20. Narcyza

466 31 5
                                    

Kochani część z was może nie wiedzieć, ale na moim profilu jest książka o Charlie'm Weasley'u. Jak macie ochotę to wpadnijcie, może przypadnie wam do gustu.

- To dla ciebie- powiedział Malfoy wręczając jej zapieczętowaną kopertę 

Patrzyła na niego niezrozumiale, chociaż w głowie miała myśl że zadanie do wykonania idzie zgodnie z planem. Ale nie mogła być tego pewna dopóki nie zobaczy zawartości koperty 

-To od mojej matki- wyjaśnił kiedy wyciągnęła dłoń po korespondencję 

Droga Willow 

Pewnie nie wiesz kim jestem więc na sam początek pozwolę sobie się przedstawić, nazywam się Narcyza Malfoy. Twój zmarły ojciec był moim kuzynem, do tej pory nie miałam pojęcia o twoim istnieniu dopóki Draco i profesor Snape nie powiedzieli mi o tobie. Bardzo mi przykro że twoi rodzice zmarli, nie długo są święta. A święta powinno się spędzać z rodziną więc byłabym szczęśliwa jeśli chciałabyś je spędzić z nami. Jeśli się zdecydujesz to proszę napisz do mnie list albo przekaż tę informację Draconowi.

Narcyza Malfoy 

Była zdziwiona, nie wiedziała czy to nie podstęp, ale planowała się zgodzić bo tego właśnie wymagał od niej dyrektor szkoły. 

Tak właśnie dowiedziała się że zadanie które miała do wypełnienia musi koniecznie wejść w życie. Teraz miały zacząć się schody i ona doskonale o tym wiedziała. 

- Dzięki Draco- powiedziała tylko a ślizgon wyszedł z biblioteki w której aktualnie studiowała księgi do zaklęć 

Była spokojna a jej ciało rozluźnione, do tej pory myślała że będzie się tego bała, że jeżli coś takiego się stanie to spanikuje ale tego popołudnia zaskoczyła samą siebie.

Na kolacji, panował zgiełk, każdy nie szczędził sobie rozmów, śmiechów, ani jedzenia. Panowała jak zwykle magiczna atmosfera. Pod sufitem rozciągał się widok nieba, oczywistym było że sufit był zaczarowany. Ale razem w akompaniamencie z setką świec było to magiczne. 

-Placka jagodowego?- Zapytał Will kiedy akurat nakładał wielki kawałek na swój talerz 

-Tak poproszę- powiedziała i uśmiechnęła się do niego delikatnie 

Już chwilę później razem pałaszowali swoje desery z uśmiechami i niebieskimi zębami. Willow czasami obserwowała wszystkich tutaj, lubiła zauważać że przyjaciółki uśmiechają się do siebie fałszywie. Albo choć to nigdy nie przypadło jej do gustu, jak trójka znajomych odsuwała od siebie jednego z nich a po czasie kompletnie o nim zapominała. 

Tak właśnie działają ludzie, nie ważne czy są wyjątkowo uzdolnieni, czy są czarownicami czy mugolami każdy z nich tak się zachowywał. Willow sama kilka razy miała przyjaciółki, były one trzy, ale po czasie odsuwały ją od siebie, bo po prostu przestały ją dostrzegać. Miały przed nią sekrety, choć zawsze mówiły że będą ze sobą szczere i będą mówiły sobie wszystko.

Ale co ona jedna miała na to poradzić, tacy po prostu są ludzie, nie ważne jakiej rasy, wyznania i kraju, oni po prostu wszyscy tak robią. 

Dlatego ona nie chciała być w żadnej grupce, wiedziała że prędzej czy później zostanie zraniona albo ona sama może i tego nie dostrzeże ale zacznie traktować tak inną osobę. 

Myślała o tym nawet kiedy leżała w łóżku, za każdym razem myślała ile razy ktoś ją zawiódł, albo ona kogoś zawiodła. Przypominała sobie twarze tych ludzi, imiona a nawet jakie mieli hobby. 

Tego wieczora nie mogła zasnąć, przewracała się z boku na bok, nawet jej ulubiona melodia z pozytywki nie pomagała. Próbowała także czytać ale za każdym razem musiała czytać stronę po kilka razy ponieważ nie była skupiona. 

Była zmęczona i to zmęczenie nie pozwalało jej zapaść w słodki i błogi sen. Przyszło jej na myśl żeby iść do pani Pomfrey po eliksir na sen, ale szybko przypomniała sobie że po określonej godzinie nie można opuszczać swoich domów i wałęsać się po korytarzach. 

Wstało słońce, wychylało się leniwie nad horyzontem, więc dzisiaj wyjątkowo wcześniej przygotowała się do rozpoczęcia dnia. W Wielkiej Sali była jako pierwsza. 

Jedzenie nie pojawiło się jeszcze na stołach, więc postanowiła cierpliwie poczekać. 

Czekała długo zanim ludzie zaczęli się zbierać aby napełnić puste żołądki po całej nocy. Przy niej jak zawsze zasiadł Will, chłopak lubiący placki jagodowe. 

-Dlaczego dzisiaj tak wcześnie wstałaś?- zapytał patrząc na nią z wyjątkowo głupim wyrazem twarzy 

-Kot mnie obudził- zmyśliła w chwilę nawet nie myśląc o tym że przecież ona nie ma kota 

-Nie masz kota- wytknął jej patrząc z ukosa 

Jej policzki oblały się szkarłatem godnym flagi domu Gryffindore'a.

-Ja nie mam, ale Emma tak- przypomniała sobie że przecież jej współlokatorka posiadała wielkiego tłustego białego kota. 

-Oh błagam, Cheddar nigdy w życiu nie wydał z siebie żadnego dźwięku oprócz mruczenia- przyłapał ją na drobnym kłamstwie 

- Jak nie chcesz to nie mów, tylko nie kłam- napił się gorącego kakao 


Z rodu Black| Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz