Pociąg...

14 4 0
                                    

Po jakimś czasie na śniadanie zszedł tez Draco.
-cześć.-przywitała się Lily
-witaj Lil.-odpowiedział blondyn.
Spojrzeli sobie w oczy, jej oczy były smutne, zimne i była w nich nutka ciągłego zaskoczenia.
-co panu podać ? - zapytał nieśmiały Antek.
-nic.-odpowiedział i zaczął iść w stronę wyjścia z rezydencji.
-gdzie się młody Malfoy wybiera?-zapytał Antek z przerażeniem w oczach.
-A mogę wiedzieć co cię to kurwa tak interesuje?-odrzekł nerwowo odwracając się w stronę skrzata.
-DRACO! - krzyknęła wściekła Lily.
-Nie wtrącaj się Lil...
-nic ci nie zrobił a ty traktujesz go jak gówno!
-skrzaty domowe trzeba trzymać na dystans i uczyć szacunku do swoich Panów.- powiedział odwracając się na pięcie w stronę drzwi.
-Jak chcesz go uczyć szacunku skoro sam go nie masz?- zapytała szyderczo szatynka.
-ja jestem czarodziejem a on bezużytecznym śmieciem.- powiedział po czym zamknął za sobą drzwi zaklęciem.
*co za błazen* (w gwiazdkach będę zapisywać myśli danej postaci) -pomyślała dziewczyna.
-Antek powiedział coś nie tak...? -zapytał skrzat ze łzami w oczach.
-oczywiście ze nie ... to on chyba ma zły dzień.
Antek uśmiechnął się do niej delikatnie a później wrócił do nakładania jej naleśnika na talerz. Po jakimś czasie stania na krzesełku dla dzieci przy blacie , skrzat zszedł z niego i podał jej śniadanie , naleśniki polane sosem czekoladowym z owocami.
-wow...- wyszeptała pod nosem otwierając szeroko oczy ze zdumienia.
-mam nadzieje ze Pani zasmakuje, smacznego.-powiedział po czym znowu uśmiechnął się ciepło.
-dziękuje.- odrzekła i odwzajemniła ciepłe spojrzenie.
Po zjedzeniu pysznego śniadania, stwierdziła ze pójdzie do swojego pokoju, i poczyta książkę.

===============================
Lily spędziła ferie w domu Malfoy'ów, czasem było miło, czasem kłóciła się z młodym blondynem, dni głównie opierały się na porannej toaletce, śniadaniu i siedzeniu w pokoju zabijając nudę czytaniem książek o zaklęciach , magicznych stworzeniach czy eliksirach. Jednak miesiąc po dowiedzeniu się o swojej prawdziwej rodzinie , o poranku ktoś zapukał do jej drzwi.

- c-co ... k-kto tam ?!- krzyczała leżąc w łóżku, śliniąc się z zaspania.
-to ja.- to był głos Narcyzy, był przyjemny i sympatyczny, zdaje się ze miała dobry dzień.
-otwarte ! - krzyknęła wstając do pozycji siedzącej.
Kobieta weszła do pokoju i zeskanowała go wzrokiem, na komodzie siedziała kotka Lily i patrzyła na kobietę tajemniczo zielonymi oczyma.
-Lily, mam ci przekazać ze wracasz do Hogwartu.
-NAPRAWDĘ ?! - zapytała krzykiem szatynka ze szczerym uśmiechem na twarzy.
-tak, naprawdę. -powiedziała po czym uśmiechnęła się szeroko. Chwile później wyszła.
Lily siedziała tak chwile szczęśliwa, jednak zrozumiała ze będzie teraz musiała patrzeć w oczy Pansy która zdawała się o wszystkim wiedzieć. Pakowanie się zajęło jej około godzinę, spakowała najważniejsze rzeczy typu książki , ubrania i tym podobne.
Była godzina około 5:00 o 7:00 wyjeżdża pociąg wiec lepiej się sprężać, wzięła walizkę i zawołała kota który po chwili pobiegł w jej kierunku i razem wyszli z pokoju. Dziewczyna udała się w stronę parteru i zostawiła walizkę przy drzwiach wyjściowych, kotu kazała zaczekać przy niej.

-Antek !-zawołała.
Po około 15 sekundach usłyszała dźwięk szybkiego sprintu po schodach.
-tak ? - zapytał stojąc przed nią na baczność domowy skrzat.
-czy mógłbyś zanieść walizkę do wozu?
-tak , oczywiście.- powiedział po czym złapał walizkę i zaczął powoli ciągnąć ją w na zewnątrz. Lily w tej chwili poszła do siebie aby wziąć swoje najważniejsze rzeczy i wybrać się do łazienki, tak tez zrobiła, myjąc zęby przypomniał jej się dzień w którym jej ,,rodzice,, obudzili ją o bardzo podobnej godzinie a jej poranek wyglądał prawie identycznie jak ten. Kiedy skończyła makijaż udała się w kierunku wyjścia, pożegnała się z Antkiem który stał tuż przy wyjściu i poszła do wozu w którym siedział Draco.

-witam.
-dzień dobry.
-jak mija ci dzień?
-jest dopiero 7:00 rano, jak ma mi mijać?-odpowiedziała patrząc w okno.
-racja.

Większość czasu się do siebie nie odzywali podczas lotu na peron , kiedy dostali się na miejsce szybko wysiedli i zaczęli kroczyć w stronę ściany pomiędzy 9 i 10 peronem.
Kiedy doszli razem przebiegli przez mur, najpierw Draco później Lily, stanęli za ścianą i w oddali zobaczyli Hermionę i Rona stojących i kłócących się jak zwykle o jakieś głupstwo , ale szatynkę i blondyna bardziej interesowała Pansy i Blaise stojący i rozmawiający o czymś, zapewne o wyjeździe pociągu.
-Witam.
-Draco !- krzyknął szczęśliwy Zabini który chwile później przyjacielsko uścisnął blondyna.

Lily i Pansy za to stały i patrzyły się sobie w oczy, po jakimś czasie pewnie około 15 sekund obu dziewczynom do oczu napłynęły łzy, a brunetka zaraz wtuliła się mocno w ramiona szatynki i wyszeptała.-przepraszam...- tak aby nikt nie słyszał.
-nic nie szkodzi...-odrzekła odwzajemniając uścisk.
Czworo przyjaciół około pół godziny stało na peronie i rozmawiało o swoich świętach jednak Lily i Draco nie mieli sporo do opowiadania, inaczej ... mieli, ale nie mogli wszystkiego powiedzieć. Rozmawiali tak do chwili w której po peronie rozbiegł się pisk pociągu. Wszyscy weszli, a czwórka usiadła razem w przedziale. Kontynuowali rozmowę i pili dużo kawy, Lily głaskała swojego kota który siedział na jej kolanach i cieszyła się obecnością przyjaciół za którymi tak cholernie tęskniła.

The only one shining in the dark Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz