Rozdział 29

932 45 11
                                    

Heretyk?

Rano dostałam wiadomość od Bonnie z pytaniem czy możemy spotkać się w Mystic Grillu o godzinie 16. Zastanawiałam się o co może chodzić, przecież mogła powiedzieć to co chce wczoraj przy kolacji. Nie rozmyślając dłużej wstałam z łóżka i ubrałam w jakieś dżinsowe spodnie i białą obcisłą bluzkę. Zeszłam na dół z zamiarem przygotowania śniadania, ale gdy zeszłam na dół śniadanie było gotowe. Przywitałam się z mężem i zaczęłam jeść te pyszności, które przygotował. Po śniadaniu Kol poszedł pozmywać, a ja poinformowałam, że dziś o 16 spotykam się z Bonnie. Mój mąż powiedział, żebym na siebie uważała i ucałował mnie w czoło po czym wybiegł z domu spotkać się z Mattem. Tak właśnie z Mattem bardzo się polubili i teraz mój mąż cały czas gdzieś z nim znika.

Na zegarze wybiła godzina 15:30 wzięłam w ręce torebkę kierując się w stronę auta. Po 20 minutach byłam na miejscu czekała już na mnie Bonnie. Podeszłam do stolika, przy którym siedziała i przywitałam się z nią czekając na to co ma mi do powiedzenia.

- Mia naszego naszego nauczyciela od Historii? - zapytała, a ja skinęłam głową. - zaprosił nas wszystkich na swój ślub - powiedziała i wręczyła mi zaproszenie, a ja zmarszczyłam brwi.

- Dlaczego pan pan Saltzman zaprasza nas na swój ślub? - zapytałam - to znaczy was to rozumiem, ale mnie i Kola, nie wydaje ci się to dziwne?

- Ani trochę, Alaric cały czas ciebie wspomina, mówi, że byłaś jego ulubienicą. - Wyjaśniła, no tak niby nie znosiłam historii, ale byłam z niej najlepsza w klasie. - Mia słyszałaś o sabacie bliźniąt? - zapytała.

- Sabacie Bliźniąt? - zapytałam marszcząc brwi.

- To czarownicy ich tradycja jest to, że przywódcą sabatu może zostać jedynie jedno z bliźniąt po dokonaniu krwawego rytuału. Przyszła żona Alarica wywodzi się właśnie z tego sabatu, ale wraz ze swoim bliźniakiem, który stał się pół wampirem pół czarownikiem, czyli heretykiem. Nie dokonali tego rytuału ponieważ Kai brat bliźniak Josette został zamknięty w więziennym świecie. Teraz się wydostał i mamy być obstawą jakby zjawił się na ślubie. Alaric potrzebuje czarowników. Mia pomożesz nam? - zapytała. Czyli dlatego pan Saltzman zaprasza mnie na ślub. Zaraz w więziennym świecie? Tam przecież uwięziłam pustkę.

- Muszę porozmawiać z Kolem, ale myślę, że się zgodzi - powiedziałam uśmiechając się.

Całe po południe spędziłyśmy na miłej rozmowie. Po godzinie 19 wróciłam do domu, byłam padnięta. Kol też już był w domu, poszłam do niego aby zapytać o ten ślub. Kol nie był zadowolony ale w ostateczności się zgodził. Zjedliśmy kolacje w spokoju, wzięliśmy prysznic i położyliśmy się do łóżka momentalnie zasypiając.

2 tygodnie później:

Dziś jest ślub pana Saltzmana, wstałam wcześnie i zaczęłam się przygotowywać. Po 2 godzinach byłam gotowa ubrałam długą pudowo różową sukienkę z wycięciem na nogę. Włosy spięłam w niskiego koka zostawiając kilka kosmyków włosów z przodu, makijaż zrobiłam mocniejszy pasujący do sukienki. Wyszłam z pokoju kierując się do auta mojego męża, który wyglądał cudownie. Tak w garniturze uwielbiam go zdecydowanie najbardziej. Nie myśląc już dłużej na temat ubioru mojego męża wsiadłam do auta i odjechaliśmy razem na miejsce ślubu.

Po dojechaniu na miejsce ślubu weszliśmy do środka. Było pięknie wszystko do siebie pasowało, przyszła żona Alarica się postarała. Zauważyłam swoich przyjaciół, więc wraz z Kolem poszliśmy się z nimi przywitać. Zanim się obejrzałam siedziałam już na krześle u boku mojego męża oglądając ceremonie zaślubin. Na początku wszystko szło dobrze, Alaric przygotował piękną wzruszającą mowę. Nagle Jo upadła na ziemie, a jej suknia była cała we krwi, a za nią pojawił się jakiś chłopak. Wiedziałam, że to jej brat bliźniak Kai. Dlaczego robi to własna siostrze? Ja, Kol oraz Bonnie chcieliśmy go powstrzymać ale on wystawił przed siebie ręce i spowodował w mojej głowie jak i u wszystkich zgromadzonych tak paskudny ból, że nikt nie mógł się ruszyć. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że on przecież jest heretykiem. Wszystko zaczęło się trząść, aż wywaliło wszystkie okna, a ja wyleciałam gdzieś na koniec sali waląc głową o ścianę. Pojawiły mi się mroczki przed oczami i byłam ranna tak jak Bonnie. Damon podbiegł do nas podając swoją krew, od razu poczułam się lepiej. Cały czas szukałam Kola, na szczęście nic mu nie było. Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk Damona więc do niego podbiegłam.

- Damon, co się stało? - zapytałam

- Ona się nie budzi, Elena się nie budzi! - krzyknął zalany łzami.

- I nie obudzi się dopóki żyje Bonnie - powiedział jakiś nieznany mi głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Kaia wyłaniającego zza moich pleców. Uśmiechał się.

Nagle Damon spojrzał na Bonnie i zmienił normalną twarz na wampirzą, przygwoździł ją do ściany trzymając za szyję. Nie wiedziałam co robić.

- Damon nie! Elena by tego nie chciała! - krzyknęłam na niego - poza tym Bonnie to nasza przyjaciółka przed chwilą ją uratowałeś! Jeśli ją zabijesz będziesz miał wyrzuty sumienia!

Nie odpowiedział puścił Bonnie i wybiegł z miejsca zaślubin w wampirzym tempie. Ja spojrzałam na Alarica trzymającego swoją martwą małżonkę w ramionach i łzy lały mi się strumieniem. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu.

- Panie Saltzman musimy ją stąd zabrać - powiedziałam przez łzy - bardzo mi przykro.

- Co z moimi dzieci? - zapytał, a ja zmarszczyłam brwi, Jo była w ciąży?

- Jak to z dziećmi? - zapytałam

Nie odpowiedział wziął Jo na ręce i wyszedł w tylko sobie znanym kierunku. Ja z resztą też wyszliśmy z tego paskudnego miejsca kierując się do posiadłości Salvatorów. Stefan trzymał na rękach nieprzytomną Elenę, a ja trzymałam Kola za rękę cały czas myśląc o tym co się stało. Weszliśmy do posiadłości gdzie czekał już na nas Damon i położyliśmy Elenę na kanapę. Stefan zaproponował aby się z nią pożegnać. Wytłumaczył o co mu chodzi więc wszyscy się zgodzili. Pierwsza poszłam ja wraz z Caroline. Złapałyśmy Elenę za rękę, a ja myślałam jak mogę się z nią pożegnać ..

Nagle znalazłam się w swoim pokoju w domu rodzinnym. Ktoś zadzwonił dzwonkiem więc zeszłam na dół aby zobaczyć kto to. Zobaczyłam Elenę, która przyszła się przywitać z nowymi sąsiadami ponieważ przeprowadziłam się tutaj wraz z rodziną.

- Elena? O matko to ostatni dzień wakacji przed liceum, wtedy się poznałyśmy bo się tutaj przeprowadziłam - powiedziałam od razu ja przytulając.

- I to było najlepsze zakończenie wakacji bo już później ty ja Bonnie i Caroline byłyśmy nierozłączne. Później zapoznałam cię z Mattem i Tylerem i liceum to był najlepszy okres w naszym życiu, zresztą jak wszystkie dni spędzone z wami - powiedziała przez łzy.

- Tak to był zdecydowanie najlepszy okres w naszym życiu. Dzięki tobie znalazłam najlepszych przyjaciół na świecie. Obiecuje, że jeszcze nas wszystkich zobaczysz! Kocham cię Elena - powiedziałam, a łzy mimowolnie lały mi się po policzkach.

- Dziękuje Mia, ja ciebie też kocham - powiedziała.

Wróciłam do rzeczywistości i całkiem się rozpłakałam. Następnie poszła Bonnie, Matt i Tyler wraz ze Stefanem. Damon poszedł ostatni i żegnał się najdłużej, ale co tu się dziwić? Nie wiadomo kiedy po raz kolejny ją zobaczy. Jedynie Kol się nie pożegnał ponieważ nie chciał. Wróciliśmy do domu, a ja wtuliłam się w mojego męża i rozpłakałam się na dobre, ten dzień był koszmarem. Nic nie mówił trzymał mnie w uścisku gładząc moje włosy tak długo dopóki się nie uspokoiłam. Przygnębiona poszłam pod prysznic wiedząc, że nie zasnę zbyt szybko.





Lubicie Kaia? Ja osobiście go uwielbiam wnosi coś nowego, innego do serialu, bo tak tylko takie masło maślane. Podoba wam się rozdział? Komentujcie, gwiazdki też oczywiście mile widziane. Buziaki: *

Psychopatyczny Pierwotny | Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz