Rozdział XI

22 6 1
                                    

Chodziłam z założonymi rękami na plecach od prawej do lewej po salonie Olka. Próbowałam zebrać myśli. Chciałam przekazać Lili i Olkowi informację w miarę dramatycznie, aby uświadomić im powagę sytuacji. Olek siedział na kanapie, a Lila leżała, opierając swoją głowę na jego nogach. Głaskał ją delikatnie, po głowie. Na prawdę byłam wzruszona patrząc na to, i szczęśliwa że to dzięki mnie.

- Może się zatrzymasz, bo zaraz mi dziurę w podłodze wyryjesz. – zażartował Olek.

Popatrzyłam na niego unosząc brwi. Chciałam przedstawić im moje wielkie odkrycie, a Olek odwracał moją uwagę. W końcu udało mi się ułożyć wszystko w głowie, i zaczęłam:

- Więc słuchajcie. Po feralnej nocy – tłumaczyłam, niczym filmowy detektyw – poszłam do Mateusza, aby potwierdzić swoje przypuszczenia... – umilkłam nagle.

,,Zawdzięczasz to aktorstwo kółku teatralnemu, na które nie chciałaś na początku chodzić.” – zauważyłam w głowie. Teraz jestem wdzięczna Lili, która namawiała mnie na nie. (Kółko teatralne traktowałyśmy jak szkołę aktorską). Przez całe liceum marzyłyśmy, że zostaniemy wielkimi aktorkami i zamieszkamy w Hollywood. Ale teraz miałam (realne) ważniejsze sprawy na głowie, niż nie spełnione marzenia naiwnej nastolatki.

- Mianowicie? – zapytała Lila.

- Pamiętasz jak w liceum co rok dostawałam anonimowe walentynki? – zwróciłam się do niej.

- No.

- To to... – zaczęłam, i poszłam po torebkę do przedpokoju. Wyjęłam z niej notes, i walentynki.

Wróciłam do salonu, i położyłam wszystko na ławie przed przyjaciółmi. Otworzyłam notes, i rozłożyłam walentynki. – Teraz zobaczcie to... – pokazałam palcem cytat napisany przez Mateusza, następnie wskazałam na cytaty z walentynek. Lila podniosła się z kolan Olka, i pochylili się nad ,,dowodami”.

- Taaak? – zapytał Olek.

- No nie widzisz? – zdziwiłam się.

- No podobne cytaty...

- I pismo... Prawie identyczne. – zauważyła Lila.

- Ot to. – potwierdziłam usatysfakcjonowana. – Poprosiłam go, aby zapisał mi ten cytat.

- Aha, czyli twój wybawca okazał się tajemniczym adoratorem sprzed lat? – zapytał zawiedziony Olek, i założył ręce na piersi.

- Widzę, że jesteście zawiedzeni obrotem spraw? – popatrzyłam na nich pytająco.

- Eee, po prostu zagadka licealnej miłostki została rozwiązana po latach. – odrzekł Olek.

Lila przez cały ten czas nie odzywała. Nadal pochylona nad walentynkami przyglądała się im. Przeczuwała, że to nie koniec tajemnic...

- Było coś jeszcze, prawda? – zapytała tajemniczo unosząc wzrok znad walentynek.

Miała rację, było coś jeszcze. Olek nic nie rozumiejąc patrzył to na mnie to na Lilę.

- Znalazłam pewną szkatułkę, kiedy szukałam bransoletki. – popatrzyli na mnie z ciekawością. – Otworzyłam ją, były w niej moje zdjęcia z liceum, z wycieczek, z balów, nawet jak byłam na zakupach... – Lila popatrzyła na mnie z przerażeniem.

- Myślisz, że on jest też... – popatrzyła na mnie znacząco.

- Po tym co zobaczyłam chyba tak... – odpowiedziałam jej, i popatrzyłam w ten sam sposób.

- Laski, o co chodzi? Nic nie rozumiem, kim on ma jeszcze być? – pogubił się Olek. Powiercił się na kanapie, wstał i podszedł do kuchni. – Przyniosę nam coś do picia.

Skorzystałam z okazji, i usiadłam obok Lili.

- Znalazłam coś jeszcze... – szepnęłam do niej, i znowu poszłam po torebkę do holu. Wróciłam na kanapę, i zaczęłam grzebać w torbie. W tym czasie wrócił Olek niosąc nam puszki piwa.

- Zawsze u ciebie musi być alkohol? – zapytałam śmiejąc się.

- To nieodłączna część wyposażenia mojej lodówki, chyba się o tym już przekonałaś co? – mrugnął do mnie.

- Jasne, rozumiem. Za to alkohol dla mnie jest niezbędnikiem życiowym, a nie lodówki. – zaśmiałam się.

- Jezu, co za alkoholicy z was. – Lila przewróciła oczami.

- Ty też słonko lubisz wypić. – odparł Oleks patrząc na Lilę.

- Myślisz, że kto mnie tego nauczył, hę?

- Dobra, cisza, wszyscy jesteśmy alkoholikami. – powiedziałam, i umilkli.

W końcu wygrzebałam z torebki to czego szukałam. Wstałam z kanapy, aby zrobić miejsce Olkowi i położyłam przed nimi pewne znaleziska.

- To – powiedziałam wskazując na stół – znalazłam pod zdjęciami. – Lila i Olek przyjrzeli się znalezisku.

- Boże Nina, przecież to...

- Tak, zaginione rzeczy z liceum... – dokończyłam tajemniczo.

Były to głównie moje osobiste rzeczy, które zaczęły mi ginąć już od pierwszej klasy liceum. Spinki, gumki do włosów, długopisy, nawet kolczyki. Jakim cudem dostały się w jego ręce?

- Jakim cudem..? – przeczytała Lila w moich myślach.

- Czyli pan doktor jest twoim psycho fanem tak? – zapytał ironicznie Olek.

- Powiedzmy... Na początku drugiej klasy zaczęłam orientować się, że ginące rzeczy to nie przypadek... Ale nie przypuszczałabym, że za tym stoi ta sama osoba co adorator. – dokończyłam tajemniczo. Wcisnęłam się między nich na kanapę, i siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu. Nagle Lila podniosła się z kanapy, i stanęła przed nami. Założyła ręce na plecach, jak ja poprzednio i zaczęła mówić:

- Słuchajcie, w takim razie trzeba zrobić konfrontację... – zaczęła, potarła dłonie o siebie, jak złodziej kiedy wytropi ofiarę. Miała błysk w oczach.

Wiedziałam co to znaczy. Ma plan, i trzeba go będzie zrealizować. Lila na ogół była chytra, lubiła intrygi i tajemnice a już zwłaszcza kiedy chodziło o relacje damsko – męskie.

- Więc? – zapytałam opierając głowę na rękach.

- Pójdziesz do niego, i zaczniesz wypytywać o liceum.

- Ma się wygadać? – pytam.

- Z grubsza, jakieś podchwytliwe pytania i w ogóle, aż się przyzna.

- On w ogóle wie, że to ty? – zapytał Olek i odwrócił się w moją stronę.

- Olek! Nina z wyglądu za bardzo nie zmieniła się od liceum. Z resztą myślisz, że nie poznałby swojej ,,wybranki” po latach? – odpowiedziała za mnie Lila, robiąc cudzysłów placami.

- No właśnie... – przyznałam jej rację.

- Jeśli się nie przyzna, i będzie plątał w zeznaniach pokażesz mi to. – powiedziała Lila wskazując na moje drobiazgi na stole.

- A jeśli... – zaczęłam.

- Jeśli dalej będzie miał czelność się wykręcać, pójdziesz po te zdjęcia. Już nie będzie mógł się wymigać.

- I to jest plan! – rzucił wesoło Olek i klasnął w dłonie.

- Teraz tylko musisz zagrać swoją rolę, najlepiej jak potrafisz... – zwróciła się do mnie Lila.

- Postaram się, przecież nie na darmo zaciągałaś mnie na kółko teatralne. – zaśmiałam się.

- Widzisz, mówiłam że te umiejętności jeszcze ci się przydadzą. To był dobrze wykorzystany czas pozalekcyjny. – powiedziała z dumą.

Łatwo mówić, ale plan trzeba było teraz wykonać. To było nie lada wyzwanie. Wyszłam potem od Olka, zostawiając go z Lilą. Musiałam dać im trochę prywatności, jeśli chciałam aby coś poważnego z tego wyszło. Wracałam do domu. Była dwudziesta pierwsza. Stałam już pod drzwiami, kiedy postanowiłam jednak jeszcze nie wracać. Chciałam ponownie wszystko przemyśleć. Zawróciłam więc, i wyszłam na ulicę. Uwielbiałam spacery o tej porze, a jeszcze bardziej te po dwudziestej trzeciej. Było tak cicho, tajemniczo... Nie rozumiem dlaczego się mówi, że kobieta nie powinna sama chodzić w tych porach? Tyle razy spacerowałam całą noc, i nic mi się nie stało. Tylko Kamil się denerwował, bo się o mnie martwił... Ale czy ja o niego też? Martwiłam się jak każda żona, ale rzadko, bo wiedziałam że jest zaradny, poradzi sobie w każdej sytuacji. Stałam na światłach czekając na zielone, i zastanawiałam się nad kłamstwem Kamila. Zrobił to, bo zależało mu na mnie, zależało mu abym zaczęła czuć... On wiedział, wiedział że nie potrafię go pokochać całym sercem. Ale czy wiedział, że nikogo nie byłam w stanie pokochać w taki sposób?

- Co ty zrobiłaś ze swoim życiem? – zapytałam samą siebie pod nosem.

Przeszłam przez pasy, i skręciłam w wąską uliczkę. Na jej końcu zobaczyłam neon sklepu monopolowego.

- Stop Nina, alkoholem niczego nie załatwisz! Przypomnij sobie co się ostatnio przez niego stało. – powiedziałam do siebie.

Jakiś facet przechodzący obok spojrzał na mnie z zainteresowaniem. Rzuciłam mu kpiące spojrzeniem. Doszłam do końca uliczki, zatrzymałam się przed sklepem i wzięłam głęboki oddech. W końcu postanowiłam ominąć go i poszłam dalej. Musiałam ćwiczyć swoją wolę. Teraz pozostała konfrontacja z Mateuszem.

ObojętnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz