17. Kto się boi?

479 77 26
                                    

Następny dzień wyglądał dokładnie tak samo. Tylko, że po skończeniu ciężkich ćwiczeń, kolację musieli przygotować sobie sami, co Iida przyjął ze zbyt wielkim entuzjazmem. Jako jedyny, ponieważ reszta wydawała się być zmęczona kolejnym całodniowym treningiem. Hitomi postanowiła pomóc Izuku obierać ziemniaki, ignorując dziwny wyścig, jaki podjął przewodniczący klasy A sam ze sobą.

- Ne, Deku - zagaiła zielonowłosego, który spojrzał na nią z uśmiechem. - Nigdy nie podziękowałam ci za, no wiesz, shake'a truskawkowego od ciebie i Shoto. - Zarumieniła się z powodu, że tak długo z tym zwlekała. Powinna to zrobić już dawno temu.

Ale chłopak nie odpowiedział. Patrzył na nią zaskoczony, nie bardzo wiedząc, o co chodzi. Milczał, szukając odpowiednich słów, aż westchnął nieco zakłopotany całą sytuacją, chyba powoli rozumiejąc, co się naprawdę stało.

- Przepraszam, Hitomi, ale nie bardzo wiem, o czym mówisz...

- No wtedy, gdy odwiedziliście mnie obaj w szpitalu, Shoto później wrócił z shake'iem, mówiąc, że nie mogłeś z nim wrócić, ale prosiłeś o przekazanie mi tego - tłumaczyła, co nie miało sensu, bo dopiero później zrozumiała.

- Naprawdę Todoroki to zrobił? To miłe z jego strony, prawda? - parsknął śmiechem. 

Pamiętał, że tamtego dnia dziewczyna bardzo chciała zjeść shake'a truskawkowego i ubolewa nad tym, że musiała z tym czekać aż do wypisu. Shoto nie bardzo orientując się w okolicy, zapytał Izuku, gdzie znajduje się najbliższa kawiarnia, bo miał wielką ochotę na mrożoną kawę... Wyszło na to, że chłopak miał zupełnie inny plan, ale nie zamierzał się nim dzielić. Midoriya uśmiechnął się w duchu, ponownie skupiając się na wykonywanej czynności.

Hitomi odnalazła czerwonobiałą czuprynę chłopaka, pomagającego rozpalić kominki. Okłamał ją? Dlaczego? Przecież mógł powiedzieć, że sam o tym pomyślał i po prostu chciał zrobić dla niej coś miłego, bo ryzykowała życie, walcząc ze Stainem. A jej wmówił, że był to pomysł Midoriyi. Zmrużyła podejrzliwie oczy, kiedy rozległ się huk. Obejrzała się, by spojrzeć na rozwalony kominek i mocno wkurzonego Bakugou.

- Jasna cholera! Ostrożnie, Bakugou! - krzyczał Eijiro, ale jasnowłosy rzucił jakieś przekleństwo i sobie poszedł.

Tohsaka westchnęła. Ten to się nigdy nie zmieni! Obok niej ktoś usiadł, ale nie znała tej osoby. Musiał być uczniem z klasy B i coś w jego prezencji, a już szczególnie w jasnych oczach - nie spodobało jej się.

- Oi, oi, a ty kim jesteś? Nie widziałem cię wcześniej. Coo? Kolejna osoba dołączyła do wcale nie najlepszej klasy A? Jak słaby jest twój dar? - pytał chłopak, robiąc dziwną minę. - Założę się, że klasa B obierze więcej ziemniaków niż żałosna klasa A.

- Ty się dobrze czujesz? - sapnęła nastolatka, odsuwając się od dziwnego typa bliżej Tenyi. W razie czego użyłaby go jako tarczy albo chociaż odstraszacz. - Kysz, kysz... idź sobie.

- Wystraszyłaś się mnie? - Przechylił lekko głowę. - Oi, oi... czy klasa A jest pełna takich tchórzy?

- Kogo nazywasz niby tchórzem?! Chcesz zginąć?! - warknęła na tyle głośno, że kilka osób się na nich spojrzało. Niektórzy parsknęli śmiechem.

Tylko jedna rudowłosa dziewczyna podeszła i uderzyła chłopaka mocno w głowę, by później przeprosić Hitomi za jego niekulturalne zachowanie. Szczerze była to dla niej pokręcona sytuacja, jak również ten dziwny typ. Kendo chwyciła za kołnierz Monomy i odciągnęła go z powrotem do miejsca, gdzie siedziała większość jego klasy i pracowała nad kolacją

Eijiro zaśmiał się na widok komicznej sytuacji, gdzie Hitomi Tohsaka, spokojna i wesoła dziewczyna, w jednym momencie była żeńskim odpowiednikiem jego kumpla, Katsukiego, który stał obok i wciąż się dąsał za zniszczony kominek, nie będący w stanie przyjąć jego mocy. Sam kątem oka zerknął na tę irytującą wiedźmę i również musiał stwierdzić, że się nie zmieniła. Mogła każdemu rzucać ciepłe słowa i udawać pogodną, ale on wciąż pamiętał, jaka bestia w niej drzemała.

Kiedy chciała, potrafiła być straszna. Bez zdolności. Nikt oprócz niego nie był świadomy sadystycznej strony dziewczyny. Nie obnosiła się z nią, nie oddawała szaleństwu podczas walk, więc może z tego trochę wydoroślała, ale w jego oczach wciąż była pieprzoną idiotką, która kwestionuje jego siłę. Ktoś tak żałosny nie mógł się z nim równać.

Podczas kolacji Hitomi usiadła wraz z Todorokim. Za bardzo dręczyło ją to, co powiedział jej Izuku, dlatego pomyślała, by go o to zapytać. Wraz z nimi przy stoliku byli jeszcze Tokoyami i Shoji, ale byli tak pochłonięci wzajemną rozmową, że nie zwracali na pozostałą dwójkę uwagi. Hitomi pociągnęła dwukolorowego za krawędź koszuli, by na nią spojrzał.

- O co chodzi? - Ton jego głosu spowodował, że na chwilę Tohsaka zapomniała, co chciała powiedzieć. Odezwał się niby obojętnie, ale wcale nie nieprzyjemnie. Bardzo podobał jej się jego głos. Był łagodny, zupełnie, jakby aksamit głaskał jej ucho i zmysły.

- Chciałam cię o coś zapytać... - Chłopak uważnie ją obserwował, więc pytanie było znacznie trudniejsze do zadnia. Na szczęście z tej sytuacji uratowała ją Uraraka i pozostałe dziewczyny, które ją do siebie wołały. - Pogadamy później, dobra? - Pomachała mu i odeszła.

Tokoyami i Shoji wpatrywali się w Todorokiego.

- Co? - rzucił, kiedy stało się to irytujące.

- Tohsaka jest bardzo miła, prawda? - odezwał się pierwszy Tokoyami.

Shoto w żaden sposób nie odpowiedział.

- Wydaję mi się, czy coś jest między nią a Bakugou? - zapytał Denki, podchodząc do ich stolika.

- Tak, szczera nienawiść - odpowiedział Shoji.

Pomimo tego żartu, Todoroki zmarszczył czoło, ale zbytnio się tym nie przejął. To nie była jego sprawa. To, co go nie dotyczyło nie powinno zaprzątać mu głowy. Pomyślał o chwili, kiedy wparowała do łaźni i zobaczyła go w samym ręczniku. Nie mógł się wstydzić, jego ciało nie było aż takie złe, a mimo to nie chciała na niego patrzeć. Kiedy była tak zakłopotana i zarumieniona, piszcząc jak mała dziewczyna, musiał przyznać, że była całkiem urocza. To nie był pierwszy raz, kiedy tak pomyślał. I z pewnością nie ostatni. Co on o niej myślał? Była zabawna i zmienna jak pogoda. Łatwo zdobywała przyjaciół i była naprawdę otwarta. Powiedziała, by mówić do niej po imieniu, choć dla niego było to trochę trudne. Sam dopiero przyzwyczajał się do przyjaźni i innych osób. Aż do walki z Midoriyą, nie zwracał uwagi na relacje z resztą klasy, sam nie wiedział, kiedy to się zmieniło... Ale teraz było dobrze.

Zaraz po kolacji miał się odbyć test odwagi. Jedna klasa za pomocą swoich zdolności miała straszyć drugą, a potem na odwrót. Klasa, która sprawiłaby, że więcej osób będzie się bać, wygra. Pięć osób, które nie zdały egzaminu praktycznego nie mogły wziąć udziału w zabawie, a reszta została podzielona na pary poprzez losy. Hitomi chciała wydłubać sobie oczy, od kiedy przeczytała, z kim przyszło jej iść przez ,,nawiedzony'' las. Rzuciła nienawistne spojrzenie Bakugou.

- Czego się gapisz, idiotko?! - warknął wściekły, po czym pokazała mu kartkę. - Możesz pomarzyć! Chrzanię to! Nie będę łaził z tobą, ty przeklęta wiedźmo. Pieprzona furiatko!

- Kogo nazywasz furiatką, Bakatsuki! - odkrzyknęła mu. - To ty wszystko wysadzasz jak jakiś chory piroman! W dodatku straszysz ludzi!

- Kogo to niby obchodzi! Ej, Deku, zamień się!

- Co...? Cykasz się iść ze mną, Bakatsuki? - mruknęła drwiącym tonem, lekko przysłaniając usta. Mogłaby przysiąc, że widziała pulsującą żyłkę na czole chłopaka.

- Nazywasz mnie tchórzem, durna?! Zatem chodźmy! Pokażę ci, kto tu jest najlepszy!

Złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą tak mocno, że znowu go zwyzywała.

- Ranisz me piękne i delikatne ciało, pusty łbie!

- W twoim przypadku nic ci nie grozi. Jesteś paskudna!

I ruszyli w las, jako druga para. Oboje zostali odprowadzeni wzrokiem dwóch różnokolorowych oczu. Czy Denki mógł mieć rację?

Ilyria | Shoto TodorokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz