Rozdział X

30 6 2
                                    

Wzięłam wolne na dzisiejszy dzień. Kamil napisał, że wraca koło szesnastej. Postanowiłam do tego czasu nie zwariować. Obracałam w rękach licealną walentynkę, i dalej myślałam czy jest możliwe, aby jej autorem był Mateusz. Teraz miałam wątpliwości, czy nawet nasze spotkanie w parku też było przypadkiem. Poza tymi rozważaniami moje serce kruszyło dalej kamień, w którym tkwiło tyle lat.

Pozwalałam mu na to. Chyba, w końcu o to mi chodziło? Co miał takiego miał w sobie Mateusz, że potrafił zrobić coś w kilka dni czego inni (zwłaszcza Kamil) w ogóle nie mogli. Jakim cudem zdołał jednej nocy prawie całkowicie sforsować moje serce? Rozmyślając tak, nawet nie zauważyłam, że dochodziła szesnasta. Z zamyślenia wyrwał mnie, dopiero dzwonek do drzwi.

Poderwałam się szybko z kanapy, i poszłam otworzyć drzwi. Zobaczyłam uśmiechniętego Kamila.

- Witaj kochanie! Tęskniłaś? – powiedział, wjeżdżając z walizką do przedpokoju.

Po chwili przytulił mnie, i zaczął się rozbierać. Odwiesił kurtkę, i odwrócił się do mnie.

- Wszystko w porządku? – zapytał.

Musiałam odlecieć myślami, więc odpowiedziałam:

- Wszystko okej, tęskniłam... – powiedziałam z uśmiechem.

Tak na prawdę miałam o wiele ważniejsze sprawy na głowie, niż jego powrót ale nie mogłam dać tego po sobie poznać. Poszedł do łazienki, a ja w tym czasie poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę, i wyjęłam z niej cytrynową półlitrówkę. Musiałam jakoś odreagować powrót Kamila. Wzięłam kilka łyków, i skrzywiłam się, odłożyłam butelkę z powrotem do lodówki.

Pewnie można mnie wziąć za alkoholiczkę, ale to nie tak. To przez Mateusza, to co między nami zaszło byłam tak zestresowana. Nie wiedziałam jak mogłam patrzeć Kamilowi w oczy. ,, Dziewczyno! On pierwszy cię, przecież zdradził!” – skarciłam siebie w myślach. Po chwili Kamil wyszedł z łazienki, i usiadł na kanapie.

- Jak było misiu? – zapytałam, choć to ,, misiu” wydało mi się nienaturalnie w moich ustach. Jakby lekko naciągane, zwłaszcza teraz...Nina, skończ!

- Dobrze, wszystko się udało. Szefostwo przyjęło moje projekty. – odrzekł z dumą, opierając się wygodniej w oparciu, i założył ręce za głowę.

- Jesteś głodny? – zapytałam troskliwie. ,, Wow, Nina, musiałaś zdradzić męża, aby stać się przykładną żoną? Moje gratulacje!” – stwierdziłam w głowie.

- Trochę, ale to może poczekać... – zaczął.

- A były tam jakieś twoje koleżanki..? – przerwałam mu, i usiadłam w fotelu. ,,Jezu!” – upomniałam się w myślach.

- Były, ale jeśli pytasz czy znowu cię zdradziłem to nie. – rzucił, i przekręcił się na kanapie w moją stronę.

- Aha.

- Wiesz... Właśnie chciałem o tym z tobą porozmawiać. – uśmiechnął się nie pewnie i spuścił wzrok.

- Więc słucham.

- No bo... no ja ten...

Czekałam cierpliwe, chyba nawet aż za bardzo. Czułam, że to musi być coś ważnego dlatego dałam mu zebrać myśli.

- Nie było żadnej zdrady! – dokończył, poderwał się z kanapy i poszedł zrobić to co ja chwilę temu.

Przyniósł z lodówki pół litra, i położył przede mną na ławie. Następnie sięgnął po kieliszki z szafki kuchennej, i ustawił jeden przed sobą, drugi przede mną. Po chwili zaskoczenia, zaczęło docierać do mnie co właśnie powiedział.

- Jak to... – tylko tyle byłam w stanie z siebie wydobyć.

- To będzie trudne najdroższa, musimy się napić, bo na trzeźwo tego nie zniesiemy. – wyjaśnił i nalał wódki do kieliszków.

Podniósł swój, i wyciągnął go w moją stronę. Wzięłam swój, i powiedział.

- Za to, żebyś mi wybaczyła. – powiedział i stuknęliśmy się.

Kamil jednym haustem wypił zawartość kieliszka, a ja w osłupieniu po woli wychyliłam swój kieliszek. Odstawiłam, go na ławę i zmierzyłam Kamila badawczym wzrokiem.

-  Po prostu nie mogłem znieść twojej obojętności. – zaczął. – Tego, że ci na prawie niczym nie zależało. Że nie mogłem tego zmienić, że przy mnie nie umiałaś czuć. Przepraszam, że musiałaś tyle udawać... – osłupiałam jeszcze bardziej.

ObojętnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz