Nagle usłyszałam stłumione pukanie w szybę.Zaskoczona poderwałam się z miejsca i spojrzałam w kierunku okna. Na początku z powodu ciemności panującej w pokoju, nie byłam w stanie rozpoznać postaci. Włączyłam drobne lampki powieszone nad moim łóżkiem i oh, kto by się spodziewał, że za powierzchnią szkła był On, patrząc na mnie z wielkim uśmiechem na ustach?
- Kuroo?! Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam szeptem, wpuszczając chłopaka do środka. Było już grubo po północy, więc tym bardziej zastanawiałam się jaki musiał być powód, dla którego chłopak do mnie przyszedł.
- Cześć Y/N - szepnął i nachylił się w moim kierunku. Odruchowo wyciągnęłam dłonie ku górze i objęłam go, czując jak sam otacza mnie swoimi ramionami.
Przez chwilę trwaliśmy w ciszy, podczas której słuchałam jego delikatnie przyspieszonego rytmu serca, spowodowanym pewnie, przez siłowanie się z oknem.
Chłopak odsunął mnie od siebie i stał przypatrując się mi.
- Mam coś na twarzy, że tak na mnie patrzysz? - przekręciłem lekko głowę na bok, obserwując jego reakcje
- Dlaczego przyszedłeś do mnie o tej godzinie? - chłopak nie odezwał się słowem, bawiąc się kosmykiem moich włosów, który wydostał się z mojego kucyka.- Stęskniłem się - było to co najmniej dziwne, ale poczułam ogromne ciepło w sercu. Pociągnęłam go za rękę i razem usiedliśmy na moim łóżku.
Rozmawialiśmy po cichu o wszystkim i o niczym. Niby widzieliśmy się kilka godzin temu, jednak tematy nam się nie kończyły.
Chłopak opowiadał mi o dzisiejszym treningu i o tym, jak nie mógł się na nim skupić, bo wiedział, że go obserwuję. Miałam wtedy godzinę wolnego, w czasie której postanowiłam zobaczyć jak mój chłopak radzi sobie na boisku.
Nie żebym nigdy nie była na jego meczu, ale chciałam zobaczyć jak gra, gdy nie liczy się uzyskany wynik, a trening nad coraz lepszą grą.
Widok Kuroo, luźno grającego z pozostałymi graczami sprawiała, że uśmiechałam się. On sam też trenował z uśmiechem na ustach.
- Świetnie grasz, wiesz? - skupiłam swoją uwagę na jego twarzy, na której znowu wykwitł ogromny uśmiech.
- Oczywiście, że tak! W końcu jestem najlepszym zawodnikiem w naszej drużynie - przeczesał dumnie swoje włosy i uniósł brodę ku górze. Zaśmiałam się i bardziej wtuliłam w jego bok.
Nastąpiła cisza, która była tak kojąca, że powoli zaczynałam odpływać. Jedyne co ją zakłócało to jakieś tłuczenie...
Chwila.
- Y/N!! - usłyszałam krzyk i w jednej chwili zeskoczyłam z łóżka. Ja i Kuroo byliśmy równie zdezorientowani.
Przez ciągłe rozmowy, nie zauważyliśmy, że było już jasno za oknem. Spojrzałam na zegarek, gdzie widniała godzina 7 rano.
Rodzice.
Kroki coraz bardziej zbliżały się ku drzwiom mojego pokoju. Zaczęłam wewnętrznie panikować.
Jeśli mój tata zobaczy Kuroo, będę miała przechlapane.
- Szafa! - krzyknęłam w stronę chłopaka i pociągnęłam go w stronę mebla. Chłopak był minimalnie wyższy, ale nie sprawiło to większego problemu, aby ukrył się między wieszakami.
W ostatniej chwili zdążyłam zamknąć drzwiczki szafy, gdy drzwi do pokoju stanęły otworem, a w progu znalazł się mój tata.
Y/N, dlaczego już nie śpisz? - zapytał troskliwie patrząc na mnie. W weekendy miałam w zwyczaju spać do południa, dlatego zdziwiła go moja pobudka o tej godzinie.
- Usłyszałam jakiś huk za oknem i już nie mogłam zasnąć - wymyśliłam na poczekaniu i uśmiechnęłam się dość wiarygodnie. Przełknęłam ślinę, czując stres, przed dowiedzeniem się przez tatę prawdy. On jednak tylko pokiwał głową i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Y/N! - usłyszałam swoje imię dochodzące z korytarza, więc wyjrzałam zza framugi drzwi. W przejściu między pokojami, stała moja mama i tata prawie gotowi do wyjścia do pracy.
- Nie zapomnij umyć podłogi w kuchni, dobrze? - zapytała kontrolnie mama, a gdy pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam, pomachała mi i wyszła a w jej ślady poszedł tata.
Odetchnęłam z wielką ulgą. Czułam jak ogromna gula w gardle znika i pozwala mi na normalne przełykanie śliny.
Usłyszałam jakieś szelesty ze swojego pokoju. W jednej chwili znalazłam się przy szafie i otworzyłam ją, znajdując tam ciekawy widok.
Chłopak z nudów zaczął przeglądać moje rzeczy, ale nie spodziewał się, że natrafi na coś tak niespodziewanego jak jego koszulka sportowa.
- A czy to przypadkiem nie moje? - spytał trzymając w ręku materiał i z kpiącym uśmieszkiem spojrzał na mnie. Zaczerwieniona podrapałam się po karku i uśmiechnęłam.
- Spokojnie, możesz ją zatrzymać - chłopak wyszedł z wnętrza mebla i zniżając się do mojego poziomu, szepnął mi do ucha - Z chęcią zobaczyłbym cię w niej na naszym następnym meczu - na jego ustach ponownie wykwitł drobny uśmieszek, a ja czerwona jak burak, szepnęłam w jego kierunku "idiota" i poszłam zrobić dla nas herbaty, a chłopak podążył za mną.
~
oto coś specjalnego, co przygotowała -lonevly- a także zainspirowało mnie do napisania tego one shota!
podziwiajcie sztukę ~
~
hey hey !
z tej strony wasza ulubiona aUtoreczka :D
Z racji, że już jutro są święta, chciałabym życzyć Wam spokojnych i spędzonych z uśmiechem na ustach świąt! <3
do następnego~