Millie chcąc uciec przed byłym chłopakiem, który stosował wobec niej przemoc psychiczną, za namową cioci udaje się do niewielkiego, górskiego miasteczka w Idaho, gdzie zamierza spędzić samotne, ale spokojne i beztroskie święta Bożego Narodzenia. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z jej planem. Głównym powodem komplikacji okazuje się burkliwy sąsiad, na widok którego zmarznięte serce dziewczyny zaczyna się roztapiać niczym płatek śniegu na ciepłej skórze. Tylko czy w ogóle możliwym jest, żeby znaleźć wspólny język ze zgorzkniałym mężczyzną, który nie cierpi nie tylko świąt, ale też wydaje się nienawidzić wszystkich ludzi na całej kuli ziemskiej? A najbardziej chyba atrakcyjnych okularnic noszących okropne, pstrokate swetry i bezkształtne buty nadające się co najwyżej na rozpałkę do kominka. Norman Hart jest w stanie zrobić wszystko, żeby nikt nie zburzył jego samotni. Zwłaszcza ta irytująca dziewczyna o sarnich oczach, przez którą pierwszy raz od wielu lat ze strachem i złością poczuł, że lód w jego sercu niebezpiecznie się roztapia. Ale przecież im więcej chłodu, tym więcej lodu. Tak też zamierza postępować, jednak nie spodziewa się, że czasem życie przynosi niespodzianki, chociażby takie jak zamarznięte pierniczki w kształcie serca pod drzwiami i czerwony od mrozu zadarty nosek, który aż się prosi, żeby go utrzeć i pocałować.