rozdział 3 - when we talked all night

361 29 19
                                    

Taehyung był nieznajomym

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyung był nieznajomym. Spotkanie z nim było zupełnie przypadkowe, a ich równie przypadkowa relacja powinna zakończyć się już dawno, na moście, kiedy zegary wskazywały późną noc. Jednak tak się nie stało. Los chciał, aby połączyło ich coś więcej.

A więc zostali znajomymi. Taehyung przygarnął równolatka pod swój dach, dał mu schronienie, wysłuchał go i zrozumiał. 

Dał mu ciepło, jakiego ten nigdy wcześniej nie miał okazji doświadczyć. Był ostoją, tratwą na ogromnym morzu dla tonącego w problemach nastolatka. Był jego zupełnym przeciwieństwem. Był jak dzień dla nocy, jaka od zawsze tkwiła gdzieś w duszy i umyśle bruneta. Taehyung szybko stał się znajomym, zakradł się do zakątków jego złamanego wielokrotnie serca i zapuścił w nim drobne, lecz stałe korzonki. 

Jeongguk zaczął mu ufać, a po czasie i zwierzać się. Zaczął dzięki niemu dostrzegać piękno otaczającego go świata. 

Zaczął dostrzegać urok w trywialnych rzeczach takich jak mglisty poranek, chłodna rosa pojawiająca się przy wschodzie słońca na trawie, orzeźwiające powietrze i gęsia skórka pojawiająca się na jego ciele za każdym razem, gdy spowijało go zimno. Polubił kwiaty, które zawsze były mu całkiem obojętne. A to wszystko w zaledwie miesiąc, odkąd dane mu było poznać Kim Taehyunga. 

Czy mógł nazwać go już przyjacielem?

 Taehyung troszczył się o niego, zawsze się uśmiechał. To prawda. Przez cały ten czas nie dostrzegł na twarzy szatyna ani cienia smutku czy zwątpienia. To tak, jakby chciał czerpać z życia jak najwięcej tylko mógł.

Nie był pewny, czy mógł już określić go tym szczytnym określeniem, jakim było słowo "przyjaciel", ale jedno wiedział na pewno.

Ten wiecznie zadowolony i żyjący pełnią życia chłopak zdecydowanie był dla niego k i m ś. Kimś specjalnym i był w stanie śmiało pokusić się o nazwanie go najprawdziwszym aniołem.

 Taka właśnie była prawda. Był jego aniołem, oazą. Domem, do którego mógł uciec w trudnych chwilach. Taehyung powoli, małymi kroczkami uczył Jeongguka żyć. Postawić się temu, co mówi świat i po prostu się nie przejmować.

Bo jeśli nie teraz to kiedy?

Dlaczego powinniśmy patrzeć na oceniające społeczeństwo, kiedy każdy z nas jest odrębnym istnieniem z jego osobistą, niesamowitą historią, którą musi napisać jak najlepiej potrafi?

Dzięki Taehyungowi podejmowanie takich decyzji, jak wybór studiów był o wiele prostszy. I czy Jeon musiał koniecznie podążać za opinią tłumu? Koniecznie musiał iść na studia i być pewny tego, czego chciał? Nie.

To normalne i teraz zaczynał rozumieć, że nie musiał się tego wstydzić czy czuć źle, że znów zawodzi bliskich. Zaczynał pojmować, że nic nie jest albo czarne, albo białe. Chciał stworzyć swoją własną, wspaniałą historię w niepowtarzalnych barwach. 

Historię swojego życia.

I mógł to zrobić. Z Taehyungiem u boku czuł, że był w stanie sięgnąć gwiazd.

— Co jest twoim marzeniem? — zapytał Jeongguk jednej z gwieździstych nocy. Siedzieli na pniach drzew w jakimś lesie, z dala od trąbienia samochodów, zapachu spalin czy innych odgłosów miasta. 

Przez długi czas rozmawiali na mnóstwo tematów, od tego, do jakiej szkoły podstawowej w przeszłości uczęszczali aż po plany na przyszłość. Odpowiedzi Taehyunga zawsze były takie niejasne i nie satysfakcjonowały Jeona. 

— Być szczęśliwym do końca — kolejna połowiczna odpowiedź. Kolejne wątpliwości w głowie dziewiętnastolatka — Nie chwaląc się, myślę, że jestem na naprawdę dobrej drodze, by spełnić to marzenie — dodał, spoglądając w dal. 

Jego wzrok był rozmazany, wyglądał na bardzo skupionego.

— Do końca? Nie uważasz, że to trochę wybujałe marzenie? Na pewno życie jeszcze niejeden raz da ci kopa w dupę... — brunet odparł niemal szepcząc. 

Mógłby po prostu siedzieć w całkowitej ciszy. Nie przeszkadzałaby mu w żaden sposób. Czuł się w tamtym momencie wprost idealnie. Otoczony pięknym zapachem leśnych drzew i mokrej ziemi, z właściwie najważniejszą osobą w jego życiu. Czy mógł życzyć sobie czegoś piękniejszego?

Chyba nawet nie mógł wyobrazić sobie lepszej scenerii. Tylko ich dwoje z dala od świata. Dwójka poznanych w dziwnych okolicznościach ludzi.

— Czy jest wybujałe? Może trochę. Ale w końcu czego innego mógłbym sobie życzyć poza zdrowiem i szczęściem? Fortuny? Masy przyjaciół? Wystarcza mi to, co mam. To dobre nie mieć ogromnych pragnień. Naucz się czerpać pełnymi garściami z tego, co już masz, bo kiedyś to wszystko może przepaść. Zniknąć, rozsypać się jak domek z kart — westchnął głęboko — Kiedyś i ty znikniesz. Więc szanuj swoje życie, Jeongguk — szepnął na koniec. 

Te słowa dały brunetowi do myślenia. "Szanuj swoje życie Jeongguk", jednak czy był w stanie to zrobić? Jego rodzina traktowała go jak najgorszego śmiecia, przy okazji oczekując od niego, że będzie z uśmiechem na twarzy stosował się do ich poleceń. 

— Mądre słowa. Może myślałeś o filozofii? — postarał się zażartować, jednak Kim jedynie westchnął cicho, przymykając oczy. Głowę skierowaną miał ku koronom drzew. Wyglądał tak niewinnie i pięknie. Dla Jeongguka Kim Taehyung w tamtej chwili wydał się najbardziej niesamowitym i najbardziej urokliwym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek dane mu było w życiu ujrzeć. I tylko nie był do końca pewny, dlaczego jego nastoletnie serce zabiło w tamtym momencie odrobinę mocniej niż zwykle.

A Taehyung, choć wyglądał jak najprawdziwsza oaza spokoju, prowadził w swojej głowie bitwę. Prowadził bitwę, ponieważ tak bardzo chciał z o s t a ć. Tutaj, w tamtym momencie, z Jeonem u boku. Oddałby wszystko, aby ta chwila trwała wiecznie.

Aby ich przyjaźń trwała wiecznie.

Ale los bywał okrutny i wkrótce miało okazać się, czy będą mogli spędzić razem wieczność.

~°~
😗

the story of my life ❦ taekook ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz