ROZDZIAŁ XIV

2.1K 94 38
                                    


Wszystko wokół ucichło. Nawet nie zauważyłaś kiedy zamknę łaś oczy. Nieważne jak bardzo się starałaś nie miałaś siły wstać, twoje rany i pogruchotane ciało uniemożliwiało ci ruch. Bezwładnie leżałaś czekając co się z tobą stanie. Pusta głowa... puste myśli...

Zdawało ci się ,że w oddali słyszysz krzyki i jakiś bliżej nie zidetyfikowane hałasy. Chwilę później usłyszałaś znajomy głos i otwierane drzwi:

- Y/N! – ktoś padł obok ciebie na kolana.

Poczułaś ciepło czyjejś dłoni na swojej twarzy. Zebrałaś w sobie resztki siły i otworzyłaś oczy. Zobaczyłaś płaczącego nad tobą Felixa. Chłopak wziął twoją głowę na swoje kolana i delikatnie gładził cię po głowie próbując cię uspokoić.

- Będzie dobrze, jedzie już policja i ambulans! Wytrzymaj jeszcze trochę...

Policja?! Przecież Skz również zostaną złapani... Poświęcają swoją wolność dla ciebie?

Łza tworzy korytarz na twoim policzku, zmywając część krwi. Ostatnią energią wyciągasz rękę w stronę twarzy chłopaka.

Jedziesz w karetce, twoich oprawców jak i chłopców zabrała policja. Ta jedna iskierka nadziei, która była głęboko w twoim sercu ostatecznie zgasła. Twoich przyjaciół zgarnęła policja i najpewniej prędko ich nie wypuszczą, twoje zdrowie jest w opłakanym stanie, to cud, że jeszcze oddychasz... ale twoje życie znów zostało tylko wegetacją.

Serce jakby usłyszało sygnał i po chwili w karetce rozległ się głośny dźwięk, a wskaźnik monitora EKG już się nie unosił...

...........

-Ej! Y/N! Co się stało?- wszyscy pochylili się nad tobą.

Podniosłaś się do siadu, byłaś zlana zimnym potem, prawie płakałaś. Znajdowaliście się na podwórku.

- Zasłabłaś w trakcie treningu, wszystko okej? – zapytał Yongbok, który był tuż przy tobie.

- Jaki dziś dzień?- chwyciłaś go za koszulkę i zapytałaś.

- Jak możesz nie pamiętać? Dziś masz swoje pierwsze zadanie.- Zamarłaś na chwilę i szeroko otworzyłaś oczy.

To wszystko było snem? Nic się jeszcze nie wydarzyło?! Łzy napłynęły ci do oczu. Czyli wszyscy są bezpieczni?

Kamień spadł ci z serca, znów możesz oddychać. Pod wpływem emocji rzuciłaś się na Felka i wtuliłaś się w jego klatkę piersiową.

- Tak się cieszę, że nic wam nie jest!- zasmarkałaś mu trochę koszulkę, ale mimo to on objął cię i zaczął gładzić po plecach.

Pozostali nie wiedzieli co mają zrobić, stali dookoła i rozglądali się po sobie nawzajem. W końcu przemówił lider:

- Myślę, że Y/N jest po prostu zestresowana przed misją... Chodźmy coś zjeść.

- Jestem za!- odpowiedzieli wszyscy jak jeden mąż i poszli w stronę kuchni.

Zostawili cię samą obsmarkaną za sobą.

- Aha? Dzięki chłopaki! – krzyknęłaś sarkastycznie i dołączyłaś do nich. Jaka ulga, że nic im nie jest.

Żartowaliście sobie wspólnie przy posiłku, próbowaliście rozluźnić się przed misją. Z czasem rozmowa zeszła na wspominanie twojego porwania.

- Od początku mówiłam, że nie o mnie wam chodzi!- krzyknęłaś przez śmiech.

- Ale chyba dobrze wyszło- usłyszałaś szept , Felix uśmiechną się w twoją stronę.

- Dobra, dobra.. Musimy się już zbierać ludzie, bierzcie rzeczy.

Misja... twoje serce opętał niepokój. Zmarszczyłaś czoło. Tym razem nie popełnisz błędu...

'Mówiłam, że nie o mnie chodzi' - |Stray Kids| Y/N imagine|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz