3. Koledzy z klasy

888 106 29
                                    

- Chcesz iść z nami na stołówkę? - zapytała Uraraka, kiedy wychodziła z resztą klasy na posiłek.

- Ja... muszę coś jeszcze załatwić. Później was znajdę - odpowiedziała spokojnie. Poczekała, aż dziewczyna z darem zerowej grawitacji zniknie na korytarzu, po czym wzięła głęboki oddech. Obok jej ławki stanął Bakugo. - Czego?

- Ty... - wysyczał przez zęby. - Pamiętam cię.

- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnęła się niewinnie. - Dziwne, gdybyś nie zapomniał, jak zwykła dziewczynka, która nie odkryła jeszcze własnego daru, ośmieszyła cię przy kumplach.

Wszyscy podziwiali dar Bakugo, kiedy z jego dłoni tworzyły się małe eksplozje. Gdzie się nie pojawiał, każdy tylko go chwalił. Któregoś dnia do grona jego wielbicieli dołączyła pięcioletnia Hitomi Tohsaka, bez mocy. Patrzyła na wygłupy chłopaka przez lata . Jego arogancja w końcu ją zirytowała, przez co skrzywiła się i powiedziała na głos:

- Też mi coś - prychnęła, na co chłopcy spojrzeli na nią.

- Coś ty powiedziała?! - warknął Katsuki.

- Zwykły szpaner.

- Cofnij to, Hitomi!

- Źle mówię? - Popatrzyła na niego tak ciężkim spojrzeniem, że chłopiec poczuł się nieswój. - Wyrażam swoje zdanie. Nie wiem, jak można zachwycać się darem prowadzącym tylko do destrukcji. Obrzydliwe.

- HĘ?! Masz jakiś problem, głupia?!

- Nie uznaję twojego daru - powiedziała. - Nie uznaję twojej mocy. Jesteś beznadziejny, Bakatsuki.

- Ty przeklęta wiedźmo!

- Myślałam, że choć trochę dorosłeś, ale nadal jesteś zwykłym szczylem, Bakatsuki - mruknęła, sortując na biurku swoje notatki.

Chłopak zacisnął zęby i chwycił ją za koszulę. Hitomi zerwała się z krzesła, kiedy przyciągnął ją do siebie tak gwałtownie, że uderzyła nosem w jego czoło. Ją, w odróżnieniu do niego, bardzo to zabolało. Patrzyła w czerwone oczy nie należące do człowieka, tylko do dzikiej, nieokiełznanej bestii.

- Zostanę numerem jeden! Będziesz musiała uznać moją siłę, głupia wiedźmo - syknął, mocniej nią potrząsając. - Odszczekasz wszystko, co powiedziałaś tamtego dnia! Zabiję cię!

- Bakugo.

Oboje spojrzeli w stronę wejścia do klasy, gdzie stał dwukolorowowłosy chłopak. Shoto Todoroki, drugi na podium na festiwalu sportowym, o dwóch potężnych darach. Syn Endeavora. Katsuki popatrzył na niego chwilę, a potem przeklął pod nosem i dość mocno odepchnął od siebie dziewczynę. Ta upadła na podłogę, zataczając się do tyłu. Popatrzyła z politowaniem na blondyna, który wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć. Wyszedł z klasy.

Hitomi podniosła się z pomocą swojej ławki, o którą się wsparła dłońmi. Wygładziła zagniecenia na białej koszuli. Poprawiła także czerwony krawat. Shoto podszedł nieco bliżej. Pierwszy raz mogła mu się tak przyjrzeć z bliska. Telewizja kłamała - na żywo był po tysiąckroć przystojniejszy. Jej serce zabiło mocniej, kiedy wpatrywała się w dwoje różnych oczu.

- Nic ci nie jest? - zapytał bez przekonania, jakby go to serio obchodziło. 

- Tak... Bakatsuki zawsze był temperamentny - mruknęła. - Co? - Zauważyła, że Todoroki jej się uważnie przygląda, po czym sięgnął do kieszeni marynarki i podał jej chusteczkę. - Po co mi to?

- Krwawisz.

Odruchowo dotknęła dłonią bolącego nosa. Popatrzyła na palce, rzeczywiście dostrzegając krew. Przeklęty Bakatsuki! Miał bachor szczęście, że nie złamał jej nosa! Inaczej zabiłaby go jeszcze przed Stainem. Podziękowała Todorokiemu za chusteczkę, po czym przyłożyła ją do twarzy. Jak musiała wyglądać teraz zabawnie. Ten dzień nie zaczął się dobrze. Najpierw potrącenie Uraraki z zaliczeniem gleby, a teraz uderzenie z główki i krwotok z nosa. Co się jeszcze mogło dzisiaj nie udać? Nie było jeszcze pory obiadowej!

Ilyria | Shoto TodorokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz