— I wiesz, ona półprzytomna siedziała w tym autobusie i nagle spytała mnie czy wiem, że ciąża oposa trwa 12 dni. — śmieje się. — Nic dawno mnie tak nie rozbawiło.
Pierre, bo tak ma na imię chłopak, którego znalazła mi Karen i z którym siedzę teraz w amerykańskiej knajpie, pijąc waniliowego szejka, zaczyna się drapać się po policzku i oblizuje delikatnie wargi.
— Muszę ci powiedzieć, że miałeś naprawdę zabawną dziewczynę. — delikatnie się uśmiecham.
Chłopak jest w moim typie, ale powiedzmy sobie szczerze, że przyszłości to z nim wiązać nie będę. Przede wszystkim wygląda na o wiele młodszego niż na zdjęciach, ale głupio mi spytać ile ma lat, jednak nie zmienia to faktu, że prawdopodobnie jest ode mnie młodszy. Po drugie, ma dosyć specyficzne poczucie humoru i sposób bycia, które w prawdzie nie do końca mi odpowiadają, przez co domyślam się, że na tym weselu zamiast dobrze się bawić, zwyczajnie bym się męczyła.
— To prawda. — mamrocze pod nosem. — Czasami za nią tęsknię.
Gratuluję, właśnie przekreśliłeś się u mnie raz na zawsze. Wypowiedziane przez niego zdanie jeszcze bardziej zagęściło atmosferę, więc oboje zdecydowaliśmy, że lepiej będzie jeżeli się rozejdziemy w swoje strony i nie będziemy sobie wchodzić wzajemnie w drogę.
Wychodząc na zewnątrz zastanawiam się czy w życiu denerwuje mnie coś bardziej niż wietrzna pogoda połączona z deszczem. Przysięgam, że nienawidzę, gdy idę chodnikiem i włosy zasłaniają mi twarz, przez co muszę zastanawiać się gdzie iść oraz modlić się, żeby przypadkiem nie wybić sobie zębów. Swoją drogą trochę śmiesznie byłoby wstawiać sztuczną szczękę przed trzydziestką. Z pewnością mój przypadek zapisałby się na długo w historii stomatologii i byłby opowiadany studentom podczas praktyk.
— Psiajucha. — czuję jak lecę do przodu, ale kilkanaście centymetrów nad ziemią moje ciało się zatrzymuje.
Nie mam pewności co dokładnie się stało, ale najprawdopodobniejszym scenariuszem jest fakt, że się potknęłam na prostej drodze. Nic nadzwyczajnego w moim wykonaniu.
— Wszystko gra?
Dopiero po usłyszeniu męskiego głosu dociera do mnie fakt, że znajduję się w obcych ramionach, przez co od razu się napinam i przejeżdżam dłonią po włosach, żeby cokolwiek zobaczyć.
Otóż sytuacja wygląda tak, że nie wiem co mam powiedzieć ani jak zareagować na fakt stania twarzą w twarz z mężczyzną, którego widzę pierwszy raz na oczy, ale którego uroda jest tak piękna, że nie wiem co powiedzieć.
— Halo? — uśmiecha się delikatnie, a ja przysięgam, że widząc jego pocieszną twarz rozpływam się jeszcze bardziej.
— Odbiór. — mówię, ale zaraz potem zaciskam powieki, chcąc wymazać to z pamięci.
Zdecydowanie nie powinnam odzywać się przy przystojnych mężczyznach. Jednak moje zażenowanie mija, kiedy nieznajomy zaczyna tak mocno się śmiać, że wypuszcza mnie z ramion i zgina się w pół.
— Przepraszam, ja... — zaczynam się jąkać, ale zaraz potem sama wybucham śmiechem i zakrywam usta dłonią. — Nie wiem co mi odbiło.
— W porządku. — prostuje się po chwili. — Ale nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
Cofam się myślami kilka chwil wcześniej, bo szczerze mówiąc nie pamiętam o co mnie spytał przez to całe zamieszanie.
