musicie ciągle sami ratować świata, dajcie się zająć prawdziwym dorosłym tym problemem. Póki co wasze rzeczy są tu przetransportowane, poszukajcie ich w pokojach na górze. - powiedziała profesor, po czym machnęła ręką na pożegnanie. -Muszę wracać do szkoły, nie pozabijajcie się błagam.- po tych słowach zniknęła pozostawiając po sobie tylko dym. Po dłuższej chwili także Kingsley i państwo Weasley wrócili do domów, zostawiając młodzież zupełnie samą.

Każdy siedząc przy stole wyglądał na zdezorientowanego.

To będzie ciekawe. pomyślała Hermiona patrząc wokół siebie.

Światło 2: Nie daj mi zniknąć | Dramione (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz