siedzieliśmy wszyscy przy wspólnym stole. mojego ojca nie było na śniadaniu czyli wydarzyło się coś co go zmusiło do wyjazdu, po raz kolejny. moja macocha miała dobry humor na co się zdziwiłam bo gdy razem bądź osobno jedliśmy śniadanie to nic jej nie pasowało.
- masz dziś dobry humor, coś się stało? - wstałam od stołu i podziękowałam za pyszne śniadanie.
- przyjeżdża dzisiaj król Henry wraz ze swoim synem i może przypodobacie się sobie, a kto wie weźmiecie ślub. - klasnęła w dłonie i zaczęła nucić melodię. - trzeba wybrać dla ciebie jak najlepszą suknię.
byłam w rozsypce. miałam męża, tak jakby, ale nie chciałam za nikogo wychodzić szczególnie, że to jest pomysł mojej macochy. ciekawie czy ojciec wie co się tutaj dzieję czy może sam wyraził na to zgodzę. nie znałam tego chłopaka, ale słyszałam z pogłosek, że jest w sobie zadufany i liczą się dla niego tylko pieniądze. tak jak dla mojej mamy.
- nie wyrażam na to zgody. mam męża. - powiedziałam po minucie. moja macocha zrobiła zdziwioną minę i spojrzała na moją rękę. żadnego pierścionka, ale to nie oznacza, że nie mam nikogo. - nie mogę wyjść za nikogo innego. przecież to byłaby hańba.
- kim on jest, sofia? ma tyle pieniędzy co my czy może śpi na polu? - zaśmiała się. parę osón spuściło głowy.
- nawet jeśli, to co? liczą się uczucia, a nie twoje pieniądze!
- nie tym tonem. - złapała mnie za rękę i odwróciła ku sobie. - ten młodzieniec czy on naprawdę cię kocha?
pierwszy raz z jej ust usłyszałam kochać. czyli jednak ma jakiekolwiek uczucia, ale nie wydawało mi się by były prawdziwe.
- tak, mamo. - ciężko mi przeszło to przez gardło. nigdy nie powiedziałam do niej "mamo". - pójdę już.
jedno z krótszych rozdziałów.
mam nadzieję, że na święta jakiś śnieżek spadnie niż tak jak rok temu czy dwa
lata temu. zero śniegu - zero klimatu
a klimat musi być - świąteczny.

CZYTASZ
𝓸𝓵𝓲𝓿𝓲𝓪 𝓵𝓮𝓮.
Romance"za każdym razem o północy płakała bo wiedziała, że nigdy nie spotka chłopaka, który wysyła jej listy."