Spokojnie...dowiesz sie w swoim czasie

25 6 0
                                    

-to co zamierzasz teraz zrobić ? -zapytała szatynka
-w jakim sensie ?
-wydostaniemy się stąd, Prawda ?
- nie zamierzam robić tego siłą , jeżeli o to ci chodzi ...
- myślisz ze będę tu tak siedzieć ? - i zaczęła grzebać w kieszeniach swojej kurtki. - zabrali mi różdżkę !!!
-hahahaha -śmiał się Draco -przebiegle gnojki -mówił przez rechot.
-to nie jest zabawne -mówiła blokując śmiech -jednak w pewnej chwili coś w niej pękło i zaczęła śmiać się szaleńczo.
-usiądź i rozgość się , prędzej czy później przyjdzie tu jakaś sprzątaczka. - mówił przekonany Draco.
Wiec tak zrobiła, położyła się oparta o ścianę i zasnęła leżąc obok blondyna, on jednak nie mógł zasnąć, dziewczyna zauważyła to momentami przebudzając się ... coś ewidentnie trzymało go za gardło ... tylko co ?
Na następny dzień dziewczyna obudziła się obok śpiącego Malfoya , wstała i wyjrzała przez małe szkiełko u góry drzwi.
-witam śpiochy !
-wypuść nas !
-już , moment
-nie moment , TERAZ !
Czarnoskóra dziewczynka ewidentnie przestraszyła się krzyku i ze strachu upuściła różdżkę , rzuciła zaklęcie ...
-alohomora !
Drzwi otworzyły się a za Lily stał już przebudzony Draco. Szatynka złapała dziewczynkę za kołnierz, wyciągnęła z jej kieszeni swoją różdżkę i przybiła brunetkę do ściany - jeszcze raz zrobisz taki numer to cię znajdę , a uwierz ... nie boje się zaklęć niewybaczalnych.
-WIEDŹMA !!! - zaczęła krzyczeć okularnica biegnąc przez korytarz w stronę swojego pokoju.
-A I OWSZEM ! -wrzasnęła wściekła Lily.
-uspokój się ... dziewczyno ... - powiedział Draco ze zdziwieniem w oczach.
-sorka , chciałam ją trochę odstraszyć , nie chce więcej siedzieć w schowku na miotły. - powiedziała po czym uśmiechnęła się pokazując zęby i odeszła w stronę pokoju Dracona.
-szajbuska... - powiedział do siebie blondyn po czym parsknął śmiechem i uśmiechnął się do znikających za rogiem pleców dziewczyny , po czym poszedł na śniadanie do sali głównej.

Draco wszedł do wielkiej sali w której tłum ludzi rozmawiał i jadł, stanął w futrynie wielkich wrót i rozejrzał się w poszukiwaniu Blais'a, znalazł , podszedł do niego i usiadł obok.
-jak ci się siedziało w schowku z ,,wybraną,, ?
-po pierwsze zamknij się ... jest inteligentna a jak dowie się od nas to czarny pan mnie zabije zanim zdążę się odwrócić , po drugie ... wspaniale , było bardzo miło i sympatycznie , do momentu w którym Sofie nas wypuściła. - wypowiedział się po czym zaczął się cicho śmiać.
- dlaczego ? Co się stało ? - zapytał zdziwiony Blaise.
-ona jest naprawdę niebezpieczna , lubię ją, ale lepiej się do niej nie zbliżać. Gdzieś w głębi jej duszy jest on, a w jej żyłach płynie jego krew. - powiedział szeptem blondyn.
Czarnoskóry nic nie powiedział, tylko kiwnął głową i rzekł ...
-powinnismy coś zjeść.
Draco powtórzył potwierdzający gest i nałożył sobie trochę sałatki.
Po śniadaniu razem poszli do dormitoria , i rozdzielili się na rozgałęzieniu do pokoi.
Draco wszedł ...
-witaj. -powiedziała szatynka siedząca na rozłożonej już kanapie w pidżamie i bluzie.
-witaj. - odrzekł blondyn który ewidentnie nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. - co tu robisz ?
-a nie widzisz ? -powiedziała z poważną miną czytając coś w księdze zaklęć. - tam leży moja sukienka ... pamiętasz co ci mówiłam ? -dodała rechocząc.
-mhm ... nie zamierzam jej dotykać ...
-mhm ... czyli nie jesteś słowny ...
-niczego ci nie obiecałem.
Lily przemilczała resztę soboty jeżeli chodzi o Dracona. Wieczorem tylko wyszła na chwile do pokoju Pansy , zapukała...
-cześć -powiedziała niepewnie brunetka.
-hej , nudziło mi się , stwierdziłam ze wpadnę
-to wchodź ! - odrzekła z entuzjazmem Parkinson.
-ładnie tu masz. - powiedziała Lily
-dziękuje.
-jak tam ci się mieszka z Draconem ?
-całkiem dobrze , ale chyba mnie tam nie chce.
-on cię lubi Lil , ale ... jest coś o czym nie wiesz ...
- słucham ?
-to jest powodem czemu nie chce się do ciebie zbliżyć ... po prostu , nie bądź na niego zła, on ma powód , możesz narazie nocować u mnie.
- a czemu niby TY możesz się do mnie zbliżyć jeżeli ten powód jest tak wielce ważny ?
- bo ja... jakby... nie mam z tym związku.
- nie możesz mi najprościej w świecie powiedzieć ?
-dowiesz się w swoim czasie ... teraz idź do pokoju Dracona , weź swoje rzeczy i przenieś się do mnie.
-Dobrze.- odrzekła ulegając i biorąc zawiedziony, głęboki wdech.
Wyszła i poszła do pokoju Malfoya , jego tam nie było , wiec wzięła swój koc , perfumy, ubrania , ręcznik , krawat i książki i od razu wyniosła się krocząc w stronę sypialni Pansy.
-cześć , mam już swoje rzeczy ...
-to dobrze rozgość się na kanapie.- powiedziała śmiejąc się.
-ok - odpowiedziała uśmiechając się w stronę brunetki.
W nocy długo rozmawiały o nauce , chłopakach No i przede wszystkim Lily próbowała wyciągnąć od Pansy to o czym tak bardzo nie chce jej powiedzieć, jednak Pansy ma silną wole i za każdym razem kiedy Lily pytała, ona odpowiadała.
-spokojnie ... dowiesz się w swoim czasie.
===============================
Rozdział jest dość słaby ponieważ pisałam go szybko. Jeżeli czytasz to przed zapoznaniem się z treścią rozdziału (chyba) 5, to jak zawsze życzę miło spędzonego czasu 😇💚

The only one shining in the dark Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz