Czy mieliście kiedyś takie momenty, gdzie czujecie się bezsilni i nie potraficie sobie pomóc? Jakby nagle cały świat walił się wam przed oczami i nie możecie liczyć na wsparcie przyjaciół/rodziny bo nie rozumieją tego, co przeżywacie przez pare godzin, dni albo nawet miesięcy? Chcesz powiedzieć co czujesz, ale boisz się, że ktoś zignoruje twój problem albo machnie na to ręką mówiąc "Luzik, rozumiem."
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się po co i dla kogo żyjesz, skoro nawet twoi bliscy nie potrafią cię wesprzeć, a psycholog pomimo swoich trudów nie pomaga?
Ja tak myślę i czuję już od dobrych sześciu lat. Zaraz miną siedem odkąd tak się czuje. Już jako dziesięciolatka po znalezieniu się w nowym kraju otoczona nowym miejscem i ludźmi zaczęłam odczuwać, że nigdzie nie pasuję. Od przemocy po traumę, która dalej we mnie siedzi i nawet psycholog nie może się jej pozbyć.
Pewne rzeczy mogą zostać z nami do końca życia lub tylko na chwilę. W moim przypadku to, co dalej we mnie siedzi nie zniknęło.
A co z wami? Mieliście lub macie podobne sytuacje, o których nie chcecie mówić?
Tym wpisem nie chcę pokazać jaka to jestem biedna i potrzebuję atencji od zupełnie obcych mi osób.
Uważam, że każdy powinien wyrazić to co czuje i czasami trzeba wyrzucić z siebie swój ból, którego nie można już dłużej trzymać nawet jeśli miałoby to trafić do internetu, gdzie przeczytają to randomowe osoby.
Może ktoś z was to przeczyta, może nie. Jednak potrzebowałam choć trochę pozbyć się tego wszystkiego, co we mnie siedziało i siedzi nadal.