Bałam na peronie, pośród gromady uczniów szukałam blond chłopaka aby się z nim pożegnać. Nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej talii, odkręciłam się a moje oczy spotkały się z szarymi tęczówkami Malfoya.
-Będę tęsknić.- powiedziałam z żalem i smutkiem głosie.
-To tylko tydzień.- powiedział lustrując mnie wzrokiem.
-Aż tydzień.- westchnęłam. - chyba muszę iść.- powiedziałam.
-Chyba nie myślisz że ciebie tak po prostu wypuszczę.- powiedział przybliżając się do mnie po czym mnie pocałował.
---------------
Byłam w pociągu, miałam usiąść z Astorią ale ona usiadła z Pansy a my za bardzo się nie lubiliśmy wiec postanowiłam że poszukam wolnego przydziału. Gdy przechodziłam zobaczyłam ze u Harrego, Hermiony i Rona były wole miejsca.
-Mogę się dosiąść?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Jeszcze się pytasz?- zapytał Ron.
-Dzięki.- powiedziałam.
Przez całą drogę rozmawialiśmy o tym co się dzieje oraz o tym że czarny pan wrócił i zamierza się zemścić. Zastanawiał nas też od dawna fakt dlaczego w przepowiedni jest zawarta treść o jakieś dziewczynie. Przecież Harry był sam i nie znał kogoś takiego kto mógł by być tą dziewczyną, chyba że może ją pozna lub ją zna. Podróż minęła bardzo sprawnie. Miło nam się rozmawiało, żartowaliśmy i przypominaliśmy sobie śmieszne sytuacje.
-Mamy tylko tydzień na znalezienie czegoś związanego z moją rodziną.- powiedziałam po tym jak Hermiona poszła do Ginni a Ron do Freda i George'a.
-Tydzień myślałem że na całe święta i ferie.- powiedział zdumiony.
-Też tak myślałam ale rodzice wysłali mi sowę z listem na którym napisali że będą w domu tylko na święta a nie chcą nas zostawiać samych w domu.- powiedziałam patrząc się na niego z żalem w oczach
-Trudno będziemy musieli odrazu wziąć się do szukania.- odrzekł chłopak uśmiechając się do mnie. Nagle pociąg się zatrzymał.
-Chyba musimy się zbierać.- wstałam i ubrałam kurtkę. Po czym sięgnęłam na górę po walizkę ale nie dosięgałam wiec zaczęłam się gimnastykować.
-Pomogę.- wstał i podał mi walizkę.
-Dziękuję.- odpowiedziałam uśmiechając się
Gdy wyszliśmy z pociągu jako ostatni usłyszeliśmy duży trzask a zaraz po nim krzyki ludzi, wszyscy zaczęli uciekać w stronę wyjścia.
-Musimy to sprawdzić.- powiedziałam patrząc się na chłopka.
-Ja muszę ty idź do wyjścia.- odrzekł, patrząc się na mnie. Był w tamtym momencie poważny.
-Chyba sobie żartujesz, idę z tobą.- powiedziałam pewnie sięgnęłam po różdżkę po czym postawiłam na kufer na podłogę. -Harry tylko pamiętaj że jestem śmierciożercą.- spojrzałam na niego -Nie byłam na 3 spotkaniach.-
- W razie czego rób to ci ci karzą.- spojrzał na mnie po czym ruszył.
Szyliśmy szybkim krokiem w stronę wybuchu.
Zobaczyliśmy śmierciożerców atakujących czarodziei a spośród nich ujrzeliśmy rodzine Weasley'ów. Byli okrążeni czarnymi postaciami rzucali i unikali zaklęć. Dwóch zaszliśmy razem z Harrym od tyłu. Było nam ciężko ponieważ byliśmy uczniami na 6 roku.
-DELETRIUS! ENERVATE! REDUCIO! RELASHIO!- było słychać zaklęcia aż po chwili poczułam jak ktoś rzucił na mnie zaklęcie. Niby było to tylko jedno zaklęcie ale zemdlałam...* Byłam niemowlakiem, koło mnie siedziało jeszcze jedno dziecko. A przed nami jakaś kobieta koło niej znajdował się wysoki i przystojny mężczyzna. Kobieta zaczęła mówić.
-Moje małe skarby. -
mężczyzna który stał koło niej machał zabawka koło nas. Byli tacy szczęśliwi*Gdy obudziłam się byłam już w swoim pokoju a koło mnie siedział Potter.
-Harry mam bliźniaka.- powiedziałam z niedowierzaniem. - Miałam wizję z przeszłości Harry.- wyszeptałam.
-Zawsze jesteśmy bliżej niż dalej.- zaśmiał się.
-A właściwie jak ja się tu znalazłam.- powiedziałam siadając na łóżko.
-Po tym jak zemdlałaś śmierciożercy uciekli powiedziałaś mi gdzie mieszkasz pół przytomna więc zabrałem ciebie pod skazany adres. - odparł.
-Dziękuję. - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
_____
Mam nadzieję że się podoba. Pozdrowionka :')
CZYTASZ
Dzięki tobie ||Draco Malfoy||
Fanfic~Od dziś jesteś moja i tylko moja.- powiedział zadowolony -Jesteś moją dziewczyną później narzeczoną a później matką moich dzieci- powiedział podnosząc mnie i kręcąc ze szczęścia.~ ~To ona dawała mi sens życia, ona sprawiała ze wstaje każdego dnia...