9. Kłótnia

696 42 16
                                    

-Co ci się stało w rękę?- takie pytanie usłyszeli zarówno bliznowaty jak i Black'ówna.

-Nic takiego- odpowiedzieli obydwoje do różnej grupy odbiorczej chowając dłoń.

-Jesteś niepoważna jeśli myślisz że ci w to uwierzę- powiedział zdenerwowany Will

-Nie proszę cię o to żebyś mi uwierzył, tylko zakończ ten temat i nie psuj mi dnia na dzień dobry- warknęła, odwróciła od niego wzrok i zajęła się swoją owsianką z pokrojonymi bananami.

-Wiedź tylko że ta rozmowa cię nie ominie- dodał popijając sok dyniowy ze złotego pucharku

Zajęcia dzisiaj trwały wyjątkowo długo, znaczy trwały jak zwykle ale nastolatce się strasznie dłużyły. Była rozkojarzona i poddenerwowana a to zazwyczaj oznaczało że coś złego się wydarzy.

Idąc na obiad spotkała bliznowatego

-Will chcesz usiąść z nami?- zapytał uprzejmie, miał w tym jednak cel.

Chciał by usiadła przy stole gryfonów bo liczył że łatwiej będzie mu się znosiło temat rany. Wiedział jakie zdanie na ten temat ma starsza znajoma i chciał by ostudziła zapał Hermiony która chciała żeby Harry poinformował Syriusza i Profesor McGonagall o sposobach karania uczniów przez Profesor Umbridge.

-Ani mi się śni Hermiono- zaskoczona szatynka zwróciła się do gryfonki

-Wydaje mi się że Syriusz chciałby wiedzieć- wyjaśniła

-Nie sądzisz chyba że usłyszawszy o tym incydencie, Syriusz siedziałby dłużej zamknięty w domu- zdenerwowana podniosła delikatnie głos zwracając uwagę innych na sobie.

-Ona ma racje- powiedział usatysfakcjonowany Harry z podniesionymi kącikami ust.

Wiedział już że bratanica jego ojca chrzestnego jest po jego stronie i myśli podobnie. A to zawsze coś, zwłaszcza że najbliżsi przyjaciele jak na razie nie zmieniali swego odmiennego zdania.

Wracając samotnie z uczty Willow usłyszała kawałek rozmowy, a jeden z głosów wydawał jej się znajomy. Chodź nie lubiła podsłuchiwać to wychyliła się chcąc zobaczyć rozmówców.

Jednym z nich był starszy bliźniak a drugim okazała się być całkiem ładna dziewczyna którą znała z widzenia.

-Może chciałbyś się ze mną wybrać na najbliższe wyjście do Hogsmade?- zapytała dziewczyna

-Wiesz Katie bardzo mi miło...

-Tu jesteś kochanie- Willow wyszła zza zakrętu podeszła do zaskoczonego rudzielca i wtuliła się w jego bok

-Wszędzie cię szukałam, obiecałeś mi spacer- powiedziała słodko patrząc w brązowe oczy chłopaka

-Taaak, tu jestem...- powiedział patrząc niezrozumiale na obie kobiety

-Oh przepraszam, nie zauważyłam cię- zwróciła się do Katie

-Ja już właśnie sobie szłam- powiedziała zawiedziona jak i zaskoczona dziewczyna

Więc brązowowłosa Katie ze złamanym sercem i załzawionymi oczami odeszła w stronę opustoszałej klasy.

-Co to było?- zaśmiał się

-Nie wiem o czym mówisz- dziewczyna starała się ukryć usatysfakcjonowany uśmiech i powoli szła przed siebie.

-Poprosiłem Angelinę żeby mi pomogła z eliksirami w bibliotece- zaczął- Myślisz że mogę iść, kochanie?

Dziewczyna spłonęła rumieńcem i nie spojrzała zawstydzona na chłopaka. Ale gdyby przez krótką chwilę zechciała zerknąć wiedziałaby że on nie drwił z niej. Był wręcz zadowolony, nie wiedział jak kulturalnie ma odmówić koleżance z drużyny, a tu znikąd pojawiła się Will.

Kiedy George, Lee i April spotkali tę dwójkę najpierw byli zaskoczeni a później podejrzliwi. Przecież dziwnie wyglądało że za zarumienioną szatynką szedł rudzielec z tak wielkim bananem na twarzy jakby ktoś mu właśnie powiedział że ma dla nich lokal na pokątnej na ich sklep.

-Chcę wiedzieć?- zapytał George unosząc brwi

-Sądzę że tak, ale pozwól że powie ci to Fred bo kolejnej dawki cringe'u nie zniosę- powiedziała błagalnie szarooka

April patrzyła na Willow ze szczerym zaciekawieniem, dużo słyszało się o rodzinie Black, wiernej Voldemort'owi. Wiedziała że z tą dziewczyną jest coś stanowczo nie tak, ale jak na razie chciała pozwolić by ta sytuacja się rozwinęła. Przecież jej intuicja może się mylić.

Tak więc Fred poszedł na korki z eliksirów, Willow do pokoju wspólnego. A April, Lee i George do sowiarni.

Ku zdziwieniu młodej kobiety wchodząc do dormitorium zauważyła że na jej łóżku leży koperta zaadresowana do niej

Droga Willow

Dostałem sowę od Harry'ego. Poinformował mnie o waszym szlabanie i o tym że kazałaś mu nic nie wspominać mnie. Szczerze się na tobie zawiodłem, myślałem że masz do mnie zaufanie i będę informowany  o tak istotnych kwestiach. Nie chciałbym otrzymać od ciebie sowy zwrotnej z wyjaśnieniami, Harry już mi wszystko powiedział.

Łapa

Dziewczyna siedziała na łóżku z otwartymi szeroko oczami i uchylonymi ustami. Zastanawiała się jak on mógł tak zrobić. Przecież obydwoje to ustalili razem. Wiedzieli że Syriusz chce być aktywny w ich życiu ale nie chcieli niepotrzebnie go martwić i denerwować.

Czarnowłosa wyleciała z pokoju mając czystą furię w oczach. Przemierzała wściekła Hogwart tak szybko jak jeszcze nigdy. Znała hasło do wierzy Gryffindore'u bo przecież siedziała tam razem z Fred'em . Zauważyła bruneta przy kominku w towarzystwie Ron'a i Hermiony.

-Jesteś z siebie zadowolony?- warknęła do zaskoczonego jej widokiem wybrańca

-Willy co się stało?- zapytał stojąc na przeciwko niej

-To się stało- rzuciła mu list pod nogi

Chłopak podniósł go będąc pod czujnym spojrzeniem siedemnastolatki. Jego oczy ruszały się prędko czytając zawartość.

-Ja tego nie napisałem- wyrzekł się

Nie zauważyli że nagle na policzki Hermiony wpłynął rumieniec. Nie od dziś było wiadomo że młodsza koleżanka nie przepada za starszą atrakcyjną dziewczyną. Zazdrościła jej bo udowodniła że w jej przypadku inteligencja i wygląd idą w parze.

- Nie Harry list do Syriusza sam się napisał, obiecaliśmy sobie że nie powiemy o tym Syriuszowi. A ty już następnego dnia do niego napisałeś, wiedziałam że coś jest na rzeczy gdy rano zaprosiłeś mnie do wspólnego zjedzenia śniadania. Syriusz napisał że zawiódł się na mnie, a ja zawiodłam się na tobie.

Z rodu Black| Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz