10. Blizny, które mamy

591 79 1
                                    

Następnego dnia Hitomi mogła opuścić szpital. Całe szczęście, bo nie lubiła tam przebywać od chwili, gdy ostatni raz tam zobaczyła martwe ciało ojca. Zdążyła dojść do siebie w porę, by wrócić do szkoły. Wszyscy zalewali ją i pozostałą trójkę pytaniami odnośnie akcji z Zabojcą Bohaterów. Oficjalna wersja była taka, że pokonał go bohater numer dwa. Nikt nie zaprzeczył. Kolejne dni mijały całkiem spokojnie - zajęcia, trening praktyczny. Nic nowego, poza tym, że niektórzy lepiej nauczyli się kontrolować swoje dary.

Niestety cały zapał zgasł, gdy pan Aizawa oświadczył, że zbliżają się egzaminy końcowe, składające się z części teoretycznej i praktycznej. Cóż... Hitomi doszła później do klasy i nie miała żadnych egzaminów semestralnych, co wyraziła na głos.

- Hę? A co z twoim egzaminem wstępnym? Miałaś rekomendację, ale egzamin i tak powinnaś napisać, nie? - zapytała Mina, pochylając się nad jej ławką.

- Nie zastanawiałam się nad tym. Musiałam jedynie walczyć z panem Aizawą. - Niektórzy wydali z siebie jęki zaskoczenia. - Znaczy się, raczej nie walczył na poważnie. Nie chodziło mu, by mnie pokonać, ale by sprawdzić, co potrafię. Myślę, że gdyby walczyłby ze mną na poważnie, nie miałabym żadnych szans.

Przygotowanie do egzaminów wcale nie było takie łatwe. Osoby będące nisko w rankingu obawiały się o zaliczenie, na szczęście Momo zgodziła się pomóc w nauce kilku osobom. Natomiast Katsuki miał przygotowywać się z Enjiro. Samotna nauka Hitomi nie była zbyt dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę jej braki. Dodatkowe zajęcia wcale nie zmniejszały dystansu między nią a grupą. Może też powinna poprosić kogoś o pomoc?

Rozejrzała się po twarzach kolegów i koleżanek z klasy, nie bardzo wiedząc, kogo poprosić o pomoc. Nie była najgorszą uczennicą, ale zdanie egzaminu U.A. nie mogło być takie łatwe jak w zwykłej szkole, co nie? Przez chwilę pomyślała o Izuku, ale potem zmieniła zdanie. Nie poprosi nikogo. Nie chciała sprawiać kłopotów.

- A co z tobą, Hitomi, kum? - Podeszła do niej Tsuyu. - Jeszcze nie nadrobiłaś materiału, kum?

- Ee... - Hitomi poczuła się drobna pod spojrzeniami innych. - Nie, jeszcze nie.

- Jeżeli chcesz możesz do nas dołączyć - zaproponowała wesoło Momo, uśmiechając się szerzej, przez co była jeszcze bardziej urocza.

- N-nie... to znaczy, dziękuję, ale jesteś odpowiedzialna już za tyle osób, nie chcę dokładać ci jeszcze siebie. - Zaśmiała się, nerwowo drapiąc się po głowie,

- Lepiej sobie odpuść, głupia wiedźmo! - wrzasnął Bakugou. - Nie masz żadnych szans, podobnie jak ty, Deku. Zobaczysz, że zabiję cię!

Hitomi chciała się odgryźć, ale musiała przyznać wbrew sobie, że Bakatsuki miał rację - nie mogła sobie poradzić. O bohaterstwie wiedziała tyle, co nic. Jeszcze niedawno jej jedynym powodem, by zostać herosem była chęć zemsty. Teraz chciała nim zostać, by ratować ludzi, by mogli być razem z rodziną - to jednak nie zapewniało jej dobrego wyniku, by zdać.

Na przerwie wyszła z klasy, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Wciąż nie potrafiła się odnaleźć w ogromnym budynku szkoły, choć na stołówkę trafiłaby teraz z zamkniętymi oczami. Poszłaby za nosem. Czyżby wyczuwanie dobrego jedzonka było jej nowym darem? Usiadła samotnie na ławce, zastanawiając się, co w tej sytuacji zrobić. Poprosić Aizawę o korki? Już widziała ten morderczy wzrok. Pokręciła głową. Odpada!

- Ech... i co ja powinnam teraz zrobić - mruknęła sama do siebie. - Nie chcę nikomu się narzucać, bo wiem, że te egzaminy są dla nich równie ważne. Do diaska!

- Nie dowiesz się, póki kogoś nie spytasz - odezwał się czyjś głos, a Hitomi podskoczyła przerażona, wydając z siebie głośny pisk. - Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć.

- Wcale się nie wystraszyłam, po prostu podszedłeś bardzo cicho, Shoto. - Posłała mu łagodny uśmiech. - Co tu robisz?

- Tylko tędy przechodziłem. - Wzruszył ramionami. - Martwisz się egzaminami?

- Trochę. Każdy z was ma spore doświadczenie już i przewyższacie mnie wiedzą, ponieważ jestem do tyłu z waszym materiałem. Chciałam poprosić kogoś o pomoc, ale ktoś może na tym stracić. Jeżeli zaniżę czyjś poziom? Ktoś może dostać gorszą ocenę, bo się skupił na mnie. To egoistyczne!

- Czy Yaoyorozu nie proponowała ci pomocy?

Hitomi spuściła wzrok na swoje czarne tenisówki. Nie wiedziała, co zrobić z dłońmi, więc splotła je ze sobą i ułożyła na kolanach.

- Momo jest bardzo miłą i mądrą dziewczyną. Będzie pomagała tylu osobom, ale te osoby są na poziomie i tak wyższym niż ja. Wątpię, by ktoś chciał się jeszcze męczyć z tym, by pomóc mi od zera nadgonić materiał.

- Myślę, że kogo tylko poprosisz, zgodzi się - rzekł.

Dziewczyna popatrzyła na niego chwilę, a potem rozejrzała się, by upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu i nie podsłuchuje. Próbowała uspokoić myśli, przecież nie było nic takiego, nie składała mu niemoralnej propozycji. Sam powiedział, że każdy chętnie by jej pomógł. No może to ,,chętnie'' sama dodała sobie w myślach, ale... Chłopak zamierzał już odejść, więc złapała go za krawędź marynarki.

- Shoto? 

Spojrzał na nią zaskoczony jej nagłym gestem.

- Czy... - nie patrzyła na niego, ale jej twarz pokrywał soczysty rumieniec - pomógłbyś mi w nauce?

- Ja? Myślałem, że poprosisz IIdę albo Midoriyę lub Yaoyorozu.

Hitomi puściła marynarkę, którą wciąż trzymała, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Miał na myśli kogoś innego niż on sam... A ona głupia myślała, że... nie, nie zbłaźni się. Zachowa twarz i dumę. Uniosła kąciki ust, przechylając lekko głowę.

- No tak, to też jest wyjście. Później porozmawiam z...

- Ale nie odmawiam - wtrącił nagle.

- Hę? - Zatkało ją. - Poważnie?!

- Ale będę wymagający.

- Dam sobie radę! Dziękuję, Shoto!

- Nie ma za co, Tohsaka. - Odwrócił głowę, by nie patrzeć w te wielkie sarnie oczy.

Czy była świadoma jak samym spojrzeniem potrafiła manipulować ludźmi? Pomimo siły mięśni, determinacji i umiejętności walki, oczami mogła oszukać każdego. Patrząc w nie, widziało się nieśmiałą dziewczynę, delikatną, jak kwiat i słabą. Jednak nazwanie Tohsaki słabą i delikatną, a co dopiero nieśmiałą byłoby wielkim błędem. Gdyby chciała mogłaby rzucić swą charyzmą na kolana świat, chociaż zwykle się z tym nie obnosiła i niektóre myśli zostawiała dla siebie. Mimo to bezpośredniości nie można było jej odmówić.

Gdy ponownie na nią spojrzał, nie uśmiechała się. Przypatrywała mu się z zaciekawieniem. Wyciągnęła rękę w jego stronę, co spowodowało jego cofnięcie się. Jej dłoń zawisła w powietrzu, nie cofnęła jej.

- Czy to boli? - spytała smutno.

Dopiero teraz zrozumiał, co miała na myśli. Bliznę. Tę, którą zostawiła mu matka, gdy był dzieckiem, bo nie mogła znieść jego podobieństwa do ojca. Przeprosiła go za to, a on jej wybaczył. Mimo to wciąż ta blizna stanowiła pamiątkę po jakże ciężkim dzieciństwie. Nienawidził tego okresu w swoim życiu.

- Nie - odpowiedział i chciał zmienić temat, ale sam zauważył białą pociągłą linię na szyi dziewczyny. - A twoja...?

Hitomi złapała się za szyję. Sam pamiętał moment, w którym nabawiła się tej rany. Stain złapał ją wtedy za gardło i, chcąc pokazać, jak była słaba ona i jej ojciec, omal jej nie zabił. 

- Ta rana... ta blizna... Są dla mnie cenne. Przypominają mi o tym, kim byłam, kim chciałam zostać, a kim ostatecznie jestem teraz. Nie idę drogą zemsty i urazy, jestem wolna od tego i mam nowy cel. To moja nauczka. I nie będę się tego wstydzić.

- Nie powinnaś.

- Ne, Shoto... mów do mnie po imieniu, dobrze? - Zamerdała nogami zwisającym z ławki. - Dziwnie się czuję, kiedy mówię do ludzi po imieniu a oni odpowiadają mi nazwiskiem. Wiem, że nie jesteśmy w jakichś bliższych relacjach, ale po prostu lubię być blisko ludzi. Zgoda?

- Jasne, Toh... Hitomi.

Ilyria | Shoto TodorokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz