Rozdział 3

1.8K 50 4
                                    

Dym z pociągu wypełnił stację peronu dziewięć i trzy czwarte. Pociągnęłam swój kufer, mocniej przytulając kurtkę do ciała. Zimny, gorzki chłód wrześniowego powietrza był bezlitosny i nie spieszyło mi się z przymrozkami.

Czarodzieje i czarownice z całej Anglii zebrali się na stacji kolejowej, aby pożegnać się z dziećmi. Po napiętych minach rodziców mogłam stwierdzić, że czuli się trochę nieswojo. Nie mogę ich za to winić, nawet po wojnie uprzedzenia dotyczące krwi są wciąż aktualne, a wiele rodzin czystej krwi odmawia nawrócenia się ze swoich starych zwyczajów.

Zobaczyłam rodzinę Weasleyów i pośpiesznie przedarłam się przez tłum. Molly Weasley upewniała się, że Ron i Ginny mają wszystko, czego mogliby potrzebować, a zanim odeszła, otoczyłam ją uściskiem.

- Och Hermiono, kochanie, dobrze cię widzieć - powiedziała, poklepując matczyną dłonią po moim ramieniu. Potem przytuliłam pana Weasleya, George'a, Ginny, ale spojrzałam na swoje stopy, kiedy dotarłam do Rona.

Od czasu jego listów między nami sprawy stawały się coraz bardziej niezręczne. Wydawał się nie rozumieć, a ja bałam się tej konfrontacji od sierpnia.

Niezależnie od mojej niezręczności, Ron owija ramiona wokół mojej małej sylwetki i przyciąga mnie do uścisku.

- Dobrze cię znowu widzieć - szepcze mi do ucha, wywołując dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Mogłam tylko skinąć głową.

Czułam, jak płoną mi policzki, i kiedy się uśmiechałam, założyłam kawałek włosów za ucho.

- Więc jak minęło lato? - zapytał, łamiąc lody.

- Tak dobre, jak to tylko możliwe w danych okolicznościach - powiedziałam zgodnie z prawdą. Szczerze mówiąc, moje lato było okropne. Nie miałem absolutnie zamiaru nigdzie się wybierać, a z chmurą unoszącą się nad moją głową prawie nie wyszłam z domu. Byłam jak głupia dziewczyna, która stała się pustelnikiem.

-Tak, większość czasu spędziłem w domu, mama nie chciała, żebym nigdzie się wyjeżdżała po moim„ malejącym doświadczeniu emocjonalnym - zachichotał. Próbowałam się śmiać, ale było mi ciężko, kiedy czułam się lekko zaatakowana.

Nie chcąc, aby nasza rozmowa była bardziej niezręczna, szybko rozglądam się za Harrym. Powiedział, że już tu będzie i na szczęście dla mnie widzę pędzącą w naszą stronę kępkę czarnych włosów.

-Harry! - Wykrzykuję, obejmując go również ramionami Rona. Śmiał się i ja też, ale nie tylko dlatego, że go zobaczyłem, ale dlatego, że uratował moją sytuację.

-Jak się masz kolego? - zapytał podekscytowany Ron, ściskając dłoń Harry'ego.

Rozmowa Harry'ego i Rona była przeciągnięta, gdy prawie nasłuchiwałam. Nie spieszyłem się obserwując stację kolejową. Patrzyłam na wszystkich ludzi wokół mnie, aż nagle skierowałam wzrok na północny koniec pociągu.

Widziałam błysk rozjaśnionych blond włosów idących do samochodu bagażowego. Postać była ubrana na czarno, a obok niego szła niska kobieta o równie jasnych włosach.

Serce mi wali.

Nie, to nie mógł być on.

-Hermiona?

Przed moją twarzą trzaskają palcami. Spoglądam i widzę, jak Harry i Ron patrzą na mnie z ciekawskimi wyrazami twarzy. Spoglądam wstecz na miejsce, w którym stali i tak po prostu zniknęli.

- Na co się gapisz? Pyta Ron, patrząc na to, gdzie się gapiłam. Harry też patrzy, ale kiedy nic nie widzą, odwracają się do mnie.

- Przysięgam, że właśnie zobaczyłem Draco i Narcyzę Malfoyów - powiedziałam, spoglądając przez ramię Rona, który stał przede mną.

- Woah, woah, woah, co? - Pyta z niedowierzającym wyrazem twarzy.

- Myślałem, że zostali zamknięci w Azkabanie - mówi Harry, teraz rozglądając się dookoła.

- Mówię ci, że wiem, co widziałam. Poza tym to tylko Lucjusz został uwięziony, to było w Proroku z zeszłego tygodnia, nie widziałeś? Proszę o to teraz w szczególności.

-Zwykle po prostu skaczę do komiksów - mówi Ron i przewracam oczami. Nadal spoglądam przez jego ramię, ale wciąż widzę rodziców uczniów na co dzień. Męczę się staniem na palcach i uderzam Rona w niewiarygodnie wysokie ramię.

-Czy mógłbyś się ruszyć, staram się dobrze przyjrzeć.

Już miał wtrącić się, kiedy rozległ się gwizdek na ekspres do Hogwartu. Zostało tylko pięć minut na wejście na pokład, więc zebrałam wszystkie swoje rzeczy i wygładziłam włosy.

-Harry! Ron!

Spoglądam i widzę, jak Seamus Finnegan i Dean Thomas idą w ich kierunku. Harry i Ron patrzą na mnie z poczuciem winy, nie chcąc wyjść, ale chcąc pozdrowić swoich przyjaciół.

Śmieję się trochę, coś, czego nie robiłem od jakiegoś czasu, i odganiam ich:

-Znajdę nam przedział - zapewniam ich.

Uśmiechają się do mnie z wdzięcznością, po czym uciekają, ściskając dłonie przyjaciela. Patrzę na nich przez sekundę, a potem zbieram swoje rzeczy, idąc pociągiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozglądam się w górę i w dół po wagonach, żeby znaleźć pusty. Zabrano wszystkich z przodu, więc w końcu znalazłam jednego z tyłu pociągu. Otworzyłam drzwi, kiedy zamarłam, ktoś mówił za mną.

-Proszę, proszę, proszę

Bitwa się skończyła, ale ból dopiero się zacząłOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz