Rozdział 18

1.3K 72 1
                                    

Po odbiciu Klausa z rąk Marcela wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku. Hope już się nas nie wstydzi, a nawet nas polubiła. Z moim rodzeństwem mamy dobre relacje, nawet 1000 lat temu nie było między nami tak dobrze. Teraz znów wszystko się skomplikowało dlatego musieliśmy wrócić do tego paskudnego miasta Nowego Orleanu. Zapytacie dlaczego? Już wam wszystko tłumaczę.

Otóż Vincent regent 9 sabatów po tym jak zerwał połączenie z przodkami by chronić Mie przed roztrzaskaniem duszy wypuścił niewyobrażalne zło. Tym złem okazała się Inadu czyli pustka. Przed jej narodzeniem członkowie klanu, z którego pochodziła przekazali jej część swoich mocy, co sprawiło, że dziewczyna stała się potężna, bezwzględna i niepokonana. Ona stworzyła klątwę wilkołaka chciała przez to ukarać swoje plemię, które chciało ją zabić. Teraz chce dorwać naszą małą Hope bo jest bardzo potęrzna. My nie możemy do tego dopuścić. Musimy znaleźć sposób by ją pokonać, a to dość trudne bo jest potężniejsza od pierwotnych, a nawet od Marcela.

- Wujku boje się - powiedziała mała Hope.

- Czego maluchu? - zapytałem i rozczochrałem jej włosy uśmiechając się.

- Pustki, ona tutaj jest i cały czas powtarza, że mnie dorwie.

- Nic ci nie zrobi kochanie nie pozwolimy na to.

- Obiecujesz?

- Oczywiście. Zobacz twoja mamusia tam jest idź się z nią pobawić. - powiedziałem i ucałowałem ją w czoło.

Hope skinęła głową i pobiegła do Hayley, a ja zastanawiałem się co mogę zrobić by ją uchronić. Stwierdziłem, że pójdę na cmentarz zmienić kwiaty na nagrobku Mii i z nią porozmawiać. Pomyślicie, że jestem świrem bo kto normalny rozmawia z nagrobkiem. To mi pomaga bo gdy tam jestem to czuje jej obecność chociaż na chwile. Wyszedłem z posiadłości i skierowałem się do kwiaciarni kupić ulubione kwiaty Mii, Lilie. Po kupieniu kwiatów wyszedłem z kwiaciarni i skierowałem się prosto na grób mojej ukochanej. Po chwili znajdowałem się przed nim i od razu do moich oczu napłynęły łzy.

- Cześć kochanie! Przyniosłem Ci twoje ulubione kwiaty, mam nadzieje, że Ci się podobają. Powiedz mi co mam robić, gdybyś tutaj była na pewno znalazłabyś już milion sposobów jak pokonać tą wariatkę - zaśmiałem się na moje słowa. - Wiesz, że napisałem do ciebie list? - chciałem coś powiedzieć ale łzy zaczęły lecieć mi strumieniami.

- A gdybym powiedziała ci, że znalazłam sposób by ją tutaj sprowadzić? - powiedział jakiś kobiecy głos.

- Kim jesteś do cholery? - zapytałem

- Jestem Inadu miło mi, Kol Mikaelson prawda? Największy psychopata w rodzinie.

- Czego chcesz?

- Masz mi służyć, a wtedy przywrócę do życia twoją ukochaną.

- Niedoczekanie! Nie zrobisz tego nie jestem głupi przecież więź z przodkami została przerwana.

Inadu się zaśmiała i pokręciła głową.

- Myślisz, że przywrócenie więzi z przodkami to dla mnie wyzwanie? Ha zrobiłabym to na pstryknięcie palca. Idź do domu i zobacz czy kłamie. Jeżeli to co mówię okaże się prawdą będziesz mi służył.

Nie odpowiedziałem pędem ruszyłem do domu. Nie chciałem w to wierzyć nie chciałem jej służyć, ale ciekawość i chęć zobaczenia ukochanej wzięła nade mną górę. Kiedy ona w ogóle przybrała ludzką postać? Biegłem pędem do swojego domu i wtedy ją zobaczyłem stojącą w okręgu wycieńczoną i przerażoną.

- Kol? - zapytała oszołomiona

- Mia? - powiedziałem ze łzami w oczach. - Boże to naprawdę ty! - krzyknąłem i wziąłem ją w ramiona.

- Kol co się dzieje, dlaczego tutaj jestem?

- Później Ci opowiem  - powiedziałem i złączyłem nasze usta w pocałunku. Boże czekałem na to 5 cholernych lat.

Nagle Mia jęknęła z bólu, a ja poczułem krew. Chwyciłem jej rękę, była na niej wielka rana. Ta wariatka się z nią połączyła, teraz jestem zmuszony jej służyć.

Mia Pov:

W jednej chwili była tylko ciemność, a w drugiej stałam w okręgu w posiadłości Mikaelsonów. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Ile mnie nie było? Co działo się przez ten czas? Nagle do domu wparował mój ukochany

-Kol? - zapytałam oszołomiona.

- Mia - powiedział ze łzami w oczach. - Boże to na prawdę ty! - Krzyknął i wziął mnie w ramiona.

Nie wiedziałam co się dzieje, dlaczego tutaj jestem?

- Kol co się dzieje? Dlaczego tutaj jestem?

- Później ci opowiem - powiedział i złączył nasze usta w pocałunku. Boże to najlepszy pocałunek w moim życiu!

Nagle bardzo zabolała mnie ręka, jęknęłam z bólu. Kol chwycił moją rękę, na której znajdowała się wielka rana. Nie wiedziałam czemu to się dzieje, w ogóle nie wiedziałam za dużo. Kol zrobił zmartwioną minę.

- Możesz mi wreszcie wytłumaczyć co się tutaj dzieje? - zapytałam po dłuższej chwili.

Kol westchnął i spojrzał w moje oczy. Opowiedział mi wszystko, że nie było mnie 5 lat, że beze mnie popadał w szał. Opowiedział mi o Marcelu, który stał się bestią i więził jego brata, o tym jak go odbili. Kończąc na historii pustki i tym, ze chce przejąć ciało małej Hope i to właśnie ona przywróciła mnie do życia, a teraz jesteśmy połączone i musi jej służyć.

- Kol nie możesz tego zrobić - powiedziałam po przyswojeniu tych wszystkich informacji.

- Muszę to zrobić! Inaczej ona znowu cię odeśle, a nie przeżyje tego drugi raz!

Nie chciałam tam wracać było tak zimno, pusto i ciemno. Czułam się tak bardzo samotna. Jednak Hope jest ważniejsza ode mnie. Nie mogę pozwolić by coś się jej stało.

- Porozmawiaj ze swoim rodzeństwem i powiedz jak wygląda sytuacja. Powiedz, że będziesz ich szpiegiem i będziesz im donosił co akurat planuje. Dzięki tobie zawsze będziecie o krok prezed nią.

Kol Pov:

Ona tutaj jest dopiero chwile, a już wpadła na tak genialny pomysł. Jak mogłem bez niej żyć tak długo? Sam tego nie wiem. Wziąłem Mię za rękę i skierowałem się z nią do miejsca, w którym znajdowało się moje rodzeństwo. Gdy tam dotarliśmy, a oni nas zobaczyli zrobili zaskoczoną minę.

- Kol jak to możliwe? - zapytał mnie bardzo zdziwiony Elijah.

Opowiedziałem im wszystko. O tym, że pustka odnowiła więź z przodkami i sprowadziła Mię. Pod warunkiem, że będę jej służył, powiedziałem, że zgodzę się na to i będę donosił na nią do mojego rodzeństwa przez co będą krok przed nią. Tak jak doradziła mi moja cudowna wiedźma.

- To jest dobry pomysł Kol - powiedział Klaus, czego się nie spodziewałem. Sądziłem, że będzie wściekły, a tu proszę miła odmiana. - Mia cieszę się, że cię widzę - dodał po chwili i uśmiechną się serdecznie. Czy ktoś podmienił mojego brata?

Uzgodniliśmy, że zrobimy tak jak powiedziałem, więc poszedłem na cmentarz mając nadzieje, że znajdę tam pustkę.

Pozostaje jedno bardzo ważne pytanie. Jak rozłączyć Mię z tą wariatką?

Psychopatyczny Pierwotny | Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz