W teorii w Rzeczypospolitej Polskiej mamy rozdział państwa od kościoła. W teorii, bo w praktyce jest jak jest. Nie będę tu próbował analizować, czy krzyż na ścianie szkoły, czy urzędu jest na miejscu. Skupię się natomiast na tym co mi się nie podoba w obecnych relacjach Państwo - Kościół.
Finansowanie kościoła to temat wielowątkowy. Zacznijmy od ogólnego zarysu. Kościół dotuje państwo, a do tego wierni płacą za sakramenty, czy wrzucają na tacę. Do tego państwo wykłada pieniądze na wszelkiej maści kapelanów, lekcje religii, renowacje zabytkowych kościołów. Gdyby państwo było firmą nigdy by sobie na to nikt nie pozwolił, jednak publiczne pieniądze w odróżnieniu od prywatnych każdy ma głęboko w dupie.
Okradanie państwa przez wspólnoty religijne powinno się skończyć. Tu do głowy przychodzą mi jedynie dwa rozwiązania. Kościół powinien dostać prawo wyboru.
Wariant numer jeden : podatek kościelny. Procent podatku jak i wszystko z nim związane to już kwestia do dłuższych przemyśleń. W tym wariancie moim zdaniem powinny być zakazane wszelkie inne datki, czy opłaty. Taki podatek byłby równoznaczny z tym, że Kościół nie dostatnie już ani grosza z innych możliwych źródeł w tym od wiernych.
Wariant numer dwa : Kościół finansowany jest jedynie z dobrowolnych datków wiernych.
Niezależnie od wariantu państwo powinno przestać finansować lekcje religii jak i utrzymywać kapelanów.
Księża powinni płacić normalne podatki, tak samo powinien być płacony podatek od wszelakich gruntów.Ostatnim o czym warto byłoby wspomnieć są szkoły wyznaniowe. Nie powinny być w żaden sposób ani uznawane za publiczne, ani współfinansowane przez państwo. Niech jak najbardziej będą, jednak jako niepubliczne plackówki opłacane przez sam związek wyznaniowy, bądź ewentualnie jako placówki prywatne.
Oczywiście byłoby to wszystko politycznym samobójstwem, jednak środki oszczędzone w ten sposób można by było wykorzystać o wiele lepiej.
Skupiliśmy się jednak jedynie na aspekcie finansowym. Zmiany powinny być jednak o wiele większe. Otóż przede wszystkim taka prosta i jasna sprawa. Równość księży wobec prawa. Nie powinni mieć taryfy ulgowej, a wręcz moim zdaniem powinno się karać o wiele surowiej (Nie tylko księży. Powinno to dotyczyć wszystkich zawodów zaufania publicznego).
Poza karaniem powinno się też ułatwić kwestię apostazji, jak i usunięcia na życzenie wszystkich danych odnośnie byłego wiernego (tak jak wygląda to w przypadku firm).
Oczywiście to wszystko uznano by za atak na wiarę, na tradycje, wiernych czy wręcz całe państwo. Ja tego tak nie widzę. Czym mniej wydatków państwa tym lepiej. Nie może być tak, że z jednej strony nasze bezpieczeństwo leży i kwiczy (służba zdrowia przede wszystkim, ale również służby takie jak policja). A z drugiej znajdują się na mniej istotne aspekty (a chociażby nie dotyczące każdego obywatela).
Taki porządek z rozdziałem kościoła od państwa oznaczałby prawdopodobnie nie miliony, a miliardy oszczędności. Kościół zacisnąłby pasa i jakoś przeżył nowe porządki, a gdyby tą sumę przenieść na nie refundowane dzisiaj leki, zabiegi, czy operacje to może i przeżyłoby wielu ludzi, którzy dziś niemal nie mają szans. Z drugiej strony państwo tak jak mówi konstytucja stałoby się neutralne religijnie. Wbrew temu co się krzyczy nie musi być to tożsame z natychmiastowym zepsuciem się społeczeństwa, chociaż i tu znajdzie się kilka punktów, w których stanę po stronie dzisiejszej lewicy.
CZYTASZ
Polityka Oczami ChADzika
NonfiksiTa książka, to nic innego jak rozwiązania polityczne, które warto byłoby rozważyć. Jednak nie oszukujmy się, w tym stuleciu nie ma na to szans ;)