Przez pierwsze kilka sekund myślę, że żartuje, a wręcz nawet się o to modlę, bo nie dopuszczam do siebie myśli, aby to, co właśnie powiedziała, było odzwierciedleniem tego, co siedzi w jej pustym łbie.
Auri nigdy nie grzeszyła inteligencją, a w momencie, gdy przefarbowała swoje włosy na blond, mogłam ją wyzywać od głupich już bez wyrzutów sumienia. Odkąd pamiętam działało jej to na nerwy, ale przecież w końcu każdego boli powiedzenie mu prawdy w oczy.
Jednak po tej długiej chwili, gdy obie stoimy w kompletnej ciszy, a podczas, której nie zanosiło się na to, aby blondynka żartowała, ja zwyczajnie wypuszczam głośno powietrze z ust i spoglądam na nią, na razie, spokojnym wzrokiem.
— Tobie się już do końca zwoje mózgowe wyprostowały. — stwierdzam, zakładając ręce na piersi.
Przez moment siostra patrzy na mnie zdziwionym wzrokiem, bo pewnie nie spodziewała się mojego, wręcz melancholijnego, tonu głosu. Dam sobie rękę uciąć, że była pewna, że na nią naskoczę jak ona na mnie.
— Zadałam ci pytanie. — syczy. — Jak możesz mieć gdzieś mnie, moje wesele i wszystkich gości? — podnosi nagle głos.
— Po pierwsze, to Lewis nie jest czarnuchem, tępa dzido. — warczę, nie mogąc znieść tego, co mówi. — Gdybyś więcej uwagi poświęcała szkole, a nie oglądaniu się za Alexem, który ostatecznie miał cię w dupie, to byś wiedziała, że Lewis jest mulatem.
— Asfalt to asfalt.
Tym razem nie wytrzymuję i zwyczajnie popycham ją na ścianą, przez co dziewczyna uderza głową w kafelki. Mam cichą nadzieję, że motyl, którego ma wpiętego we włosy wbije jej się jak najgłębiej w skórę.
— Co ty wyprawiasz?! — krzyczy po chwili, stając na nogi.
Robi mi to samo, co ja jej, ale jestem pewna, że użyła większej siły niż ja, bo moje uderzenie sprawia, że świat przez moment zaczyna wirować. Wiem, że nie mam teraz czasu na użalanie się nad sobą, więc udaję, że nic wielkiego mi się nie stało.
— Jest mi cholernie przykro, że jestem z tobą spokrewniona. — mój głos jest tak donośny, że mam wrażenie, że wszyscy goście nas słyszą. — Najchętniej wyrzuciłabym cię z rodziny.
— Też się dziwię, że jesteś moją siostrą. — warczy. — Przychodzisz na wesele z jebanym węglem i myślisz, że ci jeszcze pogratuluję. Masz coś takiego jak godność?
Mój oddech maksymalnie przyspiesza, a dłonie mimowolnie zaciskają się w pięści. Nie zamierzam jednak wdawać się z nią w bójkę, mimo wszystko dzisiaj jest jej ślub, a ja nie chcę psuć jej do reszty tego dnia.
— A ty masz mózg, czy to pojęcie jest ci całkiem obce? — pytam, ale nie oczekuję odpowiedzi. — Jest mi cholernie źle, bo żyję z faktem, że na świecie są ludzie, którzy traktują osoby o innym kolorze skóry jak zwykłe gówno. Ba, najbardziej chyba boli mnie fakt, że ty jesteś częścią nich. — wypuszczam powietrze z ust.
Widzę, że chce mi przerwać, ale podnoszę dłoń i zatykam jej usta, bo jej głos, to ostatnie co chcę teraz słyszeć. Tak bardzo mnie wkurza, że nawet w głębokim poważaniu mam fakt wbijania się jej zębów w moją skórę.
— Ludzie są ludźmi, nieważne jaki mają status społeczny, jaki dom, jaką rodzinę, a przede wszystkim kolor skóry. — kontynuuję. — Każdemu człowiekowi należy się szacunek. Możesz nie zgadzać się z czyimiś poglądami lub zachowaniem, ale powinnaś zachowywać się w stosunku do tych ludzi jak do osoby, która tobie odpowiada. Powiem ci wprost. — wzdycham. — Jedyną osobą za którą mi wstyd to ty. Nie masz bladego pojęcia, w sumie ja też, jak żyje się ciemnoskórym ludziom, ale chcę, żebyś wiedziała jedno. Lewis nie jest osobą, która pokaże, że zabolały ją twoje słowa, one bardziej dotkną mnie i to po mnie to zauważysz. Twoja pusta głowa nie pojmuje faktu, że ten człowiek być może ciągle zmaga się z takimi ludźmi jak ty. On nie powie tego na głos, nikt na jego miejscu by tego nie zrobił, ale wiedz, że na pewno w pewien sposób to, go dotyka. Nie wiem czy jesteś poinformowana, ale Lewis jest jedynym ciemnoskórym kierowcą w Formule 1. Myślisz, że to mu jakoś pomaga? W życiu. Jestem wręcz pewna, że znalazłby się człowiek, według którego on nigdy nie powinien tam być. Ciemnoskórzy ludzie są i będą wiecznie prześladowani przez takich tępaków jak ty. Niewiele ludzi interesuje fakt, że Lewis jest najlepszym kierowcą na świecie oraz że ma niebywały talent. Oni widzą tylko kolor jego skóry, z góry go oceniają i mieszają z błotem. — wypuszczam powietrze z ust. — Mam nadzieję, że nigdy nie spotkasz się z taką sytuacją, gdzie będziesz dyskryminowana. Nie życzę ci tego, ale wiedz, że jesteś pieprzoną kretynką, która nigdy nie nauczy się szacunku do drugiego człowieka.

CZYTASZ
lights | l.hamilton
Fanfictionbyłeś moim światełkiem w tunelu, które oślepiło mnie, gdy podeszłam za blisko