— Tak, wszystko gra. — poprawiam swój płaszcz. — Dziękuję za pomoc.
— Drobizg. — uśmiecha się. — Poprawiłaś mi humor, to ja dziękuję.
Mężczyzna mija mnie, a zaraz potem znika w tłumie ludzi, przez co, gdy się odwracam, by jeszcze raz na niego spojrzeć, nie jestem w stanie go nigdzie dostrzec.
•
— Nie, to ty jesteś skończonym egoistą i nie masz prawa obwiniać mnie za swój ciotyzm! — od momentu wejścia do mieszkania do moich uszu dochodzą krzyki i wiem, że nie powinno mnie tutaj być w tej chwili, ale naprawdę pogoda na zewnątrz nie zachęca do spaceru.
— Ale czy ty nie rozumiesz, że ja nie mam skąd wziąć tych pieniędzy? — domyślam się, że Karen rozmawia, a raczej kłóci się ze swoim byłym chłopakiem - Quentinem.
— To nie wiem, nerkę sprzedaj, po co ci dwie? — moja przyjaciółka wzdycha, a ja zaciskam wargi, ukrywając uśmiech.
Para znajduje się w pokoju dziewczyny, przez co niezauważalnie mogę zniknąć w mojej norze o powierzchni kilku metrów kwadratowych, jednak zanim to robię, decyduję się pójść do kuchni po coś do jedzenia.
— Cześć ciocia.
Na dźwięk głosu Neli podskakuję przestraszona i zaraz potem odwracam się w jej stronę, zastając ją siedzącą przy stole i kolorującą królika na różowo.
— Rodzice się kłócą, więc tu siedzę. — wzdycha, po czym zeskakuje z krzesła na podłogę. — Mogę iść do ciebie do pokoju?
Wlepia we mnie swoje maślane oczka, a ja deliktnie zaczynam głaskać ją po policzku. Karen zaszła w ciążę na początku studiów i już od początku nie była tym faktem zachwycona. Quentin nie jest ani nie był dobrym materiałem na ojca, co doskolane przekłada się na jego relację z córką, która widzi go tylko wtedy, gdy ten sobie o niej przypomni i raczy się z nią spotkać. Karen jednak stara się być dla niej jak najlepszą mamą, a mała jest wprost idealną jej kopią.
— Oczywiście. — uśmiecham się. — Zabieraj kolorowanki i biegnij, a ja nam zrobię budyń.
Dziewczynka kiwa głową i już chwilę później znika za rogiem, a ja w tym samym momencie słyszę trzask drzwi wejściowych.
— Pieprz się, Quentin.
Nawet się nie odwracam, tylko skupiam całą swoją uwagę na wyciągnięciu kartonu mleka z lodówki. Czuję na sobie czyjeś spojrzenie i wręcz jestem pewna, że stoi za mną przyjaciółka, próbując opanować swoje emocje.
— Nienawidzę facetów. — syczy nagle. — Totalne bezmózgi.
Nawet nie chcę dopytywać jak rozpętała się ich kłótnia, więc decyduję się, tylko cicho zaśmiać pod nosem.
— Jak tam randka z Pierre? — nawiązuje temat. — Jest tak samo ładny jak na zdjęciach?
Odwracam się w jej stronę, w tym samym czasie wyjmując telefon z tylnej kieszeni spodni, ponieważ ten dał o sobie znać.
— Tak, ale wspominał swoją byłą. — mówię pod nosem, po czym klikam w powiadomienie z portalu randkowego.
Masz nową wiadomość.
Od: Lewis, lat 29.
Hej, wiesz, że słonie jako jedyne ssaki nie potrafią skakać?__________________________
przyjmuje zaklady kogo spotkala na miescie
CZYTASZ
lights | l.hamilton
Фанфикbyłeś moim światełkiem w tunelu, które oślepiło mnie, gdy podeszłam za blisko