- A zniesiesz prawdę? - zapytała cicho Holiday, patrząc na nią ze współczuciem. Czy zniesie? Przed chwilą widziała, jak chłopiec przemienia się w jednorożca. Chyba nie może być gorzej?
Gdy tylko zadała sobie to pytanie, przeszedł ją dreszcz. A co, jeśli rzeczywiście może być gorzej? Przypomniała sobie słowa Holiday o tym, że są też inne rodzaje nadprzyrodzonych poza wampirami i wilkołakami, które zdaniem Kylie musiały być najgorsze. Nie żeby była specjalistką w tej dziedzinie. Ale może Holiday powiedziała tak tylko po to, by ją uspokoić? Chyba by jej nie okłamała?
- Tak, zniosę to - odparła Kylie, a odwaga w jej głosie była większa od tego, co naprawdę czuła.
Ale gdy Holiday otworzyła usta, by zacząć opowiadać, dziewczyna wykrzyknęła:
- Nie! - Ukryła twarz w dłoniach, a potem uniosła ją i znów spojrzała na rudą komendantkę obozu. - Nie wiem, czy jestem w stanie.
Tego było po prostu za dużo.
Kylie tak mocno przygryzła dolną wargę, że aż ją zabolało.
- No wiesz, jeśli chcesz mi powiedzieć coś w stylu, że jestem martwa, że muszę zacząć gustować w krwi, podczas gdy ja nie mogę nawet zjeść sushi, to tego nie zniosę. Albo jeśli mi powiesz, że zacznę wyć do księżyca, zjadać innym koty i będę musiała się depilować woskiem za każdym razem, gdy postanowię włożyć kostium kąpielowy, to tego chyba też nie zniosę. Lubię koty, a wosku próbowałam raz i bolało jak skurczybyk. - Na samo wspomnienie wsunęła dłoń między nogi.
Holiday roześmiała się, ale Kylie była śmiertelnie poważna. Depilacja woskiem naprawdę bolała i od tamtej pory nie dała się Sarze namówić na nic w tym guście.
- Myślisz, że zniosę prawdę? - Kylie bała się odpowiedzi.
- Szczerze mówiąc, nie znam cię jeszcze za dobrze, ale wierzę w ocenę doktor Day.
Kylie zamrugała.
- A co ma do tego moja świrolog?
- To twoja świrolog, jak ją nazywasz, poleciła cię nam. Rozpoznała twoje dary. No wiesz, ona jest półelfką.
Kylie próbowała przetrawić tę informację.
- Wylądowałam tu przez nią? Przecież ta kobieta... - Kylie nachyliła się, jakby szept mógł pozbawić jej słowa części jadu. - Jej brakuje piątej klepki. - Położyła ręce na blacie. - Szczerze mówiąc, to ona jest dziwolągiem.
Holiday zmarszczyła brwi.
- Obawiam się, że wszyscy nadnaturalni są trochę dziwni, jeśli patrzeć na nich z perspektywy zwykłych ludzi. A ona ma o tobie bardzo dobre zdanie.
Kylie ogarnęło poczucie winy, co zapewne było intencją komendantki.
Holiday ujęła dłonie Kylie.
- Nie będę cię też okłamywać, Kylie. Prawda jest taka... prawdę mówiąc, nie wiemy, czym jesteś.
Kylie wyprostowała się, rozważając te słowa. Holiday czekała w milczeniu, aż dziewczyna się z tym wszystkim pogodzi. Tymczasem ona nie miała najmniejszego zamiaru z niczym się godzić. O nie! Zastanawiała się po prostu, jak spojrzeć na to z dobrej strony.
- No jasne! To dlatego, że ja niczym nie jestem. Jestem po prostu sobą. Jestem normalna.
Kobieta potrząsnęła głową.
-- Masz dary, Kylie. Takie dary mogą pochodzić od różnych stworzeń nadnaturalnych i prawie zawsze są dziedziczne.
- Dziedziczne? Ale żadne z moich rodziców nie jest... nadnaturalne. Holiday nie była przekonana.
![](https://img.wattpad.com/cover/250018639-288-k985164.jpg)
CZYTASZ
Urodzona o północy
FantasyŻycie Kylie Galen zdaje się walić w gruzy. Umiera jej ukochana babcia, rzuca ją chłopak, jej rodzice się rozstają, a w dodatku ciągle widuje dziwną postać, której nikt poza nią zdaje się nie zauważać... Pewnego wieczora Kylie Galen ląduje na nieodpo...