Zbiegłam po schodach Nory, a Ginny deptała mi po piętach, podczas gdy reszta rodziny sennie wystawiała głowy z pokoi. Najprawdopodobniej była blisko trzecia w nocy, a rodzina nie spała już do późna, więc patrzyłam, jak wyglądali na zaniepokojonych, nabierali prędkości i gromadzili się w salonie.
Ciężko oddychałam, mój umysł pędził po moim wcześniejszym spotkaniu. Pomyślałam, że jeśli się potknę lub źle zapamiętam ważne informacje, cały Hogwart spłonie.
- Hermiono? - Pan Weasley pyta, wyglądając na zaskoczonego: - O co chodzi? Mamy tylko kilka godzin do przybycia Ministerstwa.
Nie mogłam mówić, łapiąc powietrze, rozglądając się przerażona. Nie zdawałam sobie sprawy, jak mocno się trzęsłam, dopóki pani Weasley nie podeszła i położyła matczyną rękę na moim ramieniu, kładąc mnie na jednym z kuchennych krzeseł. Nawet wtedy włożyłam ręce we włosy i zwalczyłam chęć płaczu.
-Hermiono - gruchała cicho, siadając obok mnie i przytulając mnie lekko. - Nie będziemy w stanie pomóc twojemu problemowi, jeśli nie powiesz nam, co to jest.
Wydawało się to rozsądne, ale mimo to mój język wydawał mi się gruby i ciężki w ustach, jak brodzenie przez masło orzechowe. Powoli podniosłam głowę i spojrzałam rodzinie prosto w oczy.
- Draco odwiedził mnie we śnie zeszłej nocy.
Cisza po moim wyjaśnieniu była definiująca. Każdy członek rodziny wymienił załadowane spojrzenia na siebie. George siedział na fotelu, przecierając dłonią oczy i zaciskając szczękę. Mimo strachu współczułam mu. George przeszedł wystarczająco dużo zmian i anomalii w ciągu ostatniego roku i wciągnięcie go w następną sprawiło, że moje gardło ścisnęło się łzami.
- Co masz na myśli? Jak? - Pan Weasley prychnął, idąc szybko do stołu, przy którym siedzieliśmy z jego żoną, biorąc w swoje trzęsące się lodowate dłonie. Zanim się odezwałem, wzięłam drżący oddech, bardzo świadoma uwagi, jaką otrzymałam od każdego członka sali.
-Cóż, nie całkiem mi to wyjaśnił - powiedziałam, krzyżując ramiona w koncentracji. - Ale byliśmy w jakimś świecie snów, w gabinecie dyrektor McGonagall.
- Zaklęcie odwiedzające... - powiedział cicho Percy po drugiej stronie pokoju. Wszyscy odwróciliśmy się do niego, zaskoczeni, gdy patrzył w ziemię, kontemplując.
-Zaklęcie odwiedzające !? - Pani Weasley wykrzykuje zirytowana: - Jak chłopiec mógł to zrobić! To bardzo skomplikowana magia, której wielu starych czarodziejów nie potrafi nawet tego wykonać.
- Ponieważ miał pomoc - przerwałam jej. Rodzina spojrzała na mnie zaskoczona i zaciekawiona. Nawet nie wiedziałam, że to prawda, ale wydawało się tak słuszne, że nie mogłam porzucić tego pomysłu.
- Draco powiedział, że jego ojciec przygotowuje swego rodzaju „ostateczny cios" - mówię, przypominając sobie wydarzenia. - I jak musimy natychmiast przyjść i go powstrzymać. Być może Draco pomógł wykonać zaklęcie śmierciożercy.
-To nie wydaje się całkowicie wykluczone - stwierdza pan Weasley, wyjmując ręce z moich i kładąc je na kolanach. - Ale dlaczego jakikolwiek śmierciożerca miałby mu pomagać.
-Czy wszyscy o czymś nie zapominamy !? - Ron woła z drugiego końca pokoju, powodując, że wszyscy podskakują. Wstaje z miejsca, w którym opierał się o ścianę, z wyrazem złości na jego twarzy. Czułam się trochę defensywnie.
- A co to jest, Ronald? - Powiedziałam, czując, jak trochę siły wracają do moich kończyn i wstałam, spotykając go w połowie drogi.
Stał nade mną na wysokości swojej potworki, majacząc nade mną, podobnie jak Draco. Wyglądał na zbolałego, ale w jego niebieskich oczach widać było dzikie poczucie ochrony i złość, które sprawiły, że zacisnęłam pięści, czując dziwne uczucie bronienia Draco, zwłaszcza po tym, jak przeprosił. Mimo to racjonalna część mojego mózgu podejrzewała, że to nieprawda, chociaż miło było życzyć.
Ron cofnął się trochę, jakby został postrzelony.
-Czy wszyscy o czymś nie zapominamy !? - powiedział, dziko wyrzucając ręce w powietrze. - Mówimy o Draco Malfoyu! Mógłby ją oszukiwać, żeby myślała, że mu zależy, co jest dokładnie tym, co robi! Oszukiwanie jej, żeby mu się podobało, a potem z powrotem dźgnął ją nożem. jego ojciec przez cały czas!
Stałam na palcach, a do kości sączyła się nowa zdolność obronna.
-Nie daję się oszukiwać! - Odparłam: - Draco jest jedną z najmilszych, najbardziej złamanych dusz, jakie kiedykolwiek spotkałam, i próbuję mu pomóc! Tylko dlatego, że ... ponieważ go nie lubisz, nie oznacza, że nie ! I wiesz, co Ron? To dlatego, że go kocham!
W pokoju panowała cisza. Rodzina stała, gapiąc się na naszą interakcję, ale ja patrzyłam tylko na Rona, który cofnął się o krok, wyglądając na zdecydowanie zdruzgotanego. Na dnie jego kryształowych oczu pojawiły się łzy i powiedział cichym, nieśmiałym głosem:
- Kochasz go?
Nagle huk, który brzmiał jak grzmot, huknął tak głośno, że wszyscy w pokoju zapiszczeli, zakrywając głowy, jakby to była bomba. Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że tak nie jest, zobaczyliśmy dziurę w ścianie kuchni i zahipnotyzowani patrzyliśmy na srebrnego rysia stojącego na środku pokoju.
- Patronus Kingsleya - szepnął pan Weasley, podchodząc do migoczącego zwierzęcia i kiwając głową. Zwierzę zaczęło mówić, a serce ściskało mi się w piersi.
- Hogwart jest atakowany. Pośpiesz się, Ministerstwo już wysłało tam wszystkie swoje siły. To się znowu dzieje, moi przyjaciele, przygotujcie się do walki o swoje życie.
I tym samym pozostawiło resztę z nas przerażonymi, gdy zniknęło w kłębie dymu.
![](https://img.wattpad.com/cover/249058893-288-k489600.jpg)
CZYTASZ
Bitwa się skończyła, ale ból dopiero się zaczął
Fiksi PenggemarPrzepowiednia zmieniła wszystko. I kiedy próbuje iść dalej, nie mogę przestać wracać ... Oryginalny tytuł : The Battle is Over, but the Pain Just Started Autor oryginału : SARAHCABANAH Parring : Dramione Tłumacz : Oliwciastyle Zgoda na tłumaczenie...