Rozdział 1

608 15 0
                                    

Kopnęłam w worek jeszcze raz. Zakołysał się lekko przy akompaniamencie dźwięku łańcucha, na którym zwisał z wysokiego sufitu budynku klubu sportowego, a wtedy ponowiłam kopnięcie, tym razem z półobrotem. Dołożyłam dwa ciosy prawą i lewą pięścią, okutanymi w różowe rękawice Everlasta. Usłyszałam oklaski.

- Zawsze lubiłem patrzeć, jak się bijesz.

Spojrzałam w tamtą stronę. Przy pustej recepcji stał mój szef, Mariusz Moron, niedbale oparty o ladę i uśmiechał się szeroko. Były wojskowy z jednostki GROM, a od niedawna właściciel Vegeta Security, jednej z największych i najlepszych firm ochroniarskich na świecie, dla której obecnie pracowałam. Ochranialiśmy VIPów z całego globu; największe gwiazdy sportu, muzyki, filmu i polityki.

- Dochodzę już do pełnej sprawności. - Zeszłam z podestu do ćwiczeń i ruszyłam w jego kierunku. - Teraz brakuje jeszcze trochę siły.

Część klubu przeznaczona do walk oddzielało druciane ogrodzenie, po drugiej stronie mieściła się zaś olbrzymia siłownia z pełnym osprzętem, z którego również nierzadko korzystałam.

- Czyli po operacji już nie ma śladu? - Spytał mężczyzna z troską w głosie, gdy stanęłam obok niego. Był niewiele wyższy, łysy, z elegancko przystrzyżoną bródką pofarbowaną na biało.

Rok temu przeszłam operację stawu barkowego po poważnej kontuzji nawykowego zwichnięcia. Nie, nie nabawiłam się urazu w czasie groźnej akcji w trakcie pracy, tylko podczas wygłupów z kolegą na macie akademickiej salki do judo. Każde z nas chciało się pochwalić nabytymi umiejętnościami z zakresu samoobrony, a ja zamiast tego się samookaleczyłam.

- Chyba tak... - Wzruszyłam ramionami. - Nabiorę jeszcze siły i...

- To dobrze, bo potrzebuję cię w firmie. - Mario przerwał mi bez większych ceregieli. Przewróciłam oczami. Tyle na temat jego troski.

- Daj mi się chociaż wykąpać.

- Jasne, szoruj pod prysznic, mała. - Wyszczerzył w uśmiechu wybielane prościutkie zęby.

Pokręciłam głową ze śmiechem i poszłam do szatni. Stanęłam przed lustrem, przyglądając się swojemu odbiciu. Różnice w umięśnieniu ramion nie były już praktycznie widoczne. Do tego dość dobrze zbudowany brzuch, mocne nogi. Przeniosłam wzrok na czerwoną z wysiłku twarz. Z krótkich pofarbowanych na blond włosów skapywały kropelki potu na kark. Zarzuciłam przez ramię ręcznik kąpielowy i poczłapałam pod prysznic.

Mariusz czekał na mnie przed klubem. O tej porze było już chłodno, mężczyzna ubrany był w idealnie dopasowaną ramoneskę i opinające biodra jeansy. Zupełnie nie wyglądał, jak były komandos, raczej anarchistyczny Harley'owiec. Ja z kolei prezentowałam się przy nim... dresiarsko.

- Do czego tak bardzo mnie potrzebujesz, że aż nie pozwalasz dojść do pełni sił? - Spytałam z przekąsem.

- Serio nie jesteś jeszcze gotowa? - Był lekko przestraszony, nie chciał przecież przedwczesnego powrotu.

- Nie, jest już dobrze. Jestem całkowicie gotowa do pracy.

- Super. - Szczerze się ucieszył. - Trafiła nam się nie lada okazja. Do Warszawy przyjedzie w przyszłym tygodniu milioner, właściciel dość renomowanej sieci hoteli, Domenico Terrazino. Chce wybudować hotel w stolicy, przylatuje podpisać kontrakt. - Tłumaczył. - Facet jest strasznie przewrażliwiony na punkcie swojego bezpieczeństwa. Obiecałem mu naszych najlepszych ludzi. Z tobą na czele. Uparł się, żebyś zadzwoniła do niego omówić szczegóły zabezpieczenia podczas jego pobytu tutaj.

- Co on taki strachliwy? - Uniosłam brwi. Do tej pory warunki omawiałam jedynie z bezpośrednimi szefami ochrony danych osób. Tak było na przykład z Jennifer Lopez przed jej koncertem czy piłkarzami reprezentacji Hiszpanii podczas meczu.

- Nie wiem. - Mariusz wzruszył ramionami i odpalił papierosa. - Może przewrażliwiony. Włosi chyba tak mają.

- Dobra, spadam. - Zmarszczyłam brwi. - Wiesz, że nie lubię tych twoich papierosów.

- Jak mnie denerwujesz, to muszę palić. Trzymaj numer tego Terrazino. Powodzenia i zadzwoń do niego jak najszybciej.

Zasalutowałam żartobliwie i wsiadłam do wiśniowego Seata Ibizy. Wsunęłam na nos okulary korygujące astygmatyzm, które używałam tylko do jazdy samochodem i spojrzałam jeszcze raz na wizytówkę. „Domenico Terrazino. BH Best Hotels Owner". Okej, jutro zadzwonię do pana, panie właścicielu.

BodyguardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